reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Styczniowe mamy 2020

Tlumaczyla mi gine kiedys ze szyjka miedzy 24mm a 52 mm bodajze jest ok, ale ponizej to juz albo lezenie w szpitalu albo szew. W pierwszej ciazy mialam w 28 tc ponizej 24mm, jak wychodzilam w 36 - 37tc ze szpitala po dwoch miesiacach to juz nie bylo nic, ale ciaza praktycznie donoszona wiec nie bylo paniki, urodzilam tylko 5 dni przed terminem. Chodzilam ponad tydzien z rozwarciem 2-3cm?, nie bylo juz skurczy wiec udalo sie dotrwac prawie do konca.

Ja miałam miesiąc temu szyjkę 2 cm, 2 tyg temu nie zmierzyła bo się nie dało - młody był tak nisko główką. Nie mówiła mi nic o leżeniu, jedynie magnez 3x2 tbl. Dziś idę na III USG dziecka a w czw do gin ale innej, może się dowiem czegoś nowego. W pierwszej ciąży też mi się szyjka szybko skracała, brałam Magnez, luteinę i leżałam dwa miesiące, urodziłam 37+2. Koleżanka od 36 tyg chodziła z rozwarciem na 2 cm, urodziła w 41 tyg i była wściekła bo się już doczekać nie mogła, rozwarcie a dziecko po terminie :p
 
reklama
Ja właśnie spojrzalam na Neurologów. Oczywiście od samego początku liczyłam się z tym, że czasu mało, a ja chcę zapis praktycznie z tygodnia na tydzień. Ale spojrzałam sobie z ciekawości ile się czeka na NFZ 215 dni :o :o :o :o jak ktoś ma coś z saganem, a klepie biedę musi czekać do 27 maja na wizytę... Co za chory kraj. W wawie za rezonans + "badanie" zaplacilam 700 zyta. Rozmowa była taka
"na którą chcę Pani godzinę? 11:30 czy 13?"
"Ale kiedy"
"no dziś"...
Ja nie wiem po co te NFZty, chociaż przy badaniach krwi się niektórym przydają... bo ja i za krew i mocz też bulę w alabie. U mnie w przychodni niby robią do 9 ale są takie miłe, że wolę zapłacić te 27 zł i nie oglądać tych gęb.
 
Link do: 10 praw kobiet w ciąży
O fajne. Ciekawe, czy u neurlogow obowiązuję. Placówka do której chciałam iść i zapłacić przyjmuje tylko i wyłącznie na NFZ. Jeszcze zostaje mi jedno miejsce, albo warszawa.
@Hanciaaq - Tobie w obecnej sytuacji posłuży pkt 3.
W moim przypadku nikt nie respektował punktu 8. A on nie tylko ciężarnych się tyczy tylko ogólnie wynika z kodeksu pracy.
 
Ja właśnie spojrzalam na Neurologów. Oczywiście od samego początku liczyłam się z tym, że czasu mało, a ja chcę zapis praktycznie z tygodnia na tydzień. Ale spojrzałam sobie z ciekawości ile się czeka na NFZ 215 dni :o :o :o :o jak ktoś ma coś z saganem, a klepie biedę musi czekać do 27 maja na wizytę... Co za chory kraj. W wawie za rezonans + "badanie" zaplacilam 700 zyta. Rozmowa była taka
"na którą chcę Pani godzinę? 11:30 czy 13?"
"Ale kiedy"
"no dziś"...
Ja nie wiem po co te NFZty, chociaż przy badaniach krwi się niektórym przydają... bo ja i za krew i mocz też bulę w alabie. U mnie w przychodni niby robią do 9 ale są takie miłe, że wolę zapłacić te 27 zł i nie oglądać tych gęb.

Też nie rozumiem po co ten cały NFZ... kiedyś poszłam do lekarza rodzinnego i kazała mi zrobić morfologię i poprosiłam o skierowanie, a ona z tekstem, że po co mi skierowanie, że go nie potrzebuję, a sama kazała mi zrobić morfologię... Żeby mieć problem raz w życiu napisać skierowanie na morfologię to naprawdę już jest nienormalne.
Rozumiem jakbym przychodziła do niej codziennie po skierowania, ale raz w życiu i to jeszcze sama kazała mi ją zrobić... Mój mąż ma taką lekarkę, że jak do niej poszedł to od razu wchodzi do gabinetu innego specjalisty i mąż ma wizytę od razu, a ja do laryngologa musiałam się zapisać prywatnie, bo termin z NFZ był odległy o pół roku, a zupełnie nic nie słyszałam na jedno ucho.

