Moniat 84 – to faktycznie nie wesoło. Ja jedynie bałam się tego, ze to dość duża odległośc bo prawie 500km i jakby pękł, to nikt tam po niego nie pojedzie a moja mama ma dośc wyniszczony układ odpornościowy lekami przeciwbólowymi bo choruje,… tylko o to się bałam… Co do Twojej sytuacji – przykro mi z powodu Teściowej, ale to fajny pomysł, żeby zabrać dziadka na wakacje z Wami– sama wiem po sobie, że dla mojej mamy Paweł był w pewnym okresie czasu najlepszym lekarstwem, zapominała o bólu i zmartwieniach.
Myszor – ja mam tę możliwość ( na razie ) wyboru , ze mogę zostać z dziećmi i do tej pory jakoś sprawia mi to przyjemność, ale wierze, że gdybym pracowała też byłoby inaczej. W Twojej sytuacji to faktycznie miszczostwo zorganizować małęj czas żeby pogodzić to z pracą…
Witamy Margaret 333 – To skąd faktycznie jesteś, bo nie napisałaś…napisz coś więcej o sobie.
Co do spotkania – napiszcie jak je sobie wyobrażacie, jakieś sugestie co do miejsca…wydaje mi się, że dobrze byłoby się spotkac w takim miejscu żeby te starsze dzieciaki miały zajęcie..a mamy mogły się spotkać i pogadać. ja w sumie jestem niezależna, bo mam swój samochód a swojego chłopa tak wytresowałam, że jak raz nie będzie mnie w domu dłużej to sobie sam zrobi obiad i nie ma problemu. Generalnie nasze funkcjonowanie uzależnione jest od jego zmian i tak się kręci całe nasze życie. Generalnie trochę ciężej jest jak ma na popołudnie bo zanim wyjdzie w domu jest zamieszanie ale już od 12.30 jestem wolna do wieczora.
A u nas kurcze Płaczkowo się zaczęło i od dwóch dni mamy mały stan podgorączkowy 37,4-6- małej na dobre się żabki wyżynają. Jest marudna i mało i krótko śpi… w ciągu dnia. W nocy na razie spała…no i standardowo biegunka…Mały tez tak miał + wodnisty Katarek z noska…
Proszę za mnie trzymać kciuki w sobote…bronie swoja prace dyplomową i jak dobrze pójdzie będę pani „uczycielka wychowania przedszkolnego”