Jezu ale mam dziś doła, jedziemy właśnie do teściów, mój roczniak pół dnia przepłakał, oczywiście nie mam pojęcia czy jest chory, czy po prostu kapryśny, bo generalnie z niego maruda. Miałam na drogę przygotowane dla niego przekąski, wszystko mi wypadło na podłogę, a jeszcze przed nami za 2h drogi. On płakał, a ja nie wiedziałam co zrobić, też się rozpłakałam. Mąż się wkurzył, kazał mi prowadzić, pośpiewał mu trochę i maluch zasnal. Już nie siedzę za kółkiem tylko rozkminiam, że ja się w sumie nie nadaje na matkę
Nawet nie wiem co dziecku dawać jeść (ma alergie pokarmowe), i w ogóle to nie mam pojęcia co robić żeby był zdrowy i szczęśliwy. Myślę nawet że lepiej byłoby mu w żłobku niż z mamą... A co dopiero jak to drugie się urodzi. No i tak sobie siedzę i płaczę ;( Oby to ze zmęczenia... Chciałabym sobie jutro cały dzień przeleżeć, ale teściowie to takie luzaki, że nakarmią go czekolada i czipsami, pozwolą mu bawić się mròwkami, jak się o coś uderzy to się będą śmiać, a jak będzie plakal to będą na niego krzyczeć, więc z odpoczynku nici eh.