Witam wszystkich.
Zarejestrowałam się nie dawno i również chciałabym się podzielić swoimi doświadczeniami.
Rodziłam w "dwójce" dwie córeczki...starszą 11 lat temu, młodszą 3 lata temu.
A więc jak rodziłam starszą po terminie poród wywoływany, leżałam cały czas podpięta do KTG.
Poród był rodzinny, cały czas ze mną był mój mąż, tabletkę dostałam o 6 rano, wieczorem o 21 już Elunia była ze mną, opiekę na porodówce określam jako dobrą, choć najwięcej pomagał mi mąż. Na oddziale po porodzie byłam prawie sama na wielkiej kilku osobowej sali (trafiłam tak że mało kobietek akurat rodziło) i tam opieka była bez żadnych zarzutów, położne pomocne pomagały (nawet zaprowadziły do łazienki) na każde moje pytanie odpowiedzi były skrupulatne. Ogólnie dobrze wspominam.
Do drugiego porodu podchodziłam już inaczej bez strachu tak jak przy pierwszym. Poród też po terminie też wywoływany, rano poszłam na porodówkę dostałam sale jednoosobową, czekałam aż do godziny 12.00 na podanie kroplówki na wywołanie porodu, ale położna cały czas przychodziła pytała o samopoczucie dała gazetki do czytania, dała kroplówkę żebym mniej czuła głód i była bardzo troskliwa. Jak dostałam kroplówkę na wywołanie porodu o 12.00 to o 16 Justynka była na świecie, byłam podpięta do KTG, ale jak poprosiłam to mi je zdjęła i mogłam "poskakać" na piłce(bardzo mnie to rozluźniło), położna przez cały czas służyła mi pomocą, oprócz niej był jeszcze przy mnie w zasadzie cały czas młody lekarz po studiach, który się uczył, on też bardzo pomagał... poród też rodzinny ale mąż zdążył dojechać tylko na samą końcówkę, więc cały czas poległam tylko na położnej. Za to na oddziale po porodowym już wesoło nie było sala wieloosobowa(nikt nie pytał czy chcę pojedynczą salę) pielęgniarki od dzieci troskliwe, ale cała reszta szkoda gadać (mi przy porodzie rozeszło się spojenie łonowe, nie mogłam chodzić, wstałam i nie mogłam dać kroku) prosiłam się o wszystko o zawiezienie do toalety, do łazienki nikt nie pomógł...jak prosiłam o pomoc żeby wziąć prysznic to pielęgniarka stwierdziła "niech się pani umyje chusteczkami dla dzieci", więc jak tylko siostra załatwiła mi pas dzięki któremu mogłam chodzić to poszłam do domu. Jak będę rodzić jeszcze raz to na pewno wezmę salę jednoosobową (przynajmniej ktoś z rodziny może w takiej sytuacji pomóc, bo na wieloosobową nie chciały wpuszczać -wiadomo). Ubranek dla małej nie miałam tylko pieluchy i chusteczki, ale warto wziąć jednak swoje ubranka dla dzieciątka.
To wszystkie moje wspomnienia mam nadzieję, że komuś się przydadzą, choć to już było dawno.