reklama
Kotek07
mamy czerwcowe 2007
Ko mi mój mąż też jest czasem zakręcony, chociaż powtarzam mu coś kilka razy i tak zapomni .
patrycja24berlin
Mama czerwcowa'06 Fan(ka)
Olla co szpital to zasady... Albo inaczej - co położna to opinia ;-)
Nasza położna powiedziała, że ZZO jest stosowane przy znakomitej większości porodów (w jej szpitalu). I że nie wydłuża porodu - MOŻE wpływać na wydłużenie II fazy porodu ale w praktyce rzadko się tak dzieje i właściwie tylko wtedy gdy matka nie współpracuje. I nie ma żadnego przełożenia na kleszcze itp. - bo je stosuje się wyłącznie w sytuacji zagrożenia życia dziecka, a nie złego parcia.
No a o ochronie krocza powiedziała, że to po prostu trzeba umieć (położna ma umieć, ofkors - nie my ;-)) i jak ktoś nie umie, to tnie bez sensu. Bo ona cięcie wykonuje tylko w wyraźnych wskazaniach.
Esia jak bym slyszala moja polozna:-) Dobre podejscie ma kobita i dobrze gada
Ja rodzilam z zzo i moj porod byl ekspresowy:-)
kachasek
matka-wariatka :)
- Dołączył(a)
- 19 Styczeń 2007
- Postów
- 4 379
ko mi mój mąż tez nie był lepszy jak jechaliśmy do szkoły rodzenia;-) pytam się go, czy wie, gdzie jest szpital, a on mi na to, że nia ma pojęcia i żebym zapamiętała na jakiej ulicy. ja wałbrzycha nie znam, ale on tu mieszka od urodzenia. jechaliśmy przez śródmieście (z sobięcina) powiedział mi, że ta droga na nowe miasto jest najkrótsza. ok, on się zna. no i jedziemy 30km/h. może i najkrótsza, ale długo jakoś mi się jechało. szpital znaleźliśmy. jak wracaliśmy powiedziałam mu, żeby w razie czego opracował jeszcze inną drogę, jakąś szybszą a nie żółwim tempem, na wypadek, gdybym rodziła w dzień i żeby nie tłuc się przez miasto, a on do mnie, że do szpitala to on zna chyba z 5 tras a dopiero nie wiedział, gdzie jest szpital
faceci jednak są zakręceni;-)
faceci jednak są zakręceni;-)
anni
Fanka BB :)
anaa - to bylo o szpitalu na szopena hehehe ale one takie podobne do siebie...;-)
Nie wiem czy to znacie, ale ja się uśmiałam do łez jak to oglądałam: YouTube - Ani Mru Mru - Szkoła Rodzenia
Madziallenka
Optymistyczna
- Dołączył(a)
- 18 Luty 2007
- Postów
- 1 317
Cześć dziewczyny !!!
Mam pytanie czy nie chciałaby któraś z was za pół ceny kupić karnetu do szkoły rodzenia w Klininice Damiana w Warszawie?? Normalnie kurs kosztuje ok.400 pln. W tym są również zniżki na poród i sprawy z nim związane (znieczulenie itp.) Mój e-mail:rylska.m@gmail.com
Mam pytanie czy nie chciałaby któraś z was za pół ceny kupić karnetu do szkoły rodzenia w Klininice Damiana w Warszawie?? Normalnie kurs kosztuje ok.400 pln. W tym są również zniżki na poród i sprawy z nim związane (znieczulenie itp.) Mój e-mail:rylska.m@gmail.com
reklama
ODCINEK "Opieka nad dzieckiem"
Streszczę wykład położnej - z mocnym zastrzeżeniem (od tego zaczęła) że nie ma monopolu na rację - jeśli coś z tego co mówi się nam podoba, bierzemy, jeśli nie - kombinujemy sami :-)
Rzeczy dla dziecka.
Najbardziej podstawowym sprzetem jest przewijak - od zasobności portfela zależy jaki. Ważne jest, żeby był na wysokości nie zmuszającej do schylania się i żeby obok było miejsce na wszystkie potrzebne rzeczy - bez odchodzenia, odwracania się itp.
