Przytulam, bo jakbym czytała o sobie... Też biorę acard, bo PAPPA dała wysokie ryzyko preeklampsji
codziennie mierzę ciśnienie i na razie średnia z ostatnich 3 miesięcy to 110/70, ale boję się że na końcówce coś się może działać. Jak poczytałam o stanie przedrzucawkowym i jak to wygląda, to mi się włos na głowie jeży, na razie jednak jest spokój i chyba nie pójdzie u mnie w tę stronę.
Te pomiary wjeżdzają na psychę. Zwłaszcza, że nawet tradycyjnie się zawsze gada, żeby dziecko było DUŻE i zdrowe.
Z drugiej strony lekarze na razie nie mówili, żeby się tym przejmować, bo jest w normie i rośnie. Jeden lekarz nawet wprost mi powiedział "niech się już pani od tego dziecka odczepi, przecież wszystko z nim dobrze". Z drugiej strony on też ma trochę przekręcone podejście, bo trafiają do niego kobiety z naprawdę trudnymi ciążami, w tym z wadami letalnymi. Ja na ich tle mam "tylko anomalię anatomiczną", którą trzeba będzie obserwować, może potem operować. W środę w poczekalni jakaś dziewczyna chyba odbierała wyniki badań genetycznych i cały czas w oczekiwaniu na USG płakała. Strasznie mi było przykro, bo ja kilka miesięcy wcześniej też na takie wyniki genetyczne czekałam - z tymże my mieliśmy szczęście. Nawet nie potrafię sobie teraz wyobrazić, co by było, gdyby jednak wynik był wyrokiem. Mam porównanie i miałam pewną perspektywę na naprawdę trudną sytuację, więc dzisiaj już wiem, że każdego dnia powinnam być wdzięczna i spokojnie przyjmować to, czego się dowiaduję.
Ale gdzieś z tyłu głowy się jednak martwię. Najgorsze, że nie ma się na to wpływu, można tylko monitorować i czekać.