Cześć dziewczynki
U nas po staremu, młody biega i broi i chimerki pokazuje. Dziewczyny cieszą się Wakacjami. Jesteśmy juz po urlopie, ale co to za urlop... Jeden tydzień siedzieliśmy w domu a jak już wyjechaliśmy to po 3 dniach wróciliśmy żeby z tatą na onkologię jechać, za dwa dni znowu. Zresztą moje samopoczucie jest do bani w związku z tą taty chorobą więc dupa był nie urlop... Usunęli mu jednego guza, ale okazało się, że w ciągu miesiąca powyrastało kilka nowych i w sierpniu znowu na zabieg jedzie. Czekamy teraz na wyniki biopsji. Od momentu ruszenia tego guza tata bardzo kiepsko się czuje, nie ma mowy o powrocie do pracy mimo, że miał pracę lekka i przyjemną. Guza wycinali przez cewkę moczowa więc możecie sobie wyobrazic jak się czuje, mineły dwa tygodnie a on nadal nie ma czucia i jak mu się zachce siku to leci od razu... W tej chwili lekarz przepisal mu lek, który ma juz w skladzie chemię... Obawiam się, że to będzie diabelstwo zlośliwe.
Czasami mam chwile załamania, ale jak idę do taty, to zachowuję sie normalnie. Mama za to jakby sie już z nim żegnala... Wiadomo, że rycze po kątach i nie śpię po nocach, ale moja mam to jakby mogla, to by mu juz trumnę zamawiala.
Staram się żyć jakoś i robić tak, żeby dzieci tego nie odczuły. Najgorszy to ten czas oczekiwania na wyrok. Potem po prostu trzeba bedzie dalej z tym zyć, ale na razie ta niepewność mnie dobija.
Pozdrawiam Was serdecznie.