Ja też uważam że pies to zwierze który ma swój instynkt... nie każdego psa da się zmienić gdy przychodzą dzieci,ani przygotować na to co będzie, bo jednak od teraz to dziecko będzie najważniejsze a nie pies....
Ja mam psa już 7 lat, nie jest już młoda, nie taka staruszka, i chociaż jest bardzo łagodnym kochanym psiakiem, widzę w niej czasami zachowania które nie dają mi spokoju.... Jak ktos mnie przytula , czy nawet ja z mężem sie przytulamy to ona zaczyna warczeć, czasami mam wrażenie jakby chciała się rzucić na nas czy coś chociaż nigdy tego nie zrobiła.
Tyle się czyta o tym że nagle pies po kilki-kilkunastu latach zaatakował dziecko czy swojego Pana....
Póki co jest łagodna, na szczęście mąż zabiera ja ze sobą do roboty, więc w dzień nie musze sie nią martwić. Boje się że jak dzieciaki podrosną to oczywiście jak to dziecia to za ogon pociągną a to coś jak nie zauważe i ona może coś im zrobić... albo mam takie schizy już...
Po za tym, drugi problem, ona kilka razy w roku się porządnie sypie
sierść wychodzi jej garściami, w domu jest jeden wielki syf bo nie sposób tych kłaków ogarnąć, odkurzam po kilka razy dziennie i dupa.... Mój Michaś nie może poraczkować ( teraz juz chodzi akurat) po całym domu np do kuchni czy gdziekolwiek , siedzi ze mna w pokoju tylko bo tam gdzie jest pies jest poprostu brudno.
Nie wiem co zrobic, kocham tego psiaka jak nie wiem, za miesiąc jakos się przeprowadzamy na wies, wszyscy radzą zeby dać ją na dwór do budy, a ja sobie tego nie wyobrażam... tyle lat z nami w domu a teraz co? mam ja do budy wywalic? Mąż przekonuje że bedzie jej tam dobrze, ale ja nie moge, kombinuje ciągle gdzie jej domu miejsce zrobic, bo tutaj w mieszkaniu to zamykam pokoj i on sobie w przedpokoju lezy, a tam salon będzie otwarty z kuchnią, a przedpokoj za malutki aby ja tam ulokowac....
Mam schizy że np jak którys z chłopców bedzie chchcial w nocy iść do łazienki a psina bedzie miala poslanie gdzies w kuchni czy kolo salonu, a łazienka wiadomo jest obok to chłopcy no wyjdą w nocy siku to pies ich zaatakuje czy cos, naprawde mysle o takich scenariuszach... eh...
I co ja mam zrobic?? Nie mam serca dac jej na dwor, i pewnie tego nie zrobie, ale dobro i zdrowie moich dzieci jest dla mnie najważniejsze i nie mam pojecia jak z tej sytuacji wybrnąc....