o boziu.. Asiu bardzo mi przykro... jednak chccialabym Cie pocieszyc:czesc dziewczyny - wrocilam po wizycie do domu dopiero teraz... i tak sobie siedze, i poplakuje... i czytam o tej chorobie,
zastanawialam sie czy w ogole wam o tym pisac... nie chce zadnej z Was niepokoic...
Moja nienarodzona coreczka ma torbiele na nerkach - porod jest przewidziany na wtorek po swietach - trzeba ciac i diagnozowac...
Boje sie bardzo konsekwencji tej choroby - leczy sie ja tylko objawowo... ale musimy sie liczyc z dializami, pozniejszym przeszczepem albo rakiem - tyle wyczytalam w internecie...
Jestem dobrej mysli i wierze, ze wszytko bedzie dobrze, i chcialabym by okazalo sie to wszystko jedna wielka pomylka!!!
Przepraszam ale lzy zalewaja mi oczy i nie bede juz nic wiecej pisac!!!
1. info z netu nie bierze sie dosadnie, gdyż kazdy choroby rozne przechodzi indywidualnie i są różne rokowania. Nikt z nas nie jest identycznie zdrowy/chory i organizm rożnie reaguje/walczy
2. torbiel- dziekowac Bogu, że ten pecherzyk ma plyn czyli jest torbielem jest ogromna szansa, ze sie szybko wchlonie jak nerki zaczna prace na dobre po porodzie.. nie mozecie zakladac najgorszego!!!! zobaczycie i ja w to wierze (rowniez z doswiadczen różnych rodzin, z którymi mialam stycznosc), ze torbiele się wchlaniają i po jakims czasie ani widu ani slychu po nich!!!
najwazniejsze, ze chcą ciąć i zacząć leczenie.. im szybciej tym lepiej.. poniewaz szybciej nerki beda pracowaly na pelnych obrotach i nie bedzie zadnego zastoju!
***
ja jestem po badankach.. nie zrobilam 1 na odczyn WR bo mialam robione i stwierdzialm,ze moj gin jest zakrecony i to badanie nie jest najwazniejsze! i wten o to sposob mam 30zl w kieszeni. zrobilam tylko na zoltaczke, mocz i morfologie. kurde krew byla jakas rzadka i jasna mam nadzieje, ze to nie anemia, a poprostu przez pojenie w nocy!