Tez jakos nie czuje sie skrzywiona a przeszlam bardzo duzoooo... jako dziecko... Napisze moja historie, jesli komus chce sie czytac...
Mialam 6-7 lat, byly lata 80'. Ojciec stracil prace i wyjechal do belgii i niemiec z myslą by nas potem sciagnąć...zdac sie na azyl tu czy tu. Poprosil jednego znajomka by doglądal i pomagal mamie... Pomagal mamie duzooo, nawet z nia szedl spac...
Ojciec dostal azyl w DE (rfn) i najpierw sciagnąl mame i jej kochanka, wtedy wierzyl ze przyjaciela... Bedac tam matka mu oznajmila ze to koniec ich malzenstwa, jej i ojca. Bardzo bylam zżyta z moim ojcem, ale nie rozumialam wtedy pewnych spraw jeszcze, bylam zbyt mloda... Ojciec nas odwiedzal kiedy mogl, matka go przeganiala na moich oczach a ja nie rozumialam co sie dzieje... Dzis po latach wiem ze robila to bo podobno ojciec nas buntowal przeciwko niej... tylko ja jakos nie pamietam by ojciec to robil... moje rodzenstwo -siostra i brat- rowniez...
Kiedy mialam 11-12 lat wrocilismy do PL, ojciec kupil dom i zaproponowal matce ze ona moze sie wprowadzic, nie miala zadnego lokum... Nie mieli rodzice rozwodu, wiec... Matka przy rozwodzie zażądala polowy domu... Moją uczciwosc odziedziczylam w genach raczej po ojcu, a jestem cholernie uczciwa w stosunku do innych. Nawet przy moim rozwodzie 9 lat temu sędzia byl w szoku na rozprawie ze tak spokojnie sie rozwodzimy...
I tak dorastalam bez ukochanego ojca, matka nie okazywala mi zainteresowania, jak wrzucilam do kosza na pranie moje ubrania predzej znalazlabym sie goła, musialam sama w rekach prac swoje ubrania, bo w pierwszej kolejnosci to jej i dwoch malutkich nowych siostrzyczek, ktore sa z jej nowego zwiazku.
Nie uwierzyla mi nigdy ze ten wlasnie facet, dobieral sie do mnie, wkladal jezora do moich ust (mialam 15-16 lat) i pchal łapy do moich majtek... cierpialam, nie ufalam ludziom i nie latwo nawiazywalam kontakty z innymi, w ogole bylam do granic niesmiala... Ale nie cielam sie, nie kradlam czy uciekalam z domu... Odwrotnie, pracowalam ciezko nad soba dla mojej matki, unikalam wszelkich problemow typowych dla nastolatkow, w domu bardzo duzo pomagalam, przy malutkich siostrach (roznica wieku miedzy mna a siostrami 12 i 16 lat). Liczylam ze okaze mi milosc, uwage ktorej bardzo mi brakowalo (zwlaszcza ojca). Ale to na nic. Bylam w liceum, ostatni rok mi zostal. Poinformowala mnie ze nie bedzie mnie utrzymywac, bo tak postanowil jej konkubent. Jezdzilam do szkoly autostopem kazdego dnia, prawie caly rok (trzy m-ce opieka spoleczna oplacila internat), wiele znioslam, dwa razy probowano mnie na tym autostopie skrzywdzic, nigdy nie zrobilam zadnej glupoty w sensie jakas przygoda z kierowca, ale wiele uslyszalam przykrych slow, ze tirowka itp. Ja sie bardzo szanuje jako kobieta i ja wiem jaka jest prawda, dlatego tez dzis zlewam to co mowia o mnie inni, zycie mnie nauczylo. Matka do dzis mi nie wierzy ze jej gach, ktory zreszta ja porzucil i zabral dwie corki, chcial mnie skrzywdzic... Skonczylam liceum, pomoglo mi wiele osob a najbardziej babcia tej dziewczynki (ktora sie ciela) o ktorej pisalam w poprzednim poscie. Wyjechalam do Belgii i wyszlam tu za maz, matke nawet tu sciagnelam, bylaby umarla z glodu bo jak poszla do opieki to uslyszala ze ma dzieci za granica wiec jej nie pomoga... Moje dzieci nawet nie pamietaja jej, ale wiedza ze jest jeszcze jakas jedna babcia, bo nie utrzymuje z nami kontaktow. A ja nie zamierzam znow sie prosic o troche uwagi... moje dwie tesciowe daly mi wiecej jak moja matka...
Dzis Mam swoja wlasna Rodzine i to ona sie dla mnie liczy.