@apap rozumiem Twoją frustrację, bo mój mały smok okres buntu dwulatka ma już na szczęście za sobą. Ale czasem bywało ciężko, ale chyba nie najgorzej, jak tak patrzę z perspektywy czasu. Najgorsze, że we mnie w momencie się gotuje i teksty/porady w stylu weź głęboki oddech (albo od razu 50!!!) lub policz do 10 (a najlepiej do stu, a jeszcze lepiej od 100 do 0 co dwa) dodatkowo mnie zawsze irytowały. Ale wiem, że najgorsze to wybuchnąć, bo nie niesie to ze sobą żadnych pozytywnych efektów, a jedynie jeszcze większy szał/stres dziecka, a potem kac moralny u matki.
Od początku unikaliśmy też wizyt z dzieckiem w sklepach lub hipermarketach, bo to ogólnie żadna przyjemność dla rodzica, jak i dla dziecka (a przede wszystkim dla jego zdrówka), a dzięki temu ominęły nas akcje w stylu kładzenie się na podłodze, wrzaski itp. o ile w ogóle coś takiego miałoby miejsce.
Od początku unikaliśmy też wizyt z dzieckiem w sklepach lub hipermarketach, bo to ogólnie żadna przyjemność dla rodzica, jak i dla dziecka (a przede wszystkim dla jego zdrówka), a dzięki temu ominęły nas akcje w stylu kładzenie się na podłodze, wrzaski itp. o ile w ogóle coś takiego miałoby miejsce.