Madlen80
Fanka BB :)
Witam :-)
Widze, ze o karmieniu piszecie. Ja karmilam 6 miesiecy, stymze 3 pierwsze miesiace tylko i wylacznie piersia, potem wprowadzilam troche sztuczne i pol na pol karmilam, a dopiero w 6 miesiacu zaczelam wprowadzac pokarmy stale, plus butla i cyc. Potem odstawilam synka od piersi, a wlasciwie sam sie odstawil... Wolal juz pic z butelki bo latwiej lecialo...
Patrzac na swoje doswiadczenia, mysle ze psychika ma duzy wplyw na karmienie, ale na pewno nie jest to tylko psychika.
Ja po urodzeniu synka przez dwa dni nie mialam pokarmu. Doslownie nic wydusic ze mnie nie mozna bylo... Wiktor urodzil sie w niedziele po poludniu, a pokarm pojawil sie we wtorek. Synek plakal i plakal , polozne ciagle mi go przystawialy, pokazywaly co i jak, nawet prez pol godziny potrafily mi za cyca trzymac zeby odpowiednio synek trzymal, zeby pobudzic Laktator tez poszedl w ruch. I nic... W Anglii jak kobieta urodzi to zwykle zostaje w szpitalu 1 dobe. Czyli w poniedzialek ok 14 mialam juz oisc do domu /urodzilam w niedziele po poludniu/. Ale polozne zaproponowaly, ze skoro nie mam pokarmu to zebym zostala dluzej , do wtorku lub srody, zeby pobudzic laktacje. Zgodzilam sie, ale we wtroek juz prawie ryczalam z bezsilnosci i chcialam do domu. Opieka w spzitalu byla naprawde swietna, ale ja juz tak chcialam do domu z synkiem, tak jakos czulam, ze jak wroce to bedzie dobrze. Szpital mnie przytlaczal. Wrocilismy we wtorek do domu, rozpakowalismy sie, usiadlam z synkeim i jak gdyby nigdy nic nakarmilam go bez problemow, mleko nagle sie pojawilo... Wydaje mi sie , ze poniewaz szpitali nienawidze, to czulam sie tam zle i psychicznie sie tez dodatkowo zblokowalam, w domu nie bylo problemu... Potem pojawil sie problem brodawek, ale jakos to przetrwalismy.
Ja uwazam, ze kazda kobieta powinna miec wybor i nikogo nie powinno obchodzic jak sie karmi. Zadna polozna w szpitalu nie powinna tego komentowac ... Mysle ze, z czasem to sie zmieni i nie bedzie takiej presji. Kwestia czasu...
Ja mam doswiadczenia z Anglii tylko i tam po urodzeniu dziecka, kazda polozna zadawala tylko jedno pytanie: "Chce Pani karmic piersia czy przyniesc w butelce mleko? " I na 7 kobiet , ktore przewinely sie przez moja sale karmily piersia tylko 2... I ani razu nie zauwazylam, zeby polozna pytala ktoras z tych mam dlaczego nie chce piersia. Tylko jakie mleko przyniesc /o marke chodzilo/.
Widze, ze o karmieniu piszecie. Ja karmilam 6 miesiecy, stymze 3 pierwsze miesiace tylko i wylacznie piersia, potem wprowadzilam troche sztuczne i pol na pol karmilam, a dopiero w 6 miesiacu zaczelam wprowadzac pokarmy stale, plus butla i cyc. Potem odstawilam synka od piersi, a wlasciwie sam sie odstawil... Wolal juz pic z butelki bo latwiej lecialo...
Patrzac na swoje doswiadczenia, mysle ze psychika ma duzy wplyw na karmienie, ale na pewno nie jest to tylko psychika.
Ja po urodzeniu synka przez dwa dni nie mialam pokarmu. Doslownie nic wydusic ze mnie nie mozna bylo... Wiktor urodzil sie w niedziele po poludniu, a pokarm pojawil sie we wtorek. Synek plakal i plakal , polozne ciagle mi go przystawialy, pokazywaly co i jak, nawet prez pol godziny potrafily mi za cyca trzymac zeby odpowiednio synek trzymal, zeby pobudzic Laktator tez poszedl w ruch. I nic... W Anglii jak kobieta urodzi to zwykle zostaje w szpitalu 1 dobe. Czyli w poniedzialek ok 14 mialam juz oisc do domu /urodzilam w niedziele po poludniu/. Ale polozne zaproponowaly, ze skoro nie mam pokarmu to zebym zostala dluzej , do wtorku lub srody, zeby pobudzic laktacje. Zgodzilam sie, ale we wtroek juz prawie ryczalam z bezsilnosci i chcialam do domu. Opieka w spzitalu byla naprawde swietna, ale ja juz tak chcialam do domu z synkiem, tak jakos czulam, ze jak wroce to bedzie dobrze. Szpital mnie przytlaczal. Wrocilismy we wtorek do domu, rozpakowalismy sie, usiadlam z synkeim i jak gdyby nigdy nic nakarmilam go bez problemow, mleko nagle sie pojawilo... Wydaje mi sie , ze poniewaz szpitali nienawidze, to czulam sie tam zle i psychicznie sie tez dodatkowo zblokowalam, w domu nie bylo problemu... Potem pojawil sie problem brodawek, ale jakos to przetrwalismy.
Ja uwazam, ze kazda kobieta powinna miec wybor i nikogo nie powinno obchodzic jak sie karmi. Zadna polozna w szpitalu nie powinna tego komentowac ... Mysle ze, z czasem to sie zmieni i nie bedzie takiej presji. Kwestia czasu...
Ja mam doswiadczenia z Anglii tylko i tam po urodzeniu dziecka, kazda polozna zadawala tylko jedno pytanie: "Chce Pani karmic piersia czy przyniesc w butelce mleko? " I na 7 kobiet , ktore przewinely sie przez moja sale karmily piersia tylko 2... I ani razu nie zauwazylam, zeby polozna pytala ktoras z tych mam dlaczego nie chce piersia. Tylko jakie mleko przyniesc /o marke chodzilo/.
Ostatnia edycja: