Witam sie i ja pozna wieczorowa pora, wiekszosc z was zapewne smacznie spi albo karmi czy tuli do cyca swoje pociechy....u mnie kolejny intensywny dzien lata zakonczony, jeszcze chwilke i trzeba wracac do jesiennych obowiazkow tak juz calkiem na powaznie. Moj nastarszy syn juz rozpoczal szkole, wlasciwie dla niego to ostatnie wakacje w zyciu bo kolejne 8 lat sobie juz zaplanowal bardzo dokladnie. Sredniak jeszcze tydzien wolnosci i rozpocznie sie ciezka harowka. Jego szkola daje mu niezly wycisk, czasem tak zartobliwie mam wrazenie ze wykorzystuja kazdego cencika ktorego place za jego czesne
ale to dobrze, dziecko musi wiedziec ze zycie to nie przelewki tylko ciagla nauka i walka o przetrwanie. Jest juz w sumie na tyle duzy ze moze sie tego uczyc. Wczoraj mielismy planowany wypad dzieciowo-kumpelski do Chicago na
Navy Pier ale dziatwa tam mnie tak wykonczyla ze nie mialam sil juz nic pisac. Ledwie lapami ruszalam po calym dniu jak po jakiejs fizycznej pracy w kamieniolomach
W sumie wyprawa bardzo mila tylko niezwykle wyczerpujaca. Zreszta jak ktoras ma ochote to prosze filmik z poltora godzinnej podrozy pociagiem...w rolach glownych moja dwojka i dziecko kolezanki
YouTube - MVI 0180
tutaj karuzela
YouTube - karuzela
a tu kilka fotek aktorskich
Dzisiaj tak jak pisalam odbylo spotkanko na placu zabaw z mamusiami z forum, tez przyjemnie, fajnie tak moc sie poznac osobiscie, szkoda ze z zadna z was nie mam takiej mozliwosci niestety. Pogoda oczywiscie dopisala jak najbardziej, mamusie rozgadane, dzieciaczki szybko sie zaprzyjaznily
Mam nadzieje ze czas pozwoli nam na czestsze takie spotkanka.
Jutro tez mamy cos zaplanowane a w piatek kolezenstwo na jeziorko wpada. I tak niewiadomo kiedy caly tydzien mija. Powiem wam ze uwielbiam jednak lato, zima czesto mozna popasc w depresje, u nas jest tak paskudnie ze kilka miesiecy jestem praktycznie unieruchomiona towarzysko. Czlowiem nie ma ochoty na nic
Szczegolnie tej zimy mialam juz dosc...az mnie ciarki przechodza jak pomysle ze za 2.5 mc moze byc snieg
Mama05 - sciskam Cie po raz kolejny....rozumiem Twoje obawy, powiem Ci szczerze ze to samo sobie pomyslalam..czy warto, ale nie chcialam glosno pisac zeby w jakikolwiek sposob Cie zniechecac bo to Ty sama wiesz w swoim serduchu czy warto...ja moge sobie zadac tylko retoryczne pytanie. Dalej trzymam kciuki oby jednak sie udalo. No i zdecydowanie z takim depresyjnym nastawieniem to nie zostane ciotka bo moja droga jestes w tym wszystkim nieszczesliwa, po raz setny powiem wyluzuj...wiem, powiesz latwo mi sie madrzyc na odleglosc, nawet mi w zeby nie mozesz przylozyc za moje wymadrzanie
ale kochana niestety taka jest prawda, stres i taki zrezygnowany stan ducha bynajmniej nie pomoze Wam w poczeciu potomka. Mam nadzieje ze Twoj maz chociaz Cie troszke wspiera w Twoich rozterkach.....
Bodzio - super kochana ze jestes! To dobrze ze nie moglas bez nas wytrzymac i wrocilas:-)
AnnaS zycze zeby era chorobowa w koncu sie u was zakonczyla.
Zuskus Ty nie strasz tylko pokaz w koncu ten test
Przeczytalam sobie wasze opowiesci porodowe....jakze rozne one od moich! Ja rodzilam swoje dzieciaczki w domu i moje wspomnienia sa skrajnie odmienne od tych waszych chociaz tez bolalo jak diabli! i na przyklad przy Vincencie nie obeszlo sie od traumatycznych epizodow (gnojek przez trzy dni nie chcial wylezc
), jednak w dalszym ciagu uwazam ze kazdy z moich porodow to niesamowita sprawa, wydarzenie pelne magii ktore dawalo mi jakies super ponad ziemskie sily do wydania na swiat nowego zycia. Nigdy nikt nie mowil mi jak mam rodzic swoje dzieci, gdzie mam lezec czy stac, to ja kierowalam swoim cialem, o ile za pierwszym razem nie mialam bladego pojecia co sie dzieje z moim organizmem tak kolejny raz mialam doskonala swiadomosc tego do czego jestem stworzona. Chcialabym to przezyc jeszcze raz, we wlasnym domu, wlasnej sypialni, jacuzzi, w spokoju i ciszy....kompletnie sie tego nie boje, bardziej boje sie wychowywania potomstwa niz rodzenia. Zastanawiam sie czy ja mam jeszcze sile na bezsenne noce, zabkowanie, kaszki, pieluchy itd.....Strasznie chcialabym coreczke ale boje sie ze niestety zaprogramowana jestem do rodzenia synow.
No ale to juz calkowicie inna strona medalu. No nic moje drogie panie, pozwole wam grzecznie spac i sama udam sie na gore na spoczynek.
Mam nadzieje ze nasza
Joas cieszy sie z wyjazdu
Aniaklim a co u Ciebie?
Dobranoc!