Trzymaj się. Nowy cykl, nowe szanse. Musimy mieć nadzieję, że kiedyś się uda. Co miesiąc rozpala się iskierka, że tym razem może się uda i kiedyś na pewno się uda. Trzeba w to wierzyć. Zawsze myślałam, że jestem silna, nawet kiedy wszystko się waliło, budziłam się rano z nowymi siłami. Zawsze miałam cykle bardzo nieregularne, bywało że nie miałam miesiączki pół roku. Gin powiedział mi, że będzie mi trudno zajść w ciążę i mocno wzięłam sobie do serca jego słowa. We wrześniu zaczęliśmy starać się o dziecko a w lutym następnego roku zaszłam w ciążę, nie wiedząc o tym, bo przecież "trudno będzie mi zajść w ciążę". Brak miesiączki w marcu w ogóle mnie nie zdziwił, pomyślałam że znowu się zatrzymała, nic nowego. Przyszedł kwiecień, miesiączki brak, mąż powiedział "może jesteś w ciąży?"- zrób test. Posłuchałam go i zobaczyłam dwie mocne krechy. Mocno się zdziwiłam, ale wciąż w to nie wierzyłam, więc poszłam na betę i potwierdziła, że jestem w ciąży. Radość i myśli o małej istocie, która rozwija się we mnie, coś wspaniałego. Tego samego dnia, którego odebrałam wynik bety zaczął boleć mnie brzuch. Pomyślałam, że to pewnie normalne, że organizm musi przygotowywać miejsce dla nowego lokatora. W nocy brzuch zaczął boleć mocniej, budzialm się zlana potem. Pomyślałam, że coś chyba jest nie tak i stwierdziłam, że rano wezmę urlop na żądanie i pójdę do lekarza. Obudziłam się rano, poszlam do łazienki i zaczęło sie: silny krwotok, że nie mogłam z toalety wstać, a w środku czułam jakby coś mnie rozrywało. Już wiedziałam, że poroniłam. Poszłam do pracy, a po pracy pojechałam do szpitala. Zrobiono mi badania. Lekarz na usg stwierdził "nic tam nie ma". Świat się zatrzymał- ból, potok łez i nienawiść do siebie, że nie potrafiłam ochronić mojego maleństwa. Chciałam umrzeć. Znienawidziłam siebie. W kwietniu tego roku minął rok od poronienia, a ja wciąż mam to wszystko w głowie i wiem, że zostanie to że mną do konca moich dni.
Teraz, kiedy na nowo staram się o dziecko ciągle myślę, że nawet jak mi się uda, to czy moje szczęście będzie silniejsze od strachu, który medzie mi towarzyszył.
Kochane jesteśmy w stanie więcej znieść, niż nam się wydaje. Każde niepowodzenie pozostawia rysę na sercu, ale tylko nadzieja pozwala nam walczyć dalej. Jesteśmy silne.