Magda_z_uk
Po pierwsze MAMA ;)
Joawa to faktycznie nie ma