Mama05 - jak minął dzień?
Anetawolszon - ja też koło dwudziestej zwykle wymiękam, ale Sasha i Iggy już wtedy śpią i jest cisza w domku. Właśnie siedzimy z Kajem przed TV, jemy lody i oglądamy mecz Brazylia - Wybrzeże Kości Słoiowej:-)
Maureen - zaczęłam nieświadomie, ale jak już pytasz
... Mój mąż jest perkusistą (poza pracą zawodową, ale mają z kumplem Irlandczykiem kapelę, nawet nagrali demo w zeszłoroczne wakacje) , Kajetan dostał swoją pierwszą "dorosłą" perkusję na gwiazdkę, więc muzyka jest stale obecna w naszym domu. Ja wyrosłam na Metalice, Guns'n'Roses, Nirwanie, The Doors i Hey'u oczywiście. Mój małżonek uwielbia wprost Hendrixa, który wisi nawet nad naszym łóżkiem w sypialni. Nie sposób chyba wymienić tego co mnie ukształtowało muzycznie, bo były to również kolorowe lata 80-te, Tanita Tikaram, Sinead O'Connor, Obywatel GC, Maanam, Papa Dance - z głębokiej podstawówki, Soundgarden, Alice in Chains, Danzig, Janis Joplin, Ira też, oczywiście, krzyczało się na koncertach w stronę Owczarka:-) Hehehe, ja zawsze jakoś miałam skłonność do perkusistów... Oj dużo mi jeszcze w głowie siedzi:-)
Poczytuję Was od początku i dużo chciałabym wam napisać, ale po kolei, bo wszystkiego na raz nie zdążę:-)
Po pierwsze: organizacja dnia. Zgadzam się w całej rozciągłości z dziewczynami, że im więcej sie ma na głowie tym lepiej się jest w stanie zorganizować. Ja dzięki mojemu najmłodszemu duetowi mam pobudki pomiędzy 6.00 a 7.00. Do 8.00 chłopcy są przebrani i nakarmieni, śniadanie Kajowi zrobione i pobudka. Jeśli H jest w pracy, to o 9.00 pakuję chłopaków do samochodu i odwożę Kaja do szkoły, jeśli robi to H to ja pakuję radosną dwójkę w nosidło i do wózka i na dwór. Później drugie śniadanie, spanie - kładę ich o jednej porze, Ignaś i tak zwykle kima na spacerze. Jak chłopaki śpią to gotuję obiad, ogarniam w domu, pakuję pralkę, wiesza, prasuję, coś tam robię, później odbieramy Kaja ze szkoły, jemy, odrabiamy lekcje, kąpiemy się, kolacja i spanie najpierw Iggy i Sasha, a na końcu Kaj po przeczytaniu książki. Po takim dniu czasami nie mam nawet siły wejść pod prysznic, normalnie do sypialni muszę na czterech się doczołgać na piętro, książki do przeczytania leżą odłogiem w koszyczku po mojej stronie łóżka i patrzą na mnie z wyrzutem, nic to będą na stare lata, to wszystko to drobiazgi w porównaniu z uśmiechami moich chłopaków!
Po drugie: podziwiam szczerze i chylę czoło przed mamami, które zdecydują się na czwarte dziecko. Przy całej miłości i cierpliwości jaką mam dla swoich dzieci, czwarte by mnie przerosło. Chciałabym pójść do pracy wkrótce więc czwarte kategorycznie nie:-)
Po trzecie Brazylia wygrywa 3:1 - reszta jutro.
Mama05 - pisałyśmy razem:-) To teraz już wiem jak Ci minął dzień:-) Też będę zaciskała kciukasy. Po wszystkich moich obawach z całą odpowiedzialnością mogę napisać, że troje to fantastyczna gromada:-)