reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Starania po straconej ciąży

Jeden mi lekarz to stwierdził ale teraz jak już była u tego co mnie teraz prowadzi powiedział że to winna prolaktyny którą wszystko blokuje i jak ona się obniży to w wszytko ruszy. Zdarzyło się że w jednym cyklu same rosły a w jednym w ogóle
Ty masz wszystkie objawy na PCO. Powinnaś dostawać leki na owulacje i na pękanie pęcherzyka
Uwierz Mi, że prolaktyna tutaj to najmniejszy problem. Ja nie wiem co Ci lekarze tak się czepiają tej prolaktyny jak dobrze wiedzą, że kobiety karmiące przy wysokiej prolaktynie zachodzą w ciążę.
 
reklama
Ty masz wszystkie objawy na PCO. Powinnaś dostawać leki na owulacje i na pękanie pęcherzyka
Uwierz Mi, że prolaktyna tutaj to najmniejszy problem. Ja nie wiem co Ci lekarze tak się czepiają tej prolaktyny jak dobrze wiedzą, że kobiety karmiące przy wysokiej prolaktynie zachodzą w ciążę.
Tylko powiem Ci że jak zaczęłam obniżać prolaktyne dostinex-ksem to miesiączka co miesiąc przychodziła równo a tak to potrafilo jej nie być pół roku. Jak inny lekarz mnie prowadził to dostawalam luteine na wywołanie aby była
 
Tylko powiem Ci że jak zaczęłam obniżać prolaktyne dostinex-ksem to miesiączka co miesiąc przychodziła równo a tak to potrafilo jej nie być pół roku. Jak inny lekarz mnie prowadził to dostawalam luteine na wywołanie aby była
Bo prolaktyna blokuje miesiączkę owszem ale brak miesiączki nie oznacza braku owulacji[emoji6]
Zbyt wysoka prolaktyna może w jakimś stopniu zablokować owulacje ale nie całkowicie. Znaczy, że raz jest następnym razem jej nie ma. Za to PCO może prowadzić do całkowicie bezowulacyjnych cykli
Dam sobie rękę uciąć, że u Ciebie te dwa przypadki razem wzięte powodują iż nie masz owulacji. I bez CLO się najprawdopodobniej nie obejdzie. A to, że Ci wróciła miesiączka nie oznacza, że wróciła owulacja. Jedno niestety nie ma nic wspólnego z drugim.
 
@Ela93 Ja rozumiem, że chcesz wiedzieć wszystko wszystko badać o wszystkim wiedzieć, ale Kochana na Twoim miejscu odpuściłabym i na spokojnie starała się o maleństwo. Taki duży nacisk od razu na wszystko nie jest dobry. Dużo siedzi w głowie. Pewnie myślisz jakich to chorób możesz nie mieć, a podwyższona prolaktyna ten jest od właśnie takich rozmyślań [emoji6][emoji6][emoji6] odpuścić jest ciężko i to bardzo. Masz stwierdzone pco to naprawdę kilka cykli z CLO plus monitoring ewentualnie zastrzyki na pękanie pęcherzyka i przede wszystkim rozluźnienie[emoji8][emoji8][emoji8]
 
@Ela93 Ja rozumiem, że chcesz wiedzieć wszystko wszystko badać o wszystkim wiedzieć, ale Kochana na Twoim miejscu odpuściłabym i na spokojnie starała się o maleństwo. Taki duży nacisk od razu na wszystko nie jest dobry. Dużo siedzi w głowie. Pewnie myślisz jakich to chorób możesz nie mieć, a podwyższona prolaktyna ten jest od właśnie takich rozmyślań [emoji6][emoji6][emoji6] odpuścić jest ciężko i to bardzo. Masz stwierdzone pco to naprawdę kilka cykli z CLO plus monitoring ewentualnie zastrzyki na pękanie pęcherzyka i przede wszystkim rozluźnienie[emoji8][emoji8][emoji8]
No mam taka nadzieję. Lekarz mówił że jak wcześniej było mi ciężko to teraz ten właśnie okres 6 tygodni może zaowocować nowa ciążę bo jest sporo hormonów jeszcze we mnie i mogę zaraz załapać.
Więc tydzień przed powrotem do pracy sprawdze czy aby nie jestem bo jakbym była to mam wziąść od razu zwolnienie.
Jeśli się ie uda to czekam na okres i przy pierwszy cyklu chce spróbować.
 
@mfifi04 bardzo dobre wiadomości! Z całego serca życzę Wam żeby pod opieką tej nowej pani doktor udało się utrzymać naturalną ciążę :)

@AnetaManiak ja tu już właśnie pisałam to co Ty, ale Ela chyba nie daje wiary w to co piszę ;) @Ela93 powiem Ci jeszcze, że ja miałam cykle raz 25/26 dni, innym razem nawet po 90. Pęcherzyki raz rosły, raz nie. Generalnie problemem było to, że nawet jak rosły to nie pękały tylko albo wchłaniały się, albo robiła się torbiel. Mam PCO. W każdym cyklu monitoring i w każdym cyklu zastrzyk na pęknięcie pęcherzyka. Po drodze oczywiście stymulacja CLO. Prolaktynę miałam wysoką, (choć badałam wtedy tylko raz) ale nic z nią nie robiliśmy. W momencie leczenia pod kątem PCO czyli wspomagając zastrzykiem pęknięcie pęcherzyka-cykle uregulowały się. Za drugim razem prolaktynę miałam tak jak pisałam już tutaj wcześniej-bardzo wysoką. Karmiłam piersią. Co więcej owulacja według badań krwi (8 dni po) była bardzo niepewna bo progesteron tylko w granicach 7,5 (a dopiero powyżej 10 uznaje się że owulacja na pewno była). A jednak zaszłam wtedy w ciążę i mam z niej syna.
Ale wiem też, że głowa potrafi zblokować wszystko i myślę, że Aneta dobrze radzi-musisz spróbować się wyluzować i nie myśleć o staraniach (wiem, że to strasznie brzmi bo zawsze mnie denerwowała ta „rada” jak starałam się tyle lat i nic, ale to jednak działa!). Ja długo nie zachodziłam w ciążę, miałam za sobą masę badań i co miesiąc owulacja dzięki zastrzykom była a jednak ciąży brak. Załamałam się, zrezygnowałam i stwierdziłam że odpuszczam to wszystko, monitoringi, zastrzyki. Że potrzebuję przerwy. Od lat nie miałam owulacji bez zastrzyku więc nawet nie miałam nadziei. I wyobraź sobie, że właśnie wtedy, w tamtym cyklu owulacja przyszła „sama z siebie”, bez żadnego wspomagania. I zaszłam w ciążę.

Dziewczyny, u nas bardzo kiepsko. Nie wiem czy pisałam Wam że mamy się zgłosić na oddział z problemami brzuszkowymi małego? Mieliśmy przyjechać 2 listopada ale młody był już od początku tygodnia taki nieswój (w poprzednim tygodniu był chory, skończył brać antybiotyk i zupełnie stracił apetyt i nic nie pił, tylko od czasu do czasu cyca), że we wtorek byłam jeszcze u pediatry. Zleciła nam badania i wyszła mu duża anemia. Pojechaliśmy więc na oddział wcześniej, bo już w środę. Tam też wynik ich zszokował, tym bardziej że pomijając te parę dni teraz to Jaś jest takim głodomorkiem, że zjada wszystko co dostanie (nawet powtórzyli bo myśleli, że to błąd laboratoryjny-pół roku wcześniej wynik bardzo ładny). No i potwierdzili diagnozę, ale niestety ta anemia nie wynika z tego, że „zjada” za mało żelaza tylko po prostu jego organizm zupełnie nie przyswaja żelaza! Dodatkowo podejrzewają celiakię. Zrobili mu masę badań, na wiele szczegółowych wyników mamy jeszcze ok 2 tyg czekania... ale jestem załamana... najgorsze teraz, że muszą znaleźć przyczynę dlaczego tego żelaza nie wchłania bo musi zacząć, bo jest na granicy ciężkiej anemii a to już bardzo niebezpieczne :( teraz te 2 tyg dajemy mu żelazo i przy odbiorze wyników na oddziale jeszcze zostajemy na badania zobaczyć czy cokolwiek się poprawia... on po tym szpitalu cały rozbity, tuli się i płacze, nie chce sam zostawać np na macie na podłodze tylko zawsze na kolanach czy na rękach. Tak się biedny nacierpiał, że płakałam razem z nim :( jeszcze na dodatek córa miała jelitówkę jak byliśmy w szpitalu i tak mi płakała do telefonu, że chce do mnie, że chce się przytulić.. a ja z młodym w szpitalu w innym mieście... no myślałam że serce mi pęknie :( :( jeszcze sama z tych nerwów czy z przemęczenia od czwartku złapałam 40 st gorączki. A to oddział dziecięcy więc dawali mi tylko apap i ibuprom... dziś już w domu, ponoć mam anginę ogromną choć wcale mnie nie boli gardło.. gorączkę mam do dziś i naprawdę ledwo żyję a tu jeszcze tyle stresu te 2 tyg... ehh wybaczcie, musiałam się wyżalić bo naprawdę nie mam już sił.. trzymajcie kciuki żeby szybko znaleźli przyczynę u małego i by mu się zaczęło poprawiać!
 
@mfifi04 bardzo dobre wiadomości! Z całego serca życzę Wam żeby pod opieką tej nowej pani doktor udało się utrzymać naturalną ciążę :)

@AnetaManiak ja tu już właśnie pisałam to co Ty, ale Ela chyba nie daje wiary w to co piszę ;) @Ela93 powiem Ci jeszcze, że ja miałam cykle raz 25/26 dni, innym razem nawet po 90. Pęcherzyki raz rosły, raz nie. Generalnie problemem było to, że nawet jak rosły to nie pękały tylko albo wchłaniały się, albo robiła się torbiel. Mam PCO. W każdym cyklu monitoring i w każdym cyklu zastrzyk na pęknięcie pęcherzyka. Po drodze oczywiście stymulacja CLO. Prolaktynę miałam wysoką, (choć badałam wtedy tylko raz) ale nic z nią nie robiliśmy. W momencie leczenia pod kątem PCO czyli wspomagając zastrzykiem pęknięcie pęcherzyka-cykle uregulowały się. Za drugim razem prolaktynę miałam tak jak pisałam już tutaj wcześniej-bardzo wysoką. Karmiłam piersią. Co więcej owulacja według badań krwi (8 dni po) była bardzo niepewna bo progesteron tylko w granicach 7,5 (a dopiero powyżej 10 uznaje się że owulacja na pewno była). A jednak zaszłam wtedy w ciążę i mam z niej syna.
Ale wiem też, że głowa potrafi zblokować wszystko i myślę, że Aneta dobrze radzi-musisz spróbować się wyluzować i nie myśleć o staraniach (wiem, że to strasznie brzmi bo zawsze mnie denerwowała ta „rada” jak starałam się tyle lat i nic, ale to jednak działa!). Ja długo nie zachodziłam w ciążę, miałam za sobą masę badań i co miesiąc owulacja dzięki zastrzykom była a jednak ciąży brak. Załamałam się, zrezygnowałam i stwierdziłam że odpuszczam to wszystko, monitoringi, zastrzyki. Że potrzebuję przerwy. Od lat nie miałam owulacji bez zastrzyku więc nawet nie miałam nadziei. I wyobraź sobie, że właśnie wtedy, w tamtym cyklu owulacja przyszła „sama z siebie”, bez żadnego wspomagania. I zaszłam w ciążę.

Dziewczyny, u nas bardzo kiepsko. Nie wiem czy pisałam Wam że mamy się zgłosić na oddział z problemami brzuszkowymi małego? Mieliśmy przyjechać 2 listopada ale młody był już od początku tygodnia taki nieswój (w poprzednim tygodniu był chory, skończył brać antybiotyk i zupełnie stracił apetyt i nic nie pił, tylko od czasu do czasu cyca), że we wtorek byłam jeszcze u pediatry. Zleciła nam badania i wyszła mu duża anemia. Pojechaliśmy więc na oddział wcześniej, bo już w środę. Tam też wynik ich zszokował, tym bardziej że pomijając te parę dni teraz to Jaś jest takim głodomorkiem, że zjada wszystko co dostanie (nawet powtórzyli bo myśleli, że to błąd laboratoryjny-pół roku wcześniej wynik bardzo ładny). No i potwierdzili diagnozę, ale niestety ta anemia nie wynika z tego, że „zjada” za mało żelaza tylko po prostu jego organizm zupełnie nie przyswaja żelaza! Dodatkowo podejrzewają celiakię. Zrobili mu masę badań, na wiele szczegółowych wyników mamy jeszcze ok 2 tyg czekania... ale jestem załamana... najgorsze teraz, że muszą znaleźć przyczynę dlaczego tego żelaza nie wchłania bo musi zacząć, bo jest na granicy ciężkiej anemii a to już bardzo niebezpieczne :( teraz te 2 tyg dajemy mu żelazo i przy odbiorze wyników na oddziale jeszcze zostajemy na badania zobaczyć czy cokolwiek się poprawia... on po tym szpitalu cały rozbity, tuli się i płacze, nie chce sam zostawać np na macie na podłodze tylko zawsze na kolanach czy na rękach. Tak się biedny nacierpiał, że płakałam razem z nim :( jeszcze na dodatek córa miała jelitówkę jak byliśmy w szpitalu i tak mi płakała do telefonu, że chce do mnie, że chce się przytulić.. a ja z młodym w szpitalu w innym mieście... no myślałam że serce mi pęknie :( :( jeszcze sama z tych nerwów czy z przemęczenia od czwartku złapałam 40 st gorączki. A to oddział dziecięcy więc dawali mi tylko apap i ibuprom... dziś już w domu, ponoć mam anginę ogromną choć wcale mnie nie boli gardło.. gorączkę mam do dziś i naprawdę ledwo żyję a tu jeszcze tyle stresu te 2 tyg... ehh wybaczcie, musiałam się wyżalić bo naprawdę nie mam już sił.. trzymajcie kciuki żeby szybko znaleźli przyczynę u małego i by mu się zaczęło poprawiać!
O kurde tak źle u Was. Co to się teraz dzieje ‍♀️
Życzę dużo dużo zdrówka! Los bywa czasami dla Nas okrutny [emoji22]nie miałaś przypadkiem anemi na koniec ciąży? Bo ponoć to ma jakiś związek ze sobą właśnie w późniejszym okresie życia dziecka. Adaś też będzie musiał mieć zbadane żelazo w końcu bo Ja miałam anemie.
Na pewno szybko się u młodego wszystko ustabilizuje
Takie dzieciaczki są silniejsze niż Nam się wydaje[emoji8][emoji8][emoji8]

U Nas za to jakiś pech. Pisałam Wam jakiś czas temu, że plecy Mi wysiadły. No i chodziłam na rehabilitację ale nie pomagała
Więc poszłam znów do lekarza. Dostałam skierowanie do ortopedy, a ten po badaniu mówi, że na bank przepuklina kręgosłupa [emoji30][emoji30][emoji30] skierował mnie na rezonans. No i pach są dwie. Jedna mniejsza druga większa. Narazie mam rehabilitacje, ale tym razem inne. Jest to terapia bólowa plus odzyskanie władzy w nodze. Bo kuleje mam słabe czucie w stopie i wygięty kręgosłup. Także jest super[emoji22][emoji22][emoji22]a no i żeby było śmiesznie to jest to samo cholerstwo na co Mój mąż był w tym roku już dwa razy operowany. Ja już mam po dziurki w nosie tego pieprz....... roku!
 
@AnetaManiak szczerze mowiac nigdy nie slyszalam o przepuchlinie kregoslupa [emoji33] brzmi to strasznie..

Macie strasznego pecha..

Duzo zdrowka dla Was dwojga
 
reklama
@AnetaManiak szczerze mowiac nigdy nie slyszalam o przepuchlinie kregoslupa [emoji33] brzmi to strasznie..

Macie strasznego pecha..

Duzo zdrowka dla Was dwojga
Cholerstwo to jest okropne! Najbardziej się boję następnej wizyty! Mam na za tydzień w piątek i do tego czasu jak nie będzie poprawy to raczej operacja[emoji22]
Wmawiam sobie, że musi pomóc! Ale czuję się tak cholernie bezsilna z tym wszystkim [emoji30][emoji30][emoji30]
 
Do góry