Kochane moje, musze się Wam trochę wyżalić - może wtedy mój humorek wróci.
Powiedzcie mi, czy Wy też macie w rodzinie kogoś sceptycznie nastawionego do życia, wiecznego pesymistę? Mnie wczoraj tak wkurzyła siostra mojego M, że myślałam, że wyjdę z siebie.. Poryczałam się jak dziecko... Od początku ciąży słyszeliśmy od niej i od mamy M., że za wcześnie się cieszymy, że tę ciążę trzeba jeszcze donosić, itp ... Teściowa jest, a raczej była położną, bo nie pracuje w zawodzie już 30 lat... Myślałam, że po tych trzech miesiącach im minie, bo zmniejsza się ryzyko poronienia.... Ja wiem, rozumiem, że zawsze się coś może stać, tak samo w ciąży, jak i przy porodzie, bądź kiedy dziecko będzie na świecie. Kiedy jest moment, że mogę zacząć się cieszyć, że daje komuś życie - gdy skończy 18lat i będzie zdrowy???
Ale do rzeczy .... wczoraj gadam z jego siostrą na Fb - mówię, że jej coś pokażę - wysłałam jej link z tym kombinezonem misiem z H&M, który kupiłam. Tak bardzo sie cieszyłąm, jest śliczny.... A ona mi na to odpisała, czy nie mamy na co kasy wydawać, jak napisałam, że wydajemy na naszego synusia, to dostałam odpowiedź, że mamy się tak nie podniecać, bo to tylko płód, a nie człowiek i niech się najpierw urodzi ... Nie macie pojęcia jak mi się zrobiło przykro... Poryczałam się! M. tylko chwycił fajki i psa jak to zobaczył i poszedł na spacer - wiem, że do niej zadzwonił i porządnie ją .... Ja rozumiem, że z medycznego punktu widzenia to tylko płód, ale do cholery nawet lekarz nie mówi płód tylko dziecko... Ona ma 31 lat... Biega co tydzień do Kościoła, hipokrytka, bo ja mimo, że do kościoła nie chodzę, to wiem, że i tam od poczęcia jest ochrona dzieci - dzieci nie płodów, jeszcze nienarodzonych ... Dla mnie to jest żywa istota, która czuje, rusza się, macha rączkami i nóżkami, której bije serduszko!!!! Staraliśmy się o tę ciaże 3 lata i teraz do porodu mam się zachowywać, jakbym nikogo w brzuchu nie miała???? Nie cieszyć się???
Jakby tego było mało M. zadzwonił później do mamy, żeby jej wyjaśnić, gdyby się siostra żaliła, a Teściowa odpowiedziała " bo trochę przesadzać - dzwonićie nawet z każdą pierdołą, po usg" .......... Masakra ... Moja rodzina, moje rodzństwo, jak wiedzą, że idziemy do lekarza to sami mówią, że mamy zadzwonić po, a one kur... niezadowolone...
Nigdy mniie nie zapytały jak się czuję, nie pogłaskały po brzuszku.... Ja jestem wychowana w cieple rodzinnym i dlatego tak strasznie to boli...
Dziś w pracy, klient - obcy człowiek, zapytał jak tam dzidziuś, czy kopie itp ... Obcy potrafią...
Ja za chwilę będę w 5 miesiącu i wg nich nie powinnam się jeszcze cieszyć?????????????
Nigdy też nie powiedziałam M. ale na naszym ślubie teściowa powiedziała do mojego kolegi z pracy, widząc tablicę rejestracyjną z napisem "DROGA DO RAJU", że chyba do piekła, bo pięknie jest tylko na początku....
Czy to moja wina, że jej się życie nie ułożyło??? Czy moja wina, że siostra M. mając 31 lat od 6 lat nie była z nikim związana, choć jest ładna???
Być może to zazdrość, że nam się układa - nie wiem, ale jest mi przykro
Przepraszam, ale musiałam się wyżalić a tutaj jest mi łatwiej...