reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Szczepienie na covid w trakcie ciąży

podobno dopiero po jakimś czasie od podania szczepionki tworzą się przeciwciała. Pewnie tak samo jest z zachorowaniem, zanim się wytworzą przeciwciała to zdążyło Twoje dziecko zachorować. Już ok z dzieckiem? Właśnie tego boję się najbardziej, że dziecko zachoruje, albo ja na tyle ciężko że mnie z nią rozdziela 😔 Już się nie mogę doczekać szczepienia. Mój starszy synek przez wirus rsv miał astmę i 4 razy był hospitalizowany ze względu na zapalenie płuc. bardzo bym nie chciała tego znowu przechodzić.
Nie mam pojęcia, po jakim czasie są w mleku. Ogólnie lekarze powtarzali by karmić, bo przeciwciała będę przekazywać. No i na 100% ja byłam chora pierwsza. Skończyło się ok, 5 dni w szpitalu na antybiotyku. Nie mieliśmy problemów z saturacja ma szczęście. No i ze względu na kp nikt nawet się nie zająknął na temat ewentualnego rozdzielenia.

Ale doskonale rozumiem Twój strach, ja na potęgę ściągałam mleko i mroziłam na wypadek gdybym zachorowała i musiała zostać odseparowana. Swego czasu miałam pełną zamrażarkę pokarmu, a normalnego jedzenia prawie nic.

Teraz na koniec sierpnia czeka mnie kolejny poród, którego okropnie się boje. Właśnie ze względu na możliwe zachorowanie przed samym rozwiązaniem i fakt, że będą mnie próbowali rozdzielić od dziecka.

Jak byłam w szpitalu, przyjęli dziewczynę z wcześniakiem. Już mniejsza o całą historię gdzie i jak się zaraził. Ale po bodajże 4 dniach od porodu trafił do izolatki. Żadnych odwiedzin nic. Nie widziała maluszka 2tyg. W tym czasie personel wysłał jej jedno zdjęcie.
 
reklama
Nie wiem jak jest z przeciwciałami w mleku ale po szczepionce, po pierwszej dawce, na pewno pierwsze 3tygodnie można zachorować. Moja teściowa zachorowała razem z nami. Była tydzień po szczepieniu (astrazeneca). Teść po 2dawkach Pfizer, nie zachorował. Mój synek (9miesiecy) zachorował razem ze mną i mężem (karmiony piersią)
 
Wczoraj widziałam jakiś program, kobiety w ciąży się szczepily i dzieciaczki miały przeciwciała. Ja na szczęście już urodziłam, ale karmie piersią. Zamierzam karmić po zaszczepieniu żeby przekazać przeciwciała dziecku ( badali już takie mleko i ma przeciwciała) i jeszcze odciągać starszemu i podawać w kubku.
A dlaczego chcesz odciągać, a nie podać prosto z piersi?
 
Nie mam pojęcia, po jakim czasie są w mleku. Ogólnie lekarze powtarzali by karmić, bo przeciwciała będę przekazywać. No i na 100% ja byłam chora pierwsza. Skończyło się ok, 5 dni w szpitalu na antybiotyku. Nie mieliśmy problemów z saturacja ma szczęście. No i ze względu na kp nikt nawet się nie zająknął na temat ewentualnego rozdzielenia.

Ale doskonale rozumiem Twój strach, ja na potęgę ściągałam mleko i mroziłam na wypadek gdybym zachorowała i musiała zostać odseparowana. Swego czasu miałam pełną zamrażarkę pokarmu, a normalnego jedzenia prawie nic.

Teraz na koniec sierpnia czeka mnie kolejny poród, którego okropnie się boje. Właśnie ze względu na możliwe zachorowanie przed samym rozwiązaniem i fakt, że będą mnie próbowali rozdzielić od dziecka.

Jak byłam w szpitalu, przyjęli dziewczynę z wcześniakiem. Już mniejsza o całą historię gdzie i jak się zaraził. Ale po bodajże 4 dniach od porodu trafił do izolatki. Żadnych odwiedzin nic. Nie widziała maluszka 2tyg. W tym czasie personel wysłał jej jedno zdjęcie.
Jeśli można spytać, czyli byłaś chora ty i dziecko, oboje w szpitalu? I przy kolejnym porodzie boisz się zarówno zachorowania jak i rozdzielenia? Pytam bo tez się tego boję, a jednocześnie dla zdrowia małej pewnie zgodziłabym się na rozdzielenie żeby jej nie zarazić...to straszny wybór i calu czas się głowię, bo w moim mieście jest szpital gzie nie testują przy przyjęciu bezobjawowych, wiec w razie takiej choroby właśnie by mi nie odebrali. i się zastanawiam czy to dobrze czy źle.
 
Jeśli można spytać, czyli byłaś chora ty i dziecko, oboje w szpitalu? I przy kolejnym porodzie boisz się zarówno zachorowania jak i rozdzielenia? Pytam bo tez się tego boję, a jednocześnie dla zdrowia małej pewnie zgodziłabym się na rozdzielenie żeby jej nie zarazić...to straszny wybór i calu czas się głowię, bo w moim mieście jest szpital gzie nie testują przy przyjęciu bezobjawowych, wiec w razie takiej choroby właśnie by mi nie odebrali. i się zastanawiam czy to dobrze czy źle.
Tak. Byłam chora najpierw ja, potem córka. Ja nie byłam hospitalizowana, bo przechodziłam dosyć lekko (ból zatok, stan podgorączkowy, nocne poty, biegunka i utrata węchu). Potem córka i tu skończyło się szpitalem, ponieważ pojawiło się zapalenie płuc. Córka była kp przez cały czas i niestety jej to nie uchroniło. Dla porównania, kilka miesięcy później mieliśmy w domu grypę żołądkową, z całej czwórki tylko córka kp nie zachorowała.

Boje się ponownej infekcji. Ponieważ chora byłam w listopadzie, a poród czeka mnie pod koniec sierpnia. Jest sporo osób, które drugie zachorowanie przeszło zdecydowanie gorzej niż pierwsze. Poza tym, jest kwestia oddzielenia. No nie wyobrażam sobie, żeby mi dziecko po porodzie odebrali. A z drugiej ni wyobrażam sobie z tak poważną choroba tym dzieckiem zajmować. I nie piszę tego absolutnie by kogokolwiek straszyć. Ale pobyt na oddziale pediatrycznym dla pacjentów covid bardzo siedzi mu w głowie. A zwłaszcza historia tego wcześniaka. Tam niestety były już problemy z saturacja.
 
Tak. Byłam chora najpierw ja, potem córka. Ja nie byłam hospitalizowana, bo przechodziłam dosyć lekko (ból zatok, stan podgorączkowy, nocne poty, biegunka i utrata węchu). Potem córka i tu skończyło się szpitalem, ponieważ pojawiło się zapalenie płuc. Córka była kp przez cały czas i niestety jej to nie uchroniło. Dla porównania, kilka miesięcy później mieliśmy w domu grypę żołądkową, z całej czwórki tylko córka kp nie zachorowała.

Boje się ponownej infekcji. Ponieważ chora byłam w listopadzie, a poród czeka mnie pod koniec sierpnia. Jest sporo osób, które drugie zachorowanie przeszło zdecydowanie gorzej niż pierwsze. Poza tym, jest kwestia oddzielenia. No nie wyobrażam sobie, żeby mi dziecko po porodzie odebrali. A z drugiej ni wyobrażam sobie z tak poważną choroba tym dzieckiem zajmować. I nie piszę tego absolutnie by kogokolwiek straszyć. Ale pobyt na oddziale pediatrycznym dla pacjentów covid bardzo siedzi mu w głowie. A zwłaszcza historia tego wcześniaka. Tam niestety były już problemy z saturacja.
Współczuję przeżyć. Możliwe chyba ze córka zaraziła się wtedy co ty, tylko choroba rozwijała się u niej dłużej i objawy nastąpiły później, prawda? Wtedy kp nie pomoże zapewne, bo to już za późno.

Nie ma co, trzeba zbierać informacje i działać zgodnie z najlepszą wiedzą, a nie unikać żeby się nie bać. Koniec końców to my jesteśmy odpowiedzialne za zdrowie naszych dzieci, piszę to także w kontekście tych oświadczeń o nierozdzielaniu z dzieckiem. Dlatego dzięki za dzielenie się swoją historią, bo trzeba rozważyć za i przeciw. Chciałabym żeby ktoś mi powiedział - zrób tak i tak, ale to chyba niemożliwe. Pozostaje zabunkrować się w domu pod koniec ciąży żeby zminimalizować ryzyko. Dobrze ze mąż już zaszczepiony, zawsze to coś. Gorzej jak wrócimy z tym ze szpitala...dlatego trochę boję się tego spirala, co to nie testuje.
 
Współczuję przeżyć. Możliwe chyba ze córka zaraziła się wtedy co ty, tylko choroba rozwijała się u niej dłużej i objawy nastąpiły później, prawda? Wtedy kp nie pomoże zapewne, bo to już za późno.

Nie ma co, trzeba zbierać informacje i działać zgodnie z najlepszą wiedzą, a nie unikać żeby się nie bać. Koniec końców to my jesteśmy odpowiedzialne za zdrowie naszych dzieci, piszę to także w kontekście tych oświadczeń o nierozdzielaniu z dzieckiem. Dlatego dzięki za dzielenie się swoją historią, bo trzeba rozważyć za i przeciw. Chciałabym żeby ktoś mi powiedział - zrób tak i tak, ale to chyba niemożliwe. Pozostaje zabunkrować się w domu pod koniec ciąży żeby zminimalizować ryzyko. Dobrze ze mąż już zaszczepiony, zawsze to coś. Gorzej jak wrócimy z tym ze szpitala...dlatego trochę boję się tego spirala, co to nie testuje.
Oczywiście jest opcja, że zachorowała razem ze mną. Z tym, że 3 dnia pobytu w szpitalu mi się kończyła 10 dniowa izolacja. A chora byłam już tydzień przed testem (tyle czasu walczyłam o wymaz, bo lekarz twierdził, że to nie covid 🤦🏻‍♀️). Także myślę, że jest to mało prawdopodobne.

Co do testów, niestety one gwarancji zdrowia nie dają. Ten wcześniak zaraził personel.
 
Oczywiście jest opcja, że zachorowała razem ze mną. Z tym, że 3 dnia pobytu w szpitalu mi się kończyła 10 dniowa izolacja. A chora byłam już tydzień przed testem (tyle czasu walczyłam o wymaz, bo lekarz twierdził, że to nie covid 🤦🏻‍♀️). Także myślę, że jest to mało prawdopodobne.

Co do testów, niestety one gwarancji zdrowia nie dają. Ten wcześniak zaraził personel.
Chodzi o szczepionki? Bo chyba nie rozumiem związku dwoch ostanich zdań.
 
reklama
Do góry