Witam,
Rodziłam na Kasprzaka dwa lata temu i o ile zdaję sobie sprawę z tego, że ciężkie porody z powikłaniami zdarzaja sie nawet w tzw. najlepszych szpitalach o tyle nadal mam trudności ze zrozumieniem braku zainteresowania, który towarzyszył personelowi opiekującemu sie mną w trakcie porodu.
To był mój pierwszy poród i tylko i wyłacznie z winy połoznych i lekarza trwał 16 godzin. Przez cały czas nie miałam rozwarcia za to mialam masakralne skurcze, wody odchodziły przez te całe nieszczęsne 16 godzin (wystąpił tzw. PROm co zagrażało zatruciu dziecka). Nikt nie pomógł, choć wiadomo, że sposoby są. Dopiero kiedy synkowi wyciszyło sie serduszko, super załoga podniosła alarm. Dostałam oksytocynę i wtedy pojawiło się 7 osób, jedna położna skoczyła mi na brzych i jakimś cudem (nie pamiętam ze zmeczenia nic) urodziłam Piotrusia z 5 punktami w skali Apgar, nieoddychajacego, sinego. Na szczęście wszystko zakonczyło się dobrze, choć jedna lekarka podejrzewała poporodowe porażenie mózgowe (na marginesie beznadziejna neurolog, dr Kapica - odradzam komu mogę - przyjmuje w centrum medycznym LIM). Piotruś jest dziś zdrowym chłopcem, ale dla ostrzeżenia pozwolilam sobie zamieścić cytat z wypowiedzi jedej z forumowiczek dot. porodu na Żelaznej. Po jego przeczytaniu zabrakło mi oddeechu - jak mało brakowało, aby i moje dziecko cierpiało wskutek cudzego niedbalstwa.
Cytat:
"witajcie wszyscy! Chciałabym krótko opisać moje doświadczenia związane ze szpitalem Św Zofii. W marcu 2004 urodziłam w szpitalu synka Karolka. Ze zdrowej ,donoszonej ciąży poprzez traumatyczny poród o dramatycznym przebiegu( uwierzcie mi tego nie sposob opisać) Karolek urodził się w zamartwicy , z 4 punktami w skali Apgar! Dziś Karolek ma 4,5 roczku i zdiagnozowane MOZGOWE PORAZENIE DZIECIECE. Pomoc otrzymałam po 15 godzinach w ostatniej chwili podjęto decyzję o cięciu cesarskim . Dodam tylko , że moja budowa anatomiczna nie pozwala na porod silami natury! Co potem (po wszystkim ) zostalo wpisane w dokumentacje medyczna. STWIERDZONO U MNIE DYSPROPRCJE PLODOWO MIEDNICOWA. Nie umiem wszystkiego opisac, za duzo . Od prawie 5 lat rehabilituje synka i nie przestane."
Horror!!! Jestem obecnie w drugiej ciąży i - o ironio - mam zamiar rodzić na Żelaznej. Boję się, ale tak jak napisałam wyżej, w każdym szpitalu popełniają błędy. Co mogłabym poradzić - CZUWAĆ i w razie potrzeby wyjeżdżać z tzw. buzią - tu chodzi o zdrowie i życie dziecka. Tupnięcie pomaga nawet połoznym i lekarzom ze znieczulicą. Jak trzeba, wysłać tatę do samego dyrektora.
Pozdrawiam serdecznie wszystkie mamy.