Czesc, ja wczoraj po tej wizycie u lekarza doradcy z mojej ubezpieczalni jestem zniesmaczona.
Najpierw miala pretensje ze nie mam zadnych raportow odnosnie tego dlaczego jestem na L4, ze ginekolog powinien cos tam wyslac lekarzowi rodzinnemu a ten zas wypelnic jakies papiery i mi dac bym mogla jej przekazac ...Nawet nie dawala mi dojsc do glosu kiedy chcialam wyjasnic cokolwiek... Za chwile pretensje ze nie przynioslam zadnych raportow, badan odnosnie mojego stanu z powodu ktorego od marca nie moge isc do pracy... I znow probuje wytlumaczyc ale ta ma ton wysoki... Jak sie zdenerwawalam, mialam ochote wstac i wyjsc...
Musialam znalezc sposob zeby powoli przekonac ją ze odnosnie ciazy to ja na L4 jestem z powodu szyjki i zalozonego szwu (szczegol ze ciaza wysokiego ryzyka juz nawet ze wzgledu na wiek-40 lat, zle samopoczucie- mdlosci, odklejone lozysko przodujace itd). A za chwile patrzy w monitor i czyta zakladanie szwu (cerclage po fr.) 24 lipiec...
Myslalam ze ja rozniose tam... Dalam jej karte ciazy a tam jak byk 8,5tc szyjka 24mm... Domagają sie raportow a przeciez te caly zabieg zalozenia szwu kosztowal troche ponad 1tysiac euro z czego z mojej kieszeni tylko 75 euro a reszte ONI (ubezpieczalnia, kasa chorych ktora defacto zaprosila mnie na tę wizytę) pokryli... I mi wmawia babka ze Oni nie maja dostepu do tej wiedzy... a za chwile widzi to info w kompie... No dobrze, udalo sie ją uspokoic, teraz czas by wytlumaczyc brak raportow odnosnie moich wiezadel i bioder... Mowie ze dalam papiery od lekarza rodzinnego i inne ze szpitala kiedy bylam w czerwcu - ona nic nie widzi, nie ma zadnych info o tym ( super, ja bylam u rodzinnego po te papiery, pamietam ten dzien i ze nawet po ich odebraniu poszlismy po jedzonko do restauracji chinskiej :/ ). Nie udalo mi sie udowodnic, ze podalam facetowi te papiery, bo niby jak ja mialam to zrobic, chyba tylko nagrac rozmowe z nim, rece opadają... Za chwile znalazla na swoim ekranie info ze mialam "wlewy" - zastrzyki srodkow przeciwbolowych do pachwiny i spojenia dnia 24 kwietnia 2019 r (pokryli koszta tego zabiegu w 95% wiec musza miec te dane!)... Super... Udalo sie wyjasnic jej (wreszcie!), ze nie mam nowych raportow odnosnie mojego stanu i leczenia od czerwca bo juz jak bylam w czerwcu to bylam w ciazy i odlozylismy z lekarzem leczenie na " po porodzie" by nie skrzywdzic dziecka... Alleluja... Bardzo zmienila nastawienie do mnie, byla juz bardzo mila. Zmierzyla cisnienie, bylam w szoku ze takie wysokie. Zazwyczaj mam 11/7 a mialam 16/11 !!! No swietnie, jak sie tak rozmawia z ciezarna to co sie dziwic?
Pyta sie podczas jak mierzy cisnienie na kiedy termin, mowie 1 styczen a Ona uradowana " a to juz niedlugo", no tak to juz 31 tydzien - odpowiadam jej. A ona ze zaprosi mnie po porodzie, ze moze mi sie odblokuje z ta pachwina i bedzie dobrze...
Mowie Wam dziewczyny, zupelnie inna babka... Jeszcze przed wyjsciem od niej doinformowalam sie co zrobic po macierzynskim z 2 misiecznym dzieckiem bo chcialabym karmic piersia na żądanie do 6 m-ca zycia... Polecila isc na urlop rodzicielski... i takie tam, bardzo mila babka... szok.
Zdaje nie męzowi relacje z tej wizyty a on stwierdza "to tylko zeby pognebic ciezarną, bo przeciez ciaza to nie choroba i mozna isc do pracy..." z ironią.
Tesciowa zawiozla mnie na te wizyte, dojechalam spozniona 7 min, na szczescie zostalam wezwana kolejne 2 min pozniej siedzac juz w poczekalni... Spoznila sie tesciowa bo jakis frajer( albo frajerka) uszkodzil jej lusterko z lewej i uciekl...
Szczegol ze jak wracala (od garazysty) po mnie po tej wizycie to inny facet na wstecznym uszkodzil jej auto z przodu... Miala biedna strasznego pecha wczoraj...