Ja już od wczoraj zabieram się do napisania na forum, ale ciągle coś jest do zrobienia.
Martyna gratuluję pracy. Pewnie, że lepsza Biedronka niż nic no i racja - zawsze to dodatkowa kasa.
Ja od września wracam do treningów (karate) i prawdopodobnie będę prowadzić dwie sekcje (jestem instruktorem). Praca niewielka czasowo po trening trwa 1h, 2x w tygodniu, ale jednak trochę się obawiam jak to będzie i czy dam radę...
Martyna mam 24 lata. Radzę sobie coraz lepiej, chociaż rzeczywiście bywały dni, że ciężko mi było bardzo. Teraz już przywykłam trochę do nowej roli i cieszę się z mojej córeczki z każdym dniem bardziej. A za mój sukces uważam, że nigdy, nawet jak wstawałam po raz dziesiąty w nocy czy nawet jak nosiłam ją zapłakaną trzy godziny albo i więcej, nie byłam na nią zła i zawsze potrafiłam tulić ją i mówić jak bardzo ją kocham ze stoickim spokojem, bez cienia zdenerwowania. Nie wiem czy tak ma każda mama, ale wszystkie, które znam mówią, że to normalne, że czasami jest się złym ze zmęczenia na dziecko, że np. płacze bardzo i długo. Mi się to póki co nie zdarzyło, choć wyobrażam sobie, że o takie odczucia nietrudno, szczególnie po nieprzespanej nocy.
Natalka rośnie i jest coraz lepiej, coraz mniej płacze, coraz ładniej je, nawet powoli zaczyna się uśmiechać, gaworzyć. Po prostu bosko
Kocham ją nad życie
A co do szczepionek to już nie przeszukuję neta bo rzeczywiście może głowa rozboleć od różnych teorii. Szczepić oczywiście będę bo nigdy nie wybaczyłabym sobie gdyby moja kruszyna miałaby przechodzić ciężko jakąś chorobę bądź mieć po niej powikłania. Póki co nadal obstajemy przy tradycyjnym szczepieniu, ale wciąż nie chce tego widzieć, choć wiem, że przy mnie będzie czuć się najbezpieczniej i najszybciej zapomni o bólu...