Ja kiedyś słyszałam coś takiego-że miłość do teściowej mierzy się ilością
kilometrów jakie nas od niej dzielą-im dalej tym miłość większa:-)
Ja swoją teściową mam ok,chociaż mieszkamy na przeciwko siebie(tylko droga nas dzieli,my mieszkamy przy samej drodze,a teście z 30m w glab swojej działki)Jak mieszkaliśmy po ślubie razem to było to troszkę męczące...a gdzie jedziecie,kiedy wracacie,a po co na co.Ale tak to to ok.Jak się wyprowadzilismy na swoje to potrafimy się nie widzieć nawet 2-3 tygodnie,bo każdy akurat zajęty swoimi sprawami.A to Teść czasem przyjdzie pogadać.Jak nam się nudzi to czasem pójdziemy posiedzieć w nd.Jak ją o coś poproszę to nie ma problemu,robi mi zakupy,jak ja nie mogę akurat pojechać(mam 10 km do miasta,a wiejski sklep to wiecie-ceny z kosmosu,więc kupuje tylko w ostateczności i tylko jak czegoś mi zabraknie)

Teraz też Da mi pomidorów,ogórków kartofli-i jeszcze mi zaniesie do domu,bo ciężkie a w ciąży przecież trzeba na siebie uważać

,a sama za bardzo dźwigać nie może.Mnie też jak córkę traktowala przed ślubem-ma 3 synów,zawsze chciała mieć córkę...a jak po ślubie zdarzyło mi się raz powiedzieć do niej na pani,a nie mamo to się strasznie uśmiala-ze już powinnam się przyzwyczaić.Między mną ,a męzem są 4 lata różnicy.I też jej nie przeszkadzało przed ślubem ze przyjeżdżałam na weekend nocować albo na parę dni,jak akurat miałam wolne.
A moja mama z tą swoją gadką mnie zadziwiła....tym bardziej ze powinna wiedzieć co to znaczy jak nie wiadomo co będzie z dzieckiem,czy przeżyje czy ok,no i priorytetem jest to ze powinno być zdrowie-Bo widzicie ja urodziłam sie o 3 miesiące za wcześnie,ważylam 1200g,w strasznej zamartwicy,byłam fioletowa jak śliwka.dostałam całe 2 pkt w skali apgar i jeszcze lekarka powiedziała jej co pani tutaj placze-nie pani pierwsza dziecko traci.Znaczy położyli na mnie krzyżyk a tu proszę dziewucha 178 wyrosła
A wracając do ciąży może troszkę w tym prawdy,ze nasze pokolenie jest troszeczkę slabsze.jak to któraś napisala.Ciągły stres,pogoń za pracą-życie na wysokich obrotach i wszechobecna chemia.To ma bardzo duzy wpływ.Wcześniej kobiety rodziły po 10 dzieci,sporo poronień było,to był temat tabu,może nawet nie wiedziały ze to poronienie-tylko ze okres się opóźnil np.Duzo dzieci też umierało w młodym wieku bo nie było szczepionek i leków.Ciotka mojego męża ma 4 dzieci,ale chyba z 5 razy poroniła i z każdą ciąża musiała leżeć.Na wsi zycie wolniej płynie,spokojniej,a w mieście każdy się spieszy gdzieś....Jak przyjadę do mamy do warszawy...to mnie męczy ten pęd,zgiełk....pięc lat to już przyzwyczaiłam się tutaj,ale najpierw mi się tęsknilo za miastem.
co do szkoły rodzenia to w ośrodku zdrowia dziś bylam i wzielam ulotkę ,u mnie w szpitalu jest 6 spotkań po 2 godz,warunkiem jest ukończony 24 tydzień ciąży i zaświadczenie od ginka ze nie widzi przeciwskazan do wykonywania ćwiczeń okołoporodowych.Dostaje się dyplom ukończenia kursu i na tej podstawie mam poród rodzinny za darmo,plus mają być jeszcze jakieś tam niespodzianki.Tylko nie napisali ceny....Ciekawa jestem,a wy już się dowiadywałyście??