Witam wszystkie stycznióweczki te nowe i te któ na forum są od samego początku.:-)
Dawno do was nie zaglądałam, bo jakoś czasu za bardzo nie było, ale myślę że do jutra nadrobię to co nakreśliłyście przez ostatnie kilka dni:-)
Ale ja tu dzisiaj przychodzę z konkretnym pytanie do was. Ale może zacznę od początku;-)
22.06 robiłam pierwsze wyniki, wszystko wyszło w porządku. W zeszły czwartek byłam na USG, w ogóle jestem nie zadowolona z tego USG bo byłam państwowo i się okazało że zdjęć nie dają

nawet się nie dowiedziałam ile dzidziuś mierzy, normalnie porażka.
No a dzisiaj byłam umówiona na wizytę do gina (dodam że chodzę państwowo,pierwszą ciąże chodziłam prywatnie niestety w tej chwili
mnie nie stać

)
No i do czego zmierzam, gin przejrzał moje wyniki, nawet nie chciał mnie zbadać, dopiero jak się zapytałam co z badaniem to łaskawie mnie zbadał ale to co najbardziej mnie zaskoczyło to powiedział żeby stosować stosunek przerywany
Czy wy też się spotkałyście z czymś takim??? Dlaczego teraz mam się tak kochać???
Czy to może zaszkodzić fasolce???
W pierwszej ciąży nikt mi na ten temat nic nie mówił, a on teraz jeszcze podkreślił że to jest teraz bardzo ważne. Proszę o wasze spostrzeżenia na ten temat, bo ja już kompletnie nie wiem czy nie trafiłam przypadkiem na jakiegoś wariata :-(