Nie obrazcie sie dziewczyny, ale wydaje mi sie , ze nieco przesadzacie! Oczywiscie nie wszystkie, bo wiem, ze kazda sytuacja jest inna i na pewno czesc z was ma naprawde nie ciekawa relacje z tesciami, ale...
Postawcie sie na chwile w sytuacji swoich tesciowych. Wy tez kiedys bedziecie mialy doroslych synow (corki), ktorzy przyprowadza do domu nowa zone (meza). Czy wam sie wydaje, ze to wy im sie bedziecie chcialy przypodobac?? Nie wydaje mi sie! Dlaczego to tesciowa ma byc ta ktora zabiega o nasze wzgledy? Kiedys my bedziemy w tej sytuacji i ja w kazdym razie bede chciala aby to maz Elli zabiegal o moje wzgledy a nie odwrotnie!
Ja takze gdy poznalam mame Alana po raz pierwszy bardzo staralam sie jej przypodobac, bo to mama mezczyzny, ktorego kocham! I ona go wychowala na czlowieka ktorym dzis jest. Pozatym wasze dzieci sa takze dziecmi ich synow (pomyslcie, ze kiedys wasi synowie beda mieli zony i to ONE urodza wasze wnuki!!!) Dzieki mojemu podejsciu dzis nasze stosunki sa REWELACYJNE! Odwiedzam ja codziennie, lub co drugi dzien i robie to z przyjemnoscia! Pewnie, ze czasem probuje dawac Elli slodycze i robic rzeczy po swojemu. W takich momentach mysle po prostu: ona to robi z milosci a nie zlosliwosci i mawet jak ja sie nie zgadzam z czyms w 100%, to mysle sobie ostatecznie nie zrobi to Elli jakiejs powaznej krzywdy i daje sobie luzu, albo delikatnie mowie, ze np. po ciasteczkach ella ma zatwardzenia, albo boli ja brzuszek i jest spokoj!
Zdazalo sie jak ella byla malenka, ze ja okrywala dodatkowym kocem, czy podnosila z lozeczka! Zla bylam nawet czasem, ale znowu sama sobie tlumaczylam, ze to nie ze zlosliwosci tylko nadmiernej troski! Przeciez to coreczka jej synusia!!! I podejrzewam, ze tak tez jest z czescia waszych tesciowych, to co wy odbieracie jako zlosliwosc, albo wtracanie sie jest po prostu troska! Ale sie rozpisalam!