Lovi23, faktycznie ostatnio tu nie zaglądałam :/ Nie miałam czasu na forum, dorabiałam jako opiekunka.
Tak poza tym to przefarbowałam włosy na czarno i postanowiłam bardziej o siebie zadbać (ćwiczę jogę, smaruję się 2 razy dziennie kremem nawilżającym i na rozstępy, ścięłam włosy do połowy żeby odżyły, robię sobie różne maseczki na włosy i twarz itd). To sprawia, że czuję się trochę lepiej, ale często jestem zmęczona. I fizycznie, i tą całą sytuacją w ogóle. Każdego dnia myślę, że czeka mnie sprawa i jak to się skończy, panikuję jak przychodzi listonosz bo już sobie wyobrażam że przekaże nam wezwanie, za każdym razem jak słyszę jakieś auto wjeżdżające na podjazd chociażby po to żeby nawrócić, boję się że znów przyjechała kuratorka, bo próbuje mnie na czymś przyłapać... Strasznie się tym stresuję i szczerze mówiąc nie wierzę, że to wszystko skończy się korzystnie dla mnie.
Oprócz tego strasznie boję się o ciążę przez to krwawienie które miałam, pomimo przyjmowania Duphastonu. Każdy ból podbrzusza albo krzyża mnie przeraża, gdy tylko nie wymiotuję, nie mam zawrotów głowy czy nie jestem zmęczona już wyobrażam sobie, że dziecko nie żyje. Boję się komplikacji i tego, czy urodzi się zdrowe, to już jest jakaś paranoja :/
A ze strony ludzi (nawet niektórych tutaj, na forum) czuję tylko lincz, zero zrozumienia. Boję się czasami cokolwiek napisać/powiedzieć komuś ile mam lat i że jestem w ciąży. Najgorsze jest to, że niektórym nie da się nic wytłumaczyć, wiedzą lepiej. Wkurza mnie to wmawianie, że wyobrażałam sobie że będzie kolorowo i łatwo (bo tak nie jest...), że nie będę dobrą matką i będę się szlajać po dyskotekach, nie skończę szkoły. Najbardziej komiczne jest to, że niektórzy wiedzą lepiej że współżyłam przed urodzinami i 100 wpisów typu ,,dobrze policzyliście?''. Jak miałam to źle policzyć jeżeli przed urodzinami NIE WSPÓŁŻYŁAM? Pojawił się post, że sędzia na pewno nie uwierzy, że zaszłam w ciążę tak szybko po stracie dziewictwa. Ale co jeżeli tak faktycznie było...? Naprawdę żałuję, że założyłam wątek o sprawie w sądzie, najchętniej bym go usunęła gdyby była taka możliwość. Mogłam też w ogóle nie wspominać tutaj ile mam lat, bo bez tego nikt nie patrzył by na mnie z góry i nie miał za patologię. Nie wiem czemu, ale ostatnimi czasy mam wrażenie, że matki które urodziły w wieku +25 (nie tylko te z forum) mają się w jakiś sposób za lepsze. ,,Taki wiek i już w ciąży? Jak ty sobie poradzisz?", i już słychać tą pogardę w głosie. Tak jakbym była od nich gorsza, jakbym nie miała szans dobrze wychować dziecka, ułożyć sobie życia i być traktowana jak normalna matka, taka jak inne...
Z dobrych wieści to mój chłopak właśnie dostał nową, bardzo dobrze płatną pracę. Spokojnie starczy żebyśmy od razu po mojej 18 wyprowadzili się i żyli samodzielnie. Póki co mieszkamy u rodziców, więc jak tylko dostanie wypłatę to pewnie będziemy mogli pozwolić sobie na wiele przyjemności...Ale jakoś przez to wszystko nie potrafię się cieszyć tą sytuacją. Powoli czuję, że po prostu wolę być sama, odsuwam się od ludzi. Chciałabym uciec gdzieś do lasu, gdzie nikt by mnie nie znalazł, wieść spokojne życie bez innych ludzi i po prostu nie być ocenianą i karaną za to wszystko co się stało... Eh, chyba muszę nabrać dystansu :/
Napisałam to co czuję i w sumie trochę mi lepiej, postaram się tutaj zaglądać regularnie