Juz sie melduje.
Musialam isc z synem. Tak mnie ten dzieciak wkurzyl, ze wiecej na pewno z nim nie pojde. Siedział w koncu lezanki na krzesle i caly czas kolpal w nią, ciagnal mnie za nogi i gadal kiedy idziemy. Przez to chyba lekarz byl nie w sosie.
Dzis mam 19+2tc powiedzial, ze za wczesnie przyszlam na badanie, a ja mu mowie, ze glownie przyszlam na kontrole po tym krwiaku a za 2 tyg bede miec prenatalne. Nawet chyba nie przeczytal co mialam na skoerowaniu napisane. Nic za bardzo gadac nie chcial laskawie tylko czasem cos odpowiedział, na moje pyt o krawiaka powiedzial, ze przy szyjce nic nie widzi, ale dalej tak po prawej stronie pepka jak mial glowice byla jakas zmiana, pokazal ja na ekranie. W opisie nie ma o niej ani slowa. Gdy zapytalam o plec on do mnie, ze teraz sie tym nie zajmuje bo mierzy co innego. Gdy zapytalam o szyjke powiedzial, ze to tylko dopochwowo, bo inaczej nie widac, ale nie chcial mi zrobic, tylko zerknal przez brzuch powiedzial, ze szyjka 5.2cm. W opisie wszystko jest napisane "prawidlowo", mozg prawidlowo, nerki prawidlowo itd... AFI prawidlowe zamiast okreslic cyfra, bo w poprzedniej ciazy mialam problem z tymi wodami. Zdjecia lozyska dal tak niewyrazne, ze nawet moj gin nic nie zobaczy a o to mu chodzilo najbardziej. Jedynie o sercu mam napisane do kontroli za 2 tyg. Na koniec zapytalam jeszcze raz o plec stwierdzil, ze dziecko lezy posladkowo.
Wyszlam stamtad zla jak cholera.
Jutro mam mozliwosc iscia na normalne usg zaplace 110zl i bede miala jak nalezy zrobione. Gdy tam zadzwonilam lekarz od razu powoedzial, ze bedziemy robic dopochwowo i przez brzuch. co o tym myslicie? Chyba pojde, nie mam nic do stracenia
Edit. Dziecko wazy 312g mierzy 17.2cm