Teraz wszystkie badania robię prywatnie, 6 listopada mam usg III trymestru i dostanę całą listę badań do zrobienia, więc znowu dużo pieniędzy na to pójdzie, a gdyby NFZ działał tak jak powinien to bym mogła te pieniądze przeznaczyć na dziecko, no ale kolejki do ginekologa na NFZ w moim mieście to 3 miesiące, więc jakbym miała tyle czekać to pierwsze USG miałabym w 5 miesiącu dopiero :/
 
Też nie rozumiem po co ten cały NFZ... kiedyś poszłam do lekarza rodzinnego i kazała mi zrobić morfologię i poprosiłam o skierowanie, a ona z tekstem, że po co mi skierowanie, że go nie potrzebuję, a sama kazała mi zrobić morfologię... Żeby mieć problem raz w życiu napisać skierowanie na morfologię to naprawdę już jest nienormalne.
Rozumiem jakbym przychodziła do niej codziennie po skierowania, ale raz w życiu i to jeszcze sama kazała mi ją zrobić... Mój mąż ma taką lekarkę, że jak do niej poszedł to od razu wchodzi do gabinetu innego specjalisty i mąż ma wizytę od razu, a ja do laryngologa musiałam się zapisać prywatnie, bo termin z NFZ był odległy o pół roku, a zupełnie nic nie słyszałam na jedno ucho.

Teraz wszystkie badania robię prywatnie, 6 listopada mam usg III trymestru i dostanę całą listę badań do zrobienia, więc znowu dużo pieniędzy na to pójdzie, a gdyby NFZ działał tak jak powinien to bym mogła te pieniądze przeznaczyć na dziecko, no ale kolejki do ginekologa na NFZ w moim mieście to 3 miesiące, więc jakbym miała tyle czekać to pierwsze USG miałabym w 5 miesiącu dopiero :/
No niby ciężarna ma pierwszeństwo i mają ją obsłużyć w 7 dni, ale właśnie co jeśli jest to gin który ma w takiej kolejce 100 ciężarnych. Nie wiem ciągnięcie słomek, albo gra w papier kamień nożyce, wyłoni pierwszą.
Ja pierwszy rezonans opłacilam, bo miałam okropne bóle głowy. Lekarka która mnie zawsze przyjmowała zapisywała mi tabletki, które pomagały dosłownie w minutę, ale było na bazie morfiny. Przyszła nowa doktor, zakwestionowała leczenie i uznała, że bez rezonansu nie ma leczenia. A łep to mnie nieraz bolał, że miałam ochotę się dobić, po prostu rozpędzić się huknąć nim o ścianę, roztrzaskać i mieć to już za sobą. Wypisała skierowanie. Oczekiwanie 2 lata :o :o. Od tamtej pory tylko i wyłącznie płacę. Już nie mówiąc, że na NFZ lekarze bywają tacy mili... Jakby za darmo pracowali.
 
Link do: 10 praw kobiet w ciąży
O fajne. Ciekawe, czy u neurlogow obowiązuję. Placówka do której chciałam iść i zapłacić przyjmuje tylko i wyłącznie na NFZ. Jeszcze zostaje mi jedno miejsce, albo warszawa.
@Hanciaaq - Tobie w obecnej sytuacji posłuży pkt 3.
W moim przypadku nikt nie respektował punktu 8. A on nie tylko ciężarnych się tyczy tylko ogólnie wynika z kodeksu pracy.
Pamietaj ze wizyta do 7 dni należy Ci sie zgodnie z ustawą o życiu z 2018 roku tylko i wyłącznie jesli w ciazy cos sie stalo, np nagly bol ucha czy nadciśnienie badz cukrzyca w ciazy i idziesz do lekarza. A jesli to juz byl problem to lekarz prowadzący podejmuje decyzje wiedząc ze jesteś w ciazy kiedy nastepna wizyta. To prawo jest tylko do 1 wizyt u danego specjalisty.
 