Następnym przedmiotem jest wanienka. Do 1,5 roku dziecko kąpiemy w jego wanience, którą myjemy wyłącznie mydłem (dlatego nie kąpiemy w wannie - ze wzgl. na detergenty). Jaka będzie to zupełnie obojętne. Położna nie poleca wszelakich wkładek itp. do wanienek - często obcierają skórkę dziecka (np. takie plastikowe siodełka) i są pożywką dla bakterii (te z gąbki). Dziecko myjemy ręką albo myjką - nie gąbką (jw.). WAŻNE - dziecko kąpie tatuś - mamusia po porodzie jest zbyt osłabiona (duża utrata krwi) i nie powinna nosić ani, tym bardziej, kąpać dziecka.
Kolejny sprzęt to wózek i łóżeczko. Położna doradza na początku spanie z dzieckiem - ze wzgl. czysto egoistycznych - mama karmiąca dużo lepiej się wysypia jeśli nie musi za każdym razem wstawać do dziecka.
Akcesoria + ubranka (chodzi o sam początek - okres noworodkowy, czyli do m-ca)
Rożek - przydaje się potem jako kołderka. Lekki kocyk. Ubranka małe r.56 ale nie za dużo. Max 2 czapeczki (tu uwaga - czapeczki stosujemy u noworodków przez kilka dni, aż układ odpowiedzialny za regulację temperatury zacznie sprawnie działać; potem to bezsensowne przegrzewanie dziecka). W taki upał jaki nam się szykuje może być za ciepło na więcej niż 1 warstwę, na rękawiczki-niedrapki, skarpetki i wiele już kupionych rzeczy ;-) Body w niczym nie przeszkadzają pępuszkowi - nie ma szans na uszkodzenie go, oderwanie itp. zanim nie będzie "gotowy" więc tym się nie martwimy.
Przyda się ok. 10 pieluch tetrowych (jeśli używamy jednorazówek). Pieluchy jednorazowe lepiej kupić w małych paczkach i najpierw przetestować - dzieci są nieobliczalne jeśli chodzi o reakcje alergiczne na konkretne firmy...
Pielęgnacja (dotyczy zdrowego dziecka)
Opowiadać jak technicznie ubieramy/rozbieramy dziecko nie będę - tatusiowie ćwiczyli to na lalkach i żadna kończyny nie straciła, choć kilka miało urazy głowy ;-)
Dziecko kąpiemy co 2-3 dni. Mydła używamy 2 razy w tygodniu! Najlepsze jest zwykłe mydło dziecięce - z doświadczenia położnej wynika, że polskie dzieci najczęściej są patriotami i nie reagują alergią na polskie produkty ;-)
Generalna uwaga do wszystkich produktów dla dziecka - im coś bardziej kolorowe i pachnące, tym więcej w tym chemii. To samo dotyczy płynów do zmiękczania, nawet tych "dla dzieci". Jak powiedziała "na płyn do płukania zdrowe dziecko powinno zareagować wysypką". Do prania najlepsze są płatki mydlane (najpierw trzeba je rozpuścić, dopiero wlać do pralki).
Dziecka po kąpieli nie oliwkujemy (powtarzam - chodzi o zdrowe dziecko ze zdrową skórką). Niczym nie nacieramy, nie używamy pudrów (powodują obtarcia). Po prostu wycieramy i w czyste ciuszki (ciuszki nie muszą być prasowane, wystarczy 2x płukanie - tzn. 2x cały cykl płukań).
Do czyszczenia oczu, uszu (pamiętać o rewirach za uszami!), buzi itp. (to robimy nawet 2-3x dziennie) używamy zwykłej przegotowanej wody - bez dodatków. Nie używamy patyczków do uszu - tylko zwykły wacik zwilżony wodą. Oczka myjemy wg zasady "od czystego do brudnego" czyli od zewnątrz do wewnątrz - każde osobnym wacikiem, ofkors.
Pupę myjemy przy każdym przewijaniu - wacikiem z wodą. Pępek pielęgnujemy aż do odpadnięcia - przy każdym przewijaniu. Najlepiej sprawdza się spirytus spożywczy rozcieńczony wodą do stężenia 70% - przygotowujemy go każdorazowo na 1 dobę (tzn. nie większe porcje, bo bardzo szybko wietrzeje i stężenie drastycznie spada). Wg niej waciki nasączane (np. Leko) nie sprawdzają się, bo są za słabe - pępuszki gorzej i dużo dłużej się goją. Uwaga - okolice pępuszka (pępowina) nie są unerwione, więc gmeranie tam (bo trudno tą "pielęgnację" inaczej nazwać ) nie boli dzieciaczka, jest tylko nieprzyjemne ze wzgl. na zimno.
Generalna zasada dotycząca pielęgnacji brzmi - zaczynać od jak najmniej "specjalistycznych" produktów, żeby skóra dziecka miała szansę "ruszyć" sama. Jeśli na dzień dobry wyjedziemy na nią z armią specyfików, to już bez niej sobie nie poradzi. Dlatego zaczynamy od nie stosowania czego się tylko da ;-)
Dziecko choruje.
Noworodek jest w stanie samym płaczem podnieść temperaturę swojego ciała nawet do 38,8'. Wtedy zazwyczaj wystarczy go uspokoić i temp. spada.
Niepokojąca powinna być wyższa temp. (nawet 40,5' - często takie występują u dzieci) ale wtedy nie ma co do lekarza (o ile nie ma żadnych innych objawów) tylko należy ją zbić. Domowe sposoby to chłodne kąpiele - uwaga! chłodna kąpiel oznacza wodę o 1' chłodniejszą od temperatury ciała dziecka. Czyli młode ma 39' - woda 38'; młodemu spadło do 38' - dolewamy zimnej do 37' itd. Zimne okłady dozwolone są jedynie miejscowo - ale i z tym ostrożnie (np. na główkę - tam jest ciemiączko, lepiej nie "przeziębić" mózgu).
Białe kropki/krostki w buzi to pleśniawka - z tym też nie do lekarza, tylko do apteki po lek na afty (zapomniałam - chyba aftin czy jakoś tak ), lek na wacik, wacik na palec i przecieramy śluzówkę w buzi dziecka (lek jest słodki, więc dziecko się cieszy ;-)). Nawracająca pleśniawka (np. po tygodniu, potem znowu itd.) może oznaczać, że np. należy też podleczyć cyca - czyli lek nakładamy na pierś. Dopiero po wypróbowaniu tego wszystkiego, jeśli nieskuteczne, to do lekarza.
Białe krostki na karku to potówki - przemywamy je wacikiem ze spirytusem (sporo tego spirytu się przydaje...).
Ciemieniuchę (czyli strupek na skórze głowy - nie musi wystąpić) oliwkujemy. Stosujemy do tego podgrzaną oliwkę (zwykła najtańsza, ew. parafina z apteki lub - jeśli dziecko na wszystko jest uczulone - zwykła oliwa z oliwek), wmasowujemy ją w główkę, po czym wyczesujemy delikatnie strupek. Powtarzamy aż już nie trzeba.
Więcej nie pamiętam - jeśli sobie przypomnę, to dorzucę :-)
Z wrażeń - podobało mi się NORMALNE podejście położnej. Wszystko co robimy przy dziecku wynika z miłości. Naturalnie, na początku będziemy się bali, ale warto pamiętać że KOCHAJĄCY rodzice nie są w stanie zrobić dziecku krzywdy NORMALNĄ pielęgnacją. Bo takie awarie jak odparzona pupka, śmierdzące zauszko, podśmiardujący pępuszek itp. zdarzają się w najlepszej rodzinie :-)
Streszczę wykład położnej - z mocnym zastrzeżeniem (od tego zaczęła) że nie ma monopolu na rację - jeśli coś z tego co mówi się nam podoba, bierzemy, jeśli nie - kombinujemy sami :-)
Rzeczy dla dziecka.
Najbardziej podstawowym sprzetem jest przewijak - od zasobności portfela zależy jaki. Ważne jest, żeby był na wysokości nie zmuszającej do schylania się i żeby obok było miejsce na wszystkie potrzebne rzeczy - bez odchodzenia, odwracania się itp.
Następnym przedmiotem jest wanienka. Do 1,5 roku dziecko kąpiemy w jego wanience, którą myjemy wyłącznie mydłem (dlatego nie kąpiemy w wannie - ze wzgl. na detergenty). Jaka będzie to zupełnie obojętne. Położna nie poleca wszelakich wkładek itp. do wanienek - często obcierają skórkę dziecka (np. takie plastikowe siodełka) i są pożywką dla bakterii (te z gąbki). Dziecko myjemy ręką albo myjką - nie gąbką (jw.). WAŻNE - dziecko kąpie tatuś - mamusia po porodzie jest zbyt osłabiona (duża utrata krwi) i nie powinna nosić ani, tym bardziej, kąpać dziecka.
Kolejny sprzęt to wózek i łóżeczko. Położna doradza na początku spanie z dzieckiem - ze wzgl. czysto egoistycznych - mama karmiąca dużo lepiej się wysypia jeśli nie musi za każdym razem wstawać do dziecka.
Akcesoria + ubranka (chodzi o sam początek - okres noworodkowy, czyli do m-ca)
Rożek - przydaje się potem jako kołderka. Lekki kocyk. Ubranka małe r.56 ale nie za dużo. Max 2 czapeczki (tu uwaga - czapeczki stosujemy u noworodków przez kilka dni, aż układ odpowiedzialny za regulację temperatury zacznie sprawnie działać; potem to bezsensowne przegrzewanie dziecka). W taki upał jaki nam się szykuje może być za ciepło na więcej niż 1 warstwę, na rękawiczki-niedrapki, skarpetki i wiele już kupionych rzeczy ;-) Body w niczym nie przeszkadzają pępuszkowi - nie ma szans na uszkodzenie go, oderwanie itp. zanim nie będzie "gotowy" więc tym się nie martwimy.
Przyda się ok. 10 pieluch tetrowych (jeśli używamy jednorazówek). Pieluchy jednorazowe lepiej kupić w małych paczkach i najpierw przetestować - dzieci są nieobliczalne jeśli chodzi o reakcje alergiczne na konkretne firmy...
Pielęgnacja (dotyczy zdrowego dziecka)
Opowiadać jak technicznie ubieramy/rozbieramy dziecko nie będę - tatusiowie ćwiczyli to na lalkach i żadna kończyny nie straciła, choć kilka miało urazy głowy ;-)
Dziecko kąpiemy co 2-3 dni. Mydła używamy 2 razy w tygodniu! Najlepsze jest zwykłe mydło dziecięce - z doświadczenia położnej wynika, że polskie dzieci najczęściej są patriotami i nie reagują alergią na polskie produkty ;-)
Generalna uwaga do wszystkich produktów dla dziecka - im coś bardziej kolorowe i pachnące, tym więcej w tym chemii. To samo dotyczy płynów do zmiękczania, nawet tych "dla dzieci". Jak powiedziała "na płyn do płukania zdrowe dziecko powinno zareagować wysypką". Do prania najlepsze są płatki mydlane (najpierw trzeba je rozpuścić, dopiero wlać do pralki).
Dziecka po kąpieli nie oliwkujemy (powtarzam - chodzi o zdrowe dziecko ze zdrową skórką). Niczym nie nacieramy, nie używamy pudrów (powodują obtarcia). Po prostu wycieramy i w czyste ciuszki (ciuszki nie muszą być prasowane, wystarczy 2x płukanie - tzn. 2x cały cykl płukań).
Do czyszczenia oczu, uszu (pamiętać o rewirach za uszami!), buzi itp. (to robimy nawet 2-3x dziennie) używamy zwykłej przegotowanej wody - bez dodatków. Nie używamy patyczków do uszu - tylko zwykły wacik zwilżony wodą. Oczka myjemy wg zasady "od czystego do brudnego" czyli od zewnątrz do wewnątrz - każde osobnym wacikiem, ofkors.
Pupę myjemy przy każdym przewijaniu - wacikiem z wodą. Pępek pielęgnujemy aż do odpadnięcia - przy każdym przewijaniu. Najlepiej sprawdza się spirytus spożywczy rozcieńczony wodą do stężenia 70% - przygotowujemy go każdorazowo na 1 dobę (tzn. nie większe porcje, bo bardzo szybko wietrzeje i stężenie drastycznie spada). Wg niej waciki nasączane (np. Leko) nie sprawdzają się, bo są za słabe - pępuszki gorzej i dużo dłużej się goją. Uwaga - okolice pępuszka (pępowina) nie są unerwione, więc gmeranie tam (bo trudno tą "pielęgnację" inaczej nazwać ) nie boli dzieciaczka, jest tylko nieprzyjemne ze wzgl. na zimno.
Generalna zasada dotycząca pielęgnacji brzmi - zaczynać od jak najmniej "specjalistycznych" produktów, żeby skóra dziecka miała szansę "ruszyć" sama. Jeśli na dzień dobry wyjedziemy na nią z armią specyfików, to już bez niej sobie nie poradzi. Dlatego zaczynamy od nie stosowania czego się tylko da ;-)
Dziecko choruje.
Noworodek jest w stanie samym płaczem podnieść temperaturę swojego ciała nawet do 38,8'. Wtedy zazwyczaj wystarczy go uspokoić i temp. spada.
Niepokojąca powinna być wyższa temp. (nawet 40,5' - często takie występują u dzieci) ale wtedy nie ma co do lekarza (o ile nie ma żadnych innych objawów) tylko należy ją zbić. Domowe sposoby to chłodne kąpiele - uwaga! chłodna kąpiel oznacza wodę o 1' chłodniejszą od temperatury ciała dziecka. Czyli młode ma 39' - woda 38'; młodemu spadło do 38' - dolewamy zimnej do 37' itd. Zimne okłady dozwolone są jedynie miejscowo - ale i z tym ostrożnie (np. na główkę - tam jest ciemiączko, lepiej nie "przeziębić" mózgu).
Białe kropki/krostki w buzi to pleśniawka - z tym też nie do lekarza, tylko do apteki po lek na afty (zapomniałam - chyba aftin czy jakoś tak ), lek na wacik, wacik na palec i przecieramy śluzówkę w buzi dziecka (lek jest słodki, więc dziecko się cieszy ;-)). Nawracająca pleśniawka (np. po tygodniu, potem znowu itd.) może oznaczać, że np. należy też podleczyć cyca - czyli lek nakładamy na pierś. Dopiero po wypróbowaniu tego wszystkiego, jeśli nieskuteczne, to do lekarza.
Białe krostki na karku to potówki - przemywamy je wacikiem ze spirytusem (sporo tego spirytu się przydaje...).
Ciemieniuchę (czyli strupek na skórze głowy - nie musi wystąpić) oliwkujemy. Stosujemy do tego podgrzaną oliwkę (zwykła najtańsza, ew. parafina z apteki lub - jeśli dziecko na wszystko jest uczulone - zwykła oliwa z oliwek), wmasowujemy ją w główkę, po czym wyczesujemy delikatnie strupek. Powtarzamy aż już nie trzeba.
Więcej nie pamiętam - jeśli sobie przypomnę, to dorzucę :-)
Z wrażeń - podobało mi się NORMALNE podejście położnej. Wszystko co robimy przy dziecku wynika z miłości. Naturalnie, na początku będziemy się bali, ale warto pamiętać że KOCHAJĄCY rodzice nie są w stanie zrobić dziecku krzywdy NORMALNĄ pielęgnacją. Bo takie awarie jak odparzona pupka, śmierdzące zauszko, podśmiardujący pępuszek itp. zdarzają się w najlepszej rodzinie :-)
Podziel się: