Marika jak pomyśle...dobrze,że już jesteście w domku i macie zażegnane to dziadostwo,terazbyle młody już nie chorował i młodsza pociecha.Ech...Jak tak czytam to każda mama ma tak,dziecko tez może mieć ,,nie dzień''jak dorosły,tylko dorosły to jakoś się szybko wyżyje ;-)albo jak cos boli zapoda tabletkę czy pojdzie spać a dziecię?dre się na calego,bo sobie nie radzi a dla mnie jest najgorsza ta niewiedza co temu dziecku jest,jak mu pomóc ulżyć,o ile jest w czym ulżyć,bo płacz może być spowodowany wieloma czynnikami i tu jest cały szkopuł
Kinga od jakiegoś czasu standardowo ma popołudnia marudne a tez od jakiegoś czasu zasypia niespokojniekręci się i marudkuje,bo tu by chciała spać a nie może i jak wcześniej nie było problemu tak teraz byle pierdnięcie ją wybudza w początkowej fazie snu i placz potem.Tak też było dziś.
Zasnęła,poszłam do wc kichnęłam i Kinga nagle płacz,nagły głosny-no wybudziła się.
Ja do niej lecę,ledwo smark obtarłam a ona zamknięte oczka i macha łapkami-może co złego się przysniło,zanim się opamiętala to swoje wypłakała boroka i uspałam ją w końcu w wózku.
No a potem znowu ja się spłakalam,bo chyba mleczko jej się cofnęło i zaczęła się ksztusić a od jedzonka dość sporo minęło i się odbiło nawet,ja w panice ją podnoszę już myslałam że nie zlapała tchu.
Ja ryczę,mąż dopiero mnie opamietał i wziął na ręce Kingę i oczywiśie zjechał mnie żem idiotka jest.
Ja ryczałam jak bóbr,spik po pas,bo strachu się najadłam-ostatnio chodze bardzo znerwicowana i trzęsę się o małą strasznie.
Obserwuje,nasłu****e,analizuje-czasem zbytnio i jak wiadac na dobre mi to nie wychodzi,bo panikuje strasznie
analizuje ten kkaszel i zaczynam sobie już coś chyba wmawiaćze może te zakszuszenie to był taki napadowy kaszel,świruje no.
Nasłuchałam się od męża-wiem że po części ma też racje,powinnam być bardziej opanowana w takich sytuacjach.
Kuźwa,ciężko mi jakoś ostatnio i teraz boję się iść spać,że mi się na śnie zachłyśnie a daje ja na boczek,raz jeden raz drugi.
To się wygadalam