Czas leci ale i tak się ciągle denerwuje czy wszystko jest dobrze. Najchętniej to co tydzień bym do ginki biegała ;-);-)
No u mnie tez nie ma konca zmartwien :-( dwa dni temu dostalam silnych regularnych skurczy, jak przy Wice, 1 porodzie wiec dostalam zawalu bolalo jak jasna cholera i regularne jeden za drugim, poszlam do wc i tam musialam stracic przytomnosc bo nic nie pamietam...ocknelam sie cala zlana zimnym potem i blada i skurcze nadal, wszystkich wystraszylam :-( wrocilam do pokoju i minelo, wzielam nospe i lezalam gin powiedzial ze jak bedzie powtorka z rozrywki to od razu szpital, czasami brak mi sil i odliczam oby do 34 tygodnia choc, w srode mam wizyte zobaczymy jak szyjka i lozysko....Synus kopie masakrycznie az czasem brzus skacze ale nerwy i tak mam...mialam najczarniejesze mysli jeszcze jak nam kolezanka wrzesniowka opowiedziala jak wlasnie w 24 tyg urodzila coreczke i zyla tylko godzine i tez drzy :-( wcale nie byl dla mnie ten II trymestr laskawy, najwiecej zlego sie dzialo, za pare dni wchodze w trzeci i mam nadzieje ze juz bedzie dobrze, nic jeszcze dla maluszka nie kupilam choc mam po wice to nawet nie przegladam, nic nie znosze z piwnicy, boje sie tam isc i ogladac...poczekam jeszcze ....Buziaki :-)