reklama
ania.falko
Entuzjast(k)a
- Dołączył(a)
- 18 Maj 2008
- Postów
- 1 818
oj jak ja bym chciala,zeby ktos u mnie posprzatal....mam okna do mycia jak by co:-);-)
Tu we wloszech nie ma zwyczaju zdejmowania butow i nie ma tez zbytnio dywanow. codziennie zamiatam i myje podloge,ale w pooju dla dziecka bedzie dywani i zakaz wchodzenia w butach!!!
Tu we wloszech nie ma zwyczaju zdejmowania butow i nie ma tez zbytnio dywanow. codziennie zamiatam i myje podloge,ale w pooju dla dziecka bedzie dywani i zakaz wchodzenia w butach!!!
Natalie
Zadomowiona(y)
- Dołączył(a)
- 26 Kwiecień 2008
- Postów
- 123
Dziewczyny, ja na sekunde - chcialam napisac, ze nie bedzie mnie tydzien lub dwa. Wyjezdzam zaraz do Hiszpanii nad morze - narazie planuje na tydzien, ale jak bedzie fajnie, to zostaje jeszcze. Po powrocie przeczytam wszystko oczywiscie Trzymajcie sie cieplutko a maluszki w brzuszkach niech rosna zdrowe i silne. Buziaki!
mysza83
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Sierpień 2008
- Postów
- 293
Ja mam problem z moją lekko pedantyczna mamą , całe życie musiałam mieć idealny porządek w pokoju wogóle szklanka nie mogła zbyt długo stac pusta na stole, jak się wyprowadziłam to na początku miałam jeden wielki sajgon w domu !! Póżniej jakoś zaczeliśmy z mężem utrzymywac porządek ale bez przesady , mamy dwa labradory , które często wpadają z ogródka z mokrymi łapami do domu ale my specjalnie się tym nie przejmujemy , a moja mama już sieje panikę np. pyta sie co zrobimy z psami jak się urodzi dzidzia , więc ja na to że psy będą dalej w domu i na pewno będą miały pełen dostęp oczywiście pod kontrolą do dziecka no to wtedy się zaczynają wywody na temat bakterii itd.
Na szczęście moja ciocia lekarka wytłumaczyła mojej mamie że psy i ich bakterie i tak są obecne jak ja jestem w ciąży i dziecko będzie miało odporność na nie jak się urodzi , a pozatym ponoć wychowanie dziecka z psem czy wogóle ze zwierzętami ma pozytywny wpływ na układ immunologiczny , zmniejsa ryzyko alergii itd.
Na szczęście moja ciocia lekarka wytłumaczyła mojej mamie że psy i ich bakterie i tak są obecne jak ja jestem w ciąży i dziecko będzie miało odporność na nie jak się urodzi , a pozatym ponoć wychowanie dziecka z psem czy wogóle ze zwierzętami ma pozytywny wpływ na układ immunologiczny , zmniejsa ryzyko alergii itd.
Natalie milego wypoczynku :-)
Mysza z tymi zwierzakami mam tak samo. Cala rodzina pyta sie "kiedy oddasz zwierzeta", " jak sobie wyobrazasz zycie dziecka ze zwierzetami" itd. Ja nie widze problemu. Nie rozumiem czemu mam zwierzeta oddawac(nigdy w zyciu tego nie zrobie) i komu??? Moje zwierzeta sa juz doswiadczone przez zycie i wystarczy im tych doswiadczen. Dziecko sie urodzi i bedzie zylo z nami i zwierzetami, tak jak my we dwoje do tej pory.
Mysza z tymi zwierzakami mam tak samo. Cala rodzina pyta sie "kiedy oddasz zwierzeta", " jak sobie wyobrazasz zycie dziecka ze zwierzetami" itd. Ja nie widze problemu. Nie rozumiem czemu mam zwierzeta oddawac(nigdy w zyciu tego nie zrobie) i komu??? Moje zwierzeta sa juz doswiadczone przez zycie i wystarczy im tych doswiadczen. Dziecko sie urodzi i bedzie zylo z nami i zwierzetami, tak jak my we dwoje do tej pory.
