Klara M
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 26 Październik 2009
- Postów
- 3 054
Mądrze gadacie co do wychowania, bo ja zwolennikiem jestem rozsądnego wychowania, a nie bezstresowego. Jestem też zwolennikiem stawiania granic i konsekwentnego ich przestrzegania- żeby dziecko wiedziało co dobre, a co nie- tak to napiszę w znacznym uproszczeniu....
A faktycznie jestem w tym wszystkim również przeciwnikiem bicia i tego bezstresowego wychowania, o którym wspominałyście...
Co do ruchów naprzemiennych - jakoś mam wrażenie że na mnie naskakujecie, przecież te ruchy to nie tylko raczkowanie - owszem to jest najlepsze, ale jak nie ma to "siłować się z nim nie będę" - nie chcę by miało traumę do końca życia....Myślę, że C ma swoje tempo, swój czas...A ruchy naprzemienne są też np. gdy dziecko sięga lewą ręką do prawego kolana, zabawy pt, Twój prawy łokieć dotyka lewego kolana, albo rączką lewą dotykamy prawe ucho oraz jak przez środkową linię ciała rączką sięga po zabawki.....itp. itd..... więc tragedii nie róbmy, że jakieś dziecko mniej leży na brzuchu. Nie wyobrażam sobie by tak histeryzująco i w spazmach na tym brzuchu C miał leżeć bo to "najlepsza pozycja"... Ja wolę robić wszystko metodą małych kroczków, być może w naszym przypadku te kroczki są mniejsze niż u innych, ale tak jak to milion razy pisałam ;-)każde dziecko jest inne i o tym zapominać nie można!!!
Moja cierpliwość i nie przeciąganie dziecka, nie mylić z bezstresowym wychowaniem, dają efekty...Np. dziś pierwszy raz C położony na brzuchu przewrócił się na plecy. Fakt, że zrobił to z niezadowolenia iż leży na brzuchu uważam że tylko potwierdza moje przekonanie że nic na siłę.... że wyczuwam gdzie jest granica w przetrzymywaniu go na tym brzuchu, że nie pozwalam mu doprowadzać się do stanu że traci dech i już nawet nie wie o co mu chodziło....
To tyle....
A co do dysleksji, dysgrafii i dyskalkulii, ADHD,itp., itd., to uważam, że faktycznie jest tak, jak pisze Tysiolek, że wielu rzeczy kiedyś nie widziano i nie potrafiono zdiagnozować.... Np. nierzadko zdarzało się tak że dziecko nadpobudliwe psychoruchowo z deficytem uwagi uznawano po prostu za rozpuszczonego dzieciaka a prawda przecież była inna....Oczywiście że w dobie takiej rzeczywistości jaką mamy gdzie szybkość życia, postęp, oraz cwaniactwo są nagminne niektórzy naciągają pewne niedociągnięcia wychowawcze czy lenistwo pod "schorzenie"...ale nie zmienia to jednak faktu, że ani dysleksja szeroko rozumiana, ani ADHD czy tym podobne nie są wymysłem XXI wieku a po prostu poważną sprawą, która w porę zdiagnozowana i odpowiednio prowadzona może pozwolić dziecku i dorosłemu całkiem normalnie funkcjonować bez uszczerbku na poczuciu własnej wartości i bez uszczerbku na prawidłowych kontaktach z otaczającym światem....
No to sem pogadała...a teraz mykam na inne wątki....
A faktycznie jestem w tym wszystkim również przeciwnikiem bicia i tego bezstresowego wychowania, o którym wspominałyście...
Co do ruchów naprzemiennych - jakoś mam wrażenie że na mnie naskakujecie, przecież te ruchy to nie tylko raczkowanie - owszem to jest najlepsze, ale jak nie ma to "siłować się z nim nie będę" - nie chcę by miało traumę do końca życia....Myślę, że C ma swoje tempo, swój czas...A ruchy naprzemienne są też np. gdy dziecko sięga lewą ręką do prawego kolana, zabawy pt, Twój prawy łokieć dotyka lewego kolana, albo rączką lewą dotykamy prawe ucho oraz jak przez środkową linię ciała rączką sięga po zabawki.....itp. itd..... więc tragedii nie róbmy, że jakieś dziecko mniej leży na brzuchu. Nie wyobrażam sobie by tak histeryzująco i w spazmach na tym brzuchu C miał leżeć bo to "najlepsza pozycja"... Ja wolę robić wszystko metodą małych kroczków, być może w naszym przypadku te kroczki są mniejsze niż u innych, ale tak jak to milion razy pisałam ;-)każde dziecko jest inne i o tym zapominać nie można!!!
Moja cierpliwość i nie przeciąganie dziecka, nie mylić z bezstresowym wychowaniem, dają efekty...Np. dziś pierwszy raz C położony na brzuchu przewrócił się na plecy. Fakt, że zrobił to z niezadowolenia iż leży na brzuchu uważam że tylko potwierdza moje przekonanie że nic na siłę.... że wyczuwam gdzie jest granica w przetrzymywaniu go na tym brzuchu, że nie pozwalam mu doprowadzać się do stanu że traci dech i już nawet nie wie o co mu chodziło....
To tyle....
A co do dysleksji, dysgrafii i dyskalkulii, ADHD,itp., itd., to uważam, że faktycznie jest tak, jak pisze Tysiolek, że wielu rzeczy kiedyś nie widziano i nie potrafiono zdiagnozować.... Np. nierzadko zdarzało się tak że dziecko nadpobudliwe psychoruchowo z deficytem uwagi uznawano po prostu za rozpuszczonego dzieciaka a prawda przecież była inna....Oczywiście że w dobie takiej rzeczywistości jaką mamy gdzie szybkość życia, postęp, oraz cwaniactwo są nagminne niektórzy naciągają pewne niedociągnięcia wychowawcze czy lenistwo pod "schorzenie"...ale nie zmienia to jednak faktu, że ani dysleksja szeroko rozumiana, ani ADHD czy tym podobne nie są wymysłem XXI wieku a po prostu poważną sprawą, która w porę zdiagnozowana i odpowiednio prowadzona może pozwolić dziecku i dorosłemu całkiem normalnie funkcjonować bez uszczerbku na poczuciu własnej wartości i bez uszczerbku na prawidłowych kontaktach z otaczającym światem....
No to sem pogadała...a teraz mykam na inne wątki....