Julitka
Nadzieja umiera ostatnia
hehe :-):-):-) a widzisz jeszcze mogę zaskakiwać ;-);-);-)oooo nie poznaje kolezanki!!!!;-)
kochane moje ja juz zmykam :-) do juterka moje skarby spijcie słodko:-)
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
hehe :-):-):-) a widzisz jeszcze mogę zaskakiwać ;-);-);-)oooo nie poznaje kolezanki!!!!;-)
Spokojnie!!! Trochę wiecej dystansu, odpuść mu trochę, niech sam dojedzie do tego, co robi źle, Ty mu tylko możesz delikatnie dać znać, że coś jest nie tak. Nie mam sensu tak bardzo się wszystkim przejmować, bo będzie z tego mega awantura, a to na pewno nie jest Ci potrzebne. Wiem, że to co piszę brzmi jakbym sie przemądrzała i, że łatwo jest mówić jak sprtawa dotyczy kogoś innego, ale spróbuj zachowac dystans do tego jego beznadziejnego zachowania...Jestem zla M powiedzial, ze juz skonczyl, ucieszylam sie, ze sie zajmiemy soba, to powiedzial, ze idziemy do piwnicy szukac jakiejs blaszki nie chcialam z nim isc, bo co to za zabawa ... wole sie przytulac i rozmawiac... a 2 min pozniej zadzwonil jego kolega i powiedzial, ze M nie zrobil jeszcze wszystkiego, M sie zdziwil, bo myslal, ze czegostam mieli nie robic... i ja mowie mu, ze ma juz nie robic, niech poswieci NAM troche czasu, to sie na mnie wkurzyl na mnie i zapytal czy zrobie te robote za niego i tyle wyszlo ze wspolnie spedzonego czasu ja mu naprawde wylacze telefon, bo jak tylko dzwoni kolega albo M dzwoni do tego kolegi, to we mnie wzbiera taka zlosc, ze jajka moglabym urwac!! tak, jestem zazdrosna o to, ze M poswieca uwage komus/czemus innemu...
Jestem zla M powiedzial, ze juz skonczyl, ucieszylam sie, ze sie zajmiemy soba, to powiedzial, ze idziemy do piwnicy szukac jakiejs blaszki nie chcialam z nim isc, bo co to za zabawa ... wole sie przytulac i rozmawiac... a 2 min pozniej zadzwonil jego kolega i powiedzial, ze M nie zrobil jeszcze wszystkiego, M sie zdziwil, bo myslal, ze czegostam mieli nie robic... i ja mowie mu, ze ma juz nie robic, niech poswieci NAM troche czasu, to sie na mnie wkurzyl na mnie i zapytal czy zrobie te robote za niego i tyle wyszlo ze wspolnie spedzonego czasu ja mu naprawde wylacze telefon, bo jak tylko dzwoni kolega albo M dzwoni do tego kolegi, to we mnie wzbiera taka zlosc, ze jajka moglabym urwac!! tak, jestem zazdrosna o to, ze M poswieca uwage komus/czemus innemu...
Spokojnie!!! Trochę wiecej dystansu, odpuść mu trochę, niech sam dojedzie do tego, co robi źle, Ty mu tylko możesz delikatnie dać znać, że coś jest nie tak. Nie mam sensu tak bardzo się wszystkim przejmować, bo będzie z tego mega awantura, a to na pewno nie jest Ci potrzebne. Wiem, że to co piszę brzmi jakbym sie przemądrzała i, że łatwo jest mówić jak sprtawa dotyczy kogoś innego, ale spróbuj zachowac dystans do tego jego beznadziejnego zachowania...
Ja ogolnie jestem na niego troche rozzalona, bo nie dostaje od niego takich przejawow milosci jakie bym chciala. Na przyklad czasem pisze do niego na gg jak on jest w pracy i widze, ze jest dostepny, a on mi nawet przez caly dzien nie raczy odpisac - a wiem, ze widzial co sie dzieje na gg, bo mu sie opisy zmienialy Nawet nie moze mi 5 sekund poswiecic zeby cos odpisac... To jest przykre, naprawde... Albo tak jak teraz - kiedy juz byla nadzieja, ze sie soba na wzajem zajmiemy, to ten sie ubiera i chce isc do piwnicy Musze sie nauczyc miec do niego wiecej dystansu, wiem... Po prostu miec go gleboko w d* i niech sobie robi co chce... tylko, ze to trudne... czemu od milosci tak blisko do nienawisci? Czemu popadam ze skrajnosci w skrajnosc - od uwielbienia do checi wywalenia go na zbity pysk z mojego domu?...
wiesz jak dla mnie zwiazek nie polega na tym,ze kazdy robi co chce..(przyslowiowo kazdy huj na swoj strój)to bezsensu jak dla mnie ,bo np dzisiaj mi sie zachce i pojde do wyra z innym facetem a jutro mi sie zachce i pojde ze swoim Mezem a kidy indziej mi sie zachce i w ogole do domu nie wroce..? chyba nie na tym to wszystko polega...jak dla mnie zwiazek to jedosc...wiadomo ze do wspolnego zycia potrzebny jest jeden wspolny swiat i dwa osobne,ale jezeli chce sie dzielic z kims zycie powinno sie miec na uwadze pragnienia partnera...ale to jest moje zdanie,czy rozmawialiscie kiedy kolwiek o takiej sytuacji..?