wstretnamalpa
Zadomowiona(y)
- Dołączył(a)
- 7 Sierpień 2008
- Postów
- 3 457
celinka83 - święta prawda, ja całe życie wychowywałam się wśród zwierzaków i nie było problemu:-)A teściowa od razu wpadła w histerie,że koty trzeba oddać bo dziecko chore będzie itd..a mój Michał ma pająka i to jej nie przeszkadza
pipilotta87
Zaciekawiona BB
Wiesz Celinko, podejrzewam ze to co innego jak juz matka pouklada majtki w szufladzie (juz by mnie nerw chwycil) a co innego jak tesciowa, hehe
No dokładnie! Tymbardziej, że to mój "bałagan" i jak będę miała ochotę to to posprzątam. Poza tym jak sama sprzątnę to chociaż wiem gdzie co mam
Co do zwierzaków to u nas też jest pies, o którego się nie martwię. Wcześniej przez jakiś czas mieszkała z nami mojego Michała siostra z mężem i też im się urodziło maleństwo. Wcale tak bardzo im to nie przeszkadzało (może tylko tyle, że wszędzie była psia sierść...). A dzieciaczka mają zdrowego :-)
Ja tez uwielbiam pieski, niestety mam straszny problem z moim-jest młody ma 10 miesiacy i jest bardzo nieusłuchany, robi mi straszne szkoday w mieszkaniu i czasmi mam juz serdecznie dosyć..nie wiem jak go nauczyć zeby nie niszczył naszego mieszkania..dodam ze nie jest to duzy pies-sznaucerek miniaturka ale dożarty taki ze hoo..boje sie tez jak zareaguje na dzidziusia..
reklama
My z moim mężem jesteśmy strasznymi bałaganiarzami. Może wynikało to z faktu, że cztery lata mieszkaliśmy w kawalerce i NIE DAŁO się tam mieć porządku. Teraz na nowym mieszkaniu możemy bałagan rozdysponować pomiędzy pokoje (np. zamknąć w sypialni :-)) i jakoś to chyba jest lepiej. A ja np. codziennie zamiatam, czego wcześniej nie robiłam - i nie wiem, czy to efekt zmiany mieszkania, czy ciąży. Może i ciąży, bo wczoraj na parapetówce (własnej) usłyszałam, że mi chyba ciąża padła na mózg na moduł odpowiedzialny za sprzątalnictwo, bo co jakiś czas robiłam rundkę po pokojach i zbierałam brudne szklanki i plastikowe talerzyki. A co ja poradzę, że trzeźwa byłam? ;-) Poza tym dzięki temu nie miałam sałatki na wszystkich meblach, a po imprezie szybciutko zapakowałam resztkę garów do nowej zmywarki i sprzątanie miałam z głowy :-)
A co do zwierzaków to mam dwa koty i ani mi przez myśl nie przeszło, żeby je oddać, mimo że nie mam odporności na toksoplazmozę. Na szczęście koty są niewychodzące, a mój lekarz jest prokoci - stwierdził, że łatwiej się zarazić jedząc surowe mięso (i tak nie lubię tatara) lub uwaga! niedomyte owoce. A kotami mam się nie martwić, tylko zwalić na męża sprzątanie kuwetki, co jest o tyle praktyczne, że schylanie się z brzuchem i tak byłoby niewygodne :-)
PS. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby teściowa zaglądała mi do szafek, a już tym bardziej z bielizną. Nie mówiąc o układaniu tam czegokolwiek. Na szczęście moja teściowa ma taki sam pogląd na to, jak ja. Szczerze mówiąc, to od zakończenia podstawówki nawet mama nie ruszała moich rzeczy i nigdy nic mi nie układała w szafkach.
A co do zwierzaków to mam dwa koty i ani mi przez myśl nie przeszło, żeby je oddać, mimo że nie mam odporności na toksoplazmozę. Na szczęście koty są niewychodzące, a mój lekarz jest prokoci - stwierdził, że łatwiej się zarazić jedząc surowe mięso (i tak nie lubię tatara) lub uwaga! niedomyte owoce. A kotami mam się nie martwić, tylko zwalić na męża sprzątanie kuwetki, co jest o tyle praktyczne, że schylanie się z brzuchem i tak byłoby niewygodne :-)
PS. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby teściowa zaglądała mi do szafek, a już tym bardziej z bielizną. Nie mówiąc o układaniu tam czegokolwiek. Na szczęście moja teściowa ma taki sam pogląd na to, jak ja. Szczerze mówiąc, to od zakończenia podstawówki nawet mama nie ruszała moich rzeczy i nigdy nic mi nie układała w szafkach.
Ostatnia edycja:
Podobne tematy
B
- Odpowiedzi
- 0
- Wyświetleń
- 74
B
- Odpowiedzi
- 6 tys
- Wyświetleń
- 315 tys
- Odpowiedzi
- 5 tys
- Wyświetleń
- 219 tys
- Odpowiedzi
- 27
- Wyświetleń
- 2 tys
Podziel się: