A
azik
Gość
na uni lezałam tydzien na patologi plus trzy dni na połogu wiec troche sie napatrzyłam i nasłuchałam .Mój poród zaczął sie w nocy o 23.00 poszłam do położnej że mam skurcze co 5 minut wiec zaspana pani stwierdziła ze to nie skurcze tylko macica szykuje sie do porodu normalnie parodia położnej wiec od 23.00do 6.30 rano poród mój odbywałsie na korytarzu bo cała noc chodziłam sama połozna oczywisciezamkneła sie w dyżurce i spała nawet nie otwierała drzwi jak pukałam dopiero pózniej sie wystraszyli jak mi wody odeszły a rozwarcie było juz na 9 centymetrów a najleprze jest to ze o 6.00 ginekolog robił mi usg i nie widział ze poród sie zaczął potem okazało sie ze mam zrosty po pierwszym cc i moja córcia o mały włos nie wyrwała mi miednicy bo trzymała sie rączką i dopiero potem jak przyjechał mój mąz i przyszedł pan profesor zaczeli działac ale najpierw musieli dostac opierdziel od szefa uniekałam z tamtąd szybciej niż tam poszłam
Na unii jest pani profesor, i naprawde spedziłam tam około 6 miesięcy (na patologii) - łącznie z dwójką dzieci i ani razu nie myło takiej położnej, która by nie zareagowała na wezwanie. aż trudno w to uwierzyć - aczkolwiek może być prawdziwe - zły dzień połoznej, nasze odczucia...
no i na usg nie koniecznie jest widać akcję skurczową, szyjka jeszcze mogła być zwęzona...
no niestety wrażenia ze szpitali moga być tylko subiektywne, jezlei chodzi o komfort połogowy to kolezanka ostatnio chwaliła sobie szpital miejski. ale cyrki przedporodowe tam miała, bo jej lekarz nie lubi sie z ordynatorem i jakieś tam wewnętrzne konflikty międzylekraskie odbiły sie na niej - i znowu pełen subiektywizm
położną którą ja bardzo lubię z unii, moja koleżanka by zjadła ze złości