Ku pokrzepieniu opiszę swoją sytuację , dwójka dzieci , mąż ten sam, pierwsze ciąże w wieku 26 i 29 lat po 1 cyklu, a następnie po 4 cyklach starań ( wtedy to juz była dla mnie wieczność ) . Dwa lata temu podjęliśmy decyzje o kolejnym dziecku , po roku nieskutecznych starań zaczęłam robić badania, FSH wyhodziło na początku cyklu za wysokie 12 , a potem kontrolne 14. Miałam usg dwa dni po dodatnich testach owulacyjnych a w usg zero śladów po owulacji. Oczywiście badania męża, u mnie AMH - prawie jeden , ale juz ponizej
od września zaczełam przyjmować Clostilbegyt od 2do 6dc 1 tabl - ładnie pecherzyki rosły, pękały. Pierwszy raz w życiu czułam ból jajnika, w którym była owulacja. W 3 cyklu już endometrium zaczęło się zmniejszać , moja gin zaleciła , żebym jeszcze jeden cykl brała clo , ale już bez monitoringu . Grudzień był miesiącem mega stresujacym dla nas , nawet nie pamietam czy były starania w odpowiednich dniach . OM 23.12 i juz totalnie odpuściliśmy, a natłoku spraw , które nas spotkały, cieszyliśmy się , że jest jak jest , a tymczasem 21.01 w blue monday zrobiłam test w 30 dc ( czekałam długo na @ bo wiedziałam , ze i tak przyjdzie ) a tam dwie kreski. Obecnie nasze szczęscie ma juz ponad 7 cm CRL i czekamy z utęsknieniem na wrzesień.