Pamietaj ze wizyta do 7 dni należy Ci sie zgodnie z ustawą o życiu z 2018 roku tylko i wyłącznie jesli w ciazy cos sie stalo, np nagly bol ucha czy nadciśnienie badz cukrzyca w ciazy i idziesz do lekarza. A jesli to juz byl problem to lekarz prowadzący podejmuje decyzje wiedząc ze jesteś w ciazy kiedy nastepna wizyta. To prawo jest tylko do 1 wizyt u danego specjalisty.
Aaaa widzisz, ale i tak nie wiedzialam, że mam w ogóle prawo zostać przyjęta w przeciągu 7 dni;p. Naszczęście mi się nic nie dzieje :)
 
No niby ciężarna ma pierwszeństwo i mają ją obsłużyć w 7 dni, ale właśnie co jeśli jest to gin który ma w takiej kolejce 100 ciężarnych. Nie wiem ciągnięcie słomek, albo gra w papier kamień nożyce, wyłoni pierwszą.
Ja pierwszy rezonans opłacilam, bo miałam okropne bóle głowy. Lekarka która mnie zawsze przyjmowała zapisywała mi tabletki, które pomagały dosłownie w minutę, ale było na bazie morfiny. Przyszła nowa doktor, zakwestionowała leczenie i uznała, że bez rezonansu nie ma leczenia. A łep to mnie nieraz bolał, że miałam ochotę się dobić, po prostu rozpędzić się huknąć nim o ścianę, roztrzaskać i mieć to już za sobą. Wypisała skierowanie. Oczekiwanie 2 lata :o :o. Od tamtej pory tylko i wyłącznie płacę. Już nie mówiąc, że na NFZ lekarze bywają tacy mili... Jakby za darmo pracowali.

Właśnie... ginekolog w szpitalu traktował mnie jak idiotkę, ale kto nie pójdzie do niego prywatnie to wszyscy polecają... szkoda, że na NFZ po poronieniu potrafił się tylko śmiać i żartować z każdej pacjentki. Zamiast powiedzieć, że serduszko dziecka przestało bić to on do mnie, że moje szczęście się skończyło, mam podpisać zgodę na zabieg albo się wykrwawić i mam „nie ryczeć, bo będę mieć jeszcze pięcioro dzieci” i władował mi tabletkę poronną, na którą nie wyraziłam zgody. Ale prywatnie milutki, koleżanka tak go wychwalała, ale kto nie trafił na niego w szpitalu to nie ma pojęcia jaki jest naprawdę ten ich miły doktorek. Ostatnio właśnie rozmawiałam z babcią o nim i akurat przyszła kuzynka i potwierdziła moje słowa, na co babcia odparła, żebyśmy nie przesądzały, bo on zawsze taki miły i przyjemny. No tak, każdy jest miły jak mu się do ręki dwie stówki da. Paragonu też większość nawet nie daje jak się prywatnie idzie, a powinni.
Pierwszy raz się spotkałam z paragonem u mojego ginekologa, on akurat na NFZ nie przyjmuje, w szpitalu też nie pracuje, więc się boję że mój poród będzie odbierał albo ten okropny dziad albo jeszcze gorsza baba, która wszystkie kobiety wyzywa i twierdziła, że przepyta mnie ze zgody którą mi dała do podpisania przed lyzeczkowaniem, bo „zachowuje się jakby nie docierało do mnie, że mam podpisać zgodę, a może to ja w ogóle czytać nie umiem, że tak na nią patrzę”. Potem mnie zwyzywała na na sali operacyjnej, bo jej nie pasowało, że zrobiłam to co mi kazała.
 
Właśnie... ginekolog w szpitalu traktował mnie jak idiotkę, ale kto nie pójdzie do niego prywatnie to wszyscy polecają... szkoda, że na NFZ po poronieniu potrafił się tylko śmiać i żartować z każdej pacjentki. Zamiast powiedzieć, że serduszko dziecka przestało bić to on do mnie, że moje szczęście się skończyło, mam podpisać zgodę na zabieg albo się wykrwawić i mam „nie ryczeć, bo będę mieć jeszcze pięcioro dzieci” i władował mi tabletkę poronną, na którą nie wyraziłam zgody. Ale prywatnie milutki, koleżanka tak go wychwalała, ale kto nie trafił na niego w szpitalu to nie ma pojęcia jaki jest naprawdę ten ich miły doktorek. Ostatnio właśnie rozmawiałam z babcią o nim i akurat przyszła kuzynka i potwierdziła moje słowa, na co babcia odparła, żebyśmy nie przesądzały, bo on zawsze taki miły i przyjemny. No tak, każdy jest miły jak mu się do ręki dwie stówki da. Paragonu też większość nawet nie daje jak się prywatnie idzie, a powinni.
Pierwszy raz się spotkałam z paragonem u mojego ginekologa, on akurat na NFZ nie przyjmuje, w szpitalu też nie pracuje, więc się boję że mój poród będzie odbierał albo ten okropny dziad albo jeszcze gorsza baba, która wszystkie kobiety wyzywa i twierdziła, że przepyta mnie ze zgody którą mi dała do podpisania przed lyzeczkowaniem, bo „zachowuje się jakby nie docierało do mnie, że mam podpisać zgodę, a może to ja w ogóle czytać nie umiem, że tak na nią patrzę”. Potem mnie zwyzywała na na sali operacyjnej, bo jej nie pasowało, że zrobiłam to co mi kazała.
Ja pierdziele aż się nóz w kieszeni otwiera. No to nie są ludzie z powołania tylko, tacy którzy wzięli ten zawód dla kasy i ludzi traktują taśmowo, jak mechanik auta. Ja rozumiem że presonelu jest za mało, że za granicą płacą więcej, że siedzą nieraz po 24 h w pracy, ale nikt nie ma lekko. Ja rozumiem, że przychodzą im ludzie, zadający nieraz debilne pytania, albo ludzie ktorzy sie oczytali google i wiedza lepiej niz lekarz i przez takiego czlowiek siedzi skonsternowany, no ale w takim przypadku, jak Ty opisujesz moglby byc wrazliwszy. No kurde ja wiem, ze dla nich do ktoregos tam tygodnia to nawet nie jest dziecko, ale dla matki ktora sie stara to juz te dwie kreski to juz ich bobasek, ktoremu wymyslaja imie, planuja gdzie zbiora w przyszle wakacje. Juz nie mowiac, ze wiele kobiet obwinia siebie o strate i sie demonizuja w swoich myslach.
A to że kas nie mają to ja wiem:p mój też zawija pieniądze, az się pali.
Mam nadzieję, że podczas porodu ich jednak nie spotkasz i będziesz mieć komfortowe psychicznie rozwiązanie.
 
reklama
Ja pierdziele aż się nóz w kieszeni otwiera. No to nie są ludzie z powołania tylko, tacy którzy wzięli ten zawód dla kasy i ludzi traktują taśmowo, jak mechanik auta. Ja rozumiem że presonelu jest za mało, że za granicą płacą więcej, że siedzą nieraz po 24 h w pracy, ale nikt nie ma lekko. Ja rozumiem, że przychodzą im ludzie, zadający nieraz debilne pytania, albo ludzie ktorzy sie oczytali google i wiedza lepiej niz lekarz i przez takiego czlowiek siedzi skonsternowany, no ale w takim przypadku, jak Ty opisujesz moglby byc wrazliwszy. No kurde ja wiem, ze dla nich do ktoregos tam tygodnia to nawet nie jest dziecko, ale dla matki ktora sie stara to juz te dwie kreski to juz ich bobasek, ktoremu wymyslaja imie, planuja gdzie zbiora w przyszle wakacje. Juz nie mowiac, ze wiele kobiet obwinia siebie o strate i sie demonizuja w swoich myslach.
A to że kas nie mają to ja wiem:p mój też zawija pieniądze, az się pali.
Mam nadzieję, że podczas porodu ich jednak nie spotkasz i będziesz mieć komfortowe psychicznie rozwiązanie.

Oprócz nich jest jeszcze dwóch ginekologów i rezydentka. Mam nadzieję, że trafię na kogoś z nich. W razie czego będzie ze mną mąż i mam nadzieję, że przy nim nie odważą się na chamskie zachowania i że on w ogóle wytrzyma to psychicznie, że tak mało będzie brakowało do spotkania z synem[emoji846] Nawet mi już zapowiedział, że będzie patrzeć jak mały wychodzi czego mu zabroniłam, ale on chce i już.
 
Do góry