ja też się witam poświątecznie...
chyba i u mnie coś się rusza, bo w nocy z soboty na niedzielę miałam kilka skurczy, w równych odstepach (nie wiem jakich bo nie patrzyłam na zegarek), ale to było raptem z 6-7 i koniec :-)
a dziś mnie w nocy porządnie przeczyściło, nie wiem czy się czymś zatrułam, czy co:-(
ale oudziłam się o 5 z masakrycznym bólem brzucha
także staram się dziś odpoczywać, nie będę za dużo siedziała przy kompie pewnie...
synek bawi się nowymi zabawkami i jest zadowolony, a mamusia zdycha...
mąż za to coraz częściej mówi, że nie wie jak to przeżyje ;-) stresuje się chłopak...
klaudoos - no, to jest straszne, jak zbliżasz się do terminu i wszyscy dzwonią czy to już
oj, ja tez się bedę musiała zebrać w sobie i wstawić pranie...
monciaa - oj, ja tez mam ptasie mleczko, które mnie korci, ale po świętach tyle ciasta zostało, że jeszcze trochę będziemy je jeść :-)
wogóle lodówa pełna - na obiad dostałam od mamy mięsa zrobione, trochę zamroziłam, sałatki różne zostały z wczoraj, mama robiła też swoje wędliny,
także przynajmniej jest co jeść i nie trzeba latać do sklepu, zresztą i tak bym nie dała rady... chociaż dziś była ciocia i pytała czy coś mi nie kupić, więc jakby co to jest komu :-)
jedo, z czego się dziś ciesze, że o 18:00 mam wizyte u gina, będzie mi robiła ostatnie usg, sprawdzi ile Bartuś waży, czy jest dobrze ułożony, pewnie mnie też zbada, więc dam znać wieczorkiem co i jak :-)
mam nadzieję, że maz zwolni się trochę żeby zdążyć :-)