KARMIENIE - odcinek ostatni.
Założenie jak poprzednio - wszystko poniżej dotyczy zdrowych, prawidłowo rozwijających się dzieci.
Połozna zaczęła od ważnej informaji - laktacja NIE ZALEŻY od anatomii. Ośrodkiem odpowiedzialnym za laktację jest MÓZG. Wytwarzana tam właśnie m.in. prolaktyna wpływa na ilość pokarmu. Tak więc, małe cycole = mało pokarmu = BZDURA. Analogicznie należy traktować wszelkie "dobre rady" krewnych i znajomych oraz nawiedzonych pielęgniarek i lekarzy. Również bzdurą jest stwierdzenie, że "brak siary w ciąży wieszczy problemy z laktacją". Grunt to dobrze ustawiona głowa (choć to bywa od kobiety mało zależne...).
Noworodek zaraz po urodzeniu (maksymalnie w ciągu 2h) powinien zostać przystawiony do piersi. Dostaje wtedy pierwszy łyk (siarę) zawierający bombę przeciwciałową. Należy pamiętać, że "łyk" w przypadku noworodka może oznaczać kilka kropelek (wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że żołądek noworodka ma pojemność łyżeczki do herbaty) - ponadto, dziecko nie rodzi się głodne. Więc nic dziwnego, jeśli nie przyssie się do cyca, tylko lekko łyknie.
Kolejna zasada mówi, że ze względu na zmęczenie dziecka zw. z wysiłkiem porodu, należy przez pierwsze 24h pozwolić mu spać tyle ile potrzebuje. Potem należy trzymać się schematu - karmienie co 2-3h oraz w nocy z przerwami nie dłuższymi niż 5-6h. Jeśli chce jeść rzadziej, należy dziecko budzić.
Pokarm matki jest dostosowany zarówno ilościowo jak i jakościowo do potrzeb dziecka - z uwzględnieniem także pór roku. Przez pierwsze dni po urodzeniu, zawiera głównie przeciwciała i w sumie niewiele wartości odżywczych - bo i niewiele ich wtedy dziecko potrzebuje. Natomiast potem mocno się to zmienia.
"Jakość" pokarmu można podzielić wg. dość tradycyjnego schematu - najpierw, zaraz po rozpoczęciu karmienia jest to lekki pokarm, sporo soli mineralnych, taka "zupka na 1 danie", potem wchodzą białka i tłuszcze - "obiadek właściwy", a na koniec znowu lekkie - "kompocik". Dlatego ważne jest, żeby w ramach 1 karmienia nie zmieniać piersi przed opróżnieniem jej - żeby dziecko nie zaliczyło 2 "zupek" i żadnego "obiadku" bo wtedy migiem będzie głodne.
Latem dziecko będzie chciało jeść mniej a częściej - wtedy pokarm bardziej przypomina picie i tak jest też przez malucha traktowany. Dziecko karmione piersią w sposób prawidłowy nie wymaga dopajania (nawet w upały!) ani dokarmiania.
Nawał pokarmowy to coś, co przytrafia się sporej liczbie kobiet, najczęściej w okolicach 3-5 doby po porodzie. Wynika z niedopasowania podaży do popytu ;-) Największy błąd jaki można popełnić to odciąganie wtedy pokarmu - dla organizmu jest to sygnał "taka produkacja jest ok" i powoduje błędne koło. A instytucja mamek mlecznych już upadła, więc nie należy na to stawiać.
Metodą radzenia sobie z nawałem jest np. branie ciepłych kąpieli (kanaliki w piersiach się rozluźniają i uwalniają nadmiar). Oczywiście ważne jest też przystawianie malucha - żeby system mógł się wyregulować.
Bywa że z nawałem wiąże się zastój (choć może się pojawić w każdym momencie okresu laktacji). Objawia się m.in. bolesnymi "guzkami" w piersi. Należy go wyleczyć, bo nieleczony może spowodować zapalenie piersi (objawy jak przy zastoju + grypie). Na zastój dobre są miejscowe ciepłe okłady przed przystawieniem dziecka, a po okłady ze schłodzonych, lekko zgniecionych liści kapusty.
Generalnie na wszystko najlepiej działa jak najczęstsze przystawianie dziecka do piersi.
Jak sprawdzić czy dziecko się najada? Niekoniecznie trzeba je ważyć - wystarczy zwrócić uwagę, czy siusia 6-8 razy na dobę, kupka 2-5 razy na dobę. To nie dotyczy noworodków - karmione piersią mogą robić i 1 kupę na tydzień. Byle siusiały ;-)
Oczywiście, to "zasady uogólnione" - każde dziecko jest inne i odstępstwa nie muszą oznaczać problemów.
Nie każde dziecko "odbija" po jedzeniu. Warto sprawdzić jakie jest nasze, jednak nie warto zmuszać go do odbicia - nie chce, to nie ma po co.
Prawidłowo przystawiane do piersi noworodki/niemowlaki odbijają rzadziej niż karmione butelką.
Przeziębienie matki nie jest powodem odstawienia dziecka od piersi - wręcz przeciwnie. W mleku pojawiają się wtedy przeciwciała chroniące dziecko przez chorobą.
Pozycja do karmienia jest bardzo ważna - musi być w 1 kolejności wygodna dla matki! Należy wybrać taką, która będzie komfortowa przez przynajmniej 1h (unikamy podkładania łokcia pod głowę, unoszenia stopy na palcach itp.). Ponoć poduszki do karmienia sprawdzają się częściowo - bardziej u niższych mam. Te wyższe mogą mieć problemy, bo poducha i tak nie zapewnia odpowiedniej wysokości ułożenia dziecka (ale to, uważam, zależy w dużej mierze od poduchy).
Pamiętajmy, że dla dziecka ssanie to spory wysiłek fizyczny - nie wolno go wtedy zbyt ciepło ubierać! Najlepiej na bieżąco sprawdzać stan malucha (skórka na karku) i najwyżej okryć jeśli jest potrzeba (żadnych czapeczek i ciepłych skarpet!).
O karmieniu to chyba tyle. Jeśli coś mi się jeszcze przypomni, to napiszę (nie mam notatek, polegam na głowie - a wiecie jak z nią ostatnio jest ;-)).
Podobało mi się stwierdzenie położnej i psychologa że "noworodka nie da się rozpieścić". Jeśli płacze - bierzemy je na ręce, przytulamy, lulamy i pieścimy - widocznie bardzo tego potrzebuje (nawet jeśli nie od razu się uspokaja). Umiejętność manipulowania otoczeniem wykształca się u dzieci dopiero w okolicach wzrostu ich umiejętności motorycznych (uogólniając). Tak więc, częste noszenie i przytulanie noworodka i małego niemowlęcia nie "zepsuje" go, wręcz przeciwnie. Da mu niezbędne poczucie bezpieczeństwa i zwykłego szczęścia. Więc warto, jeśli można sobie na to pozwolić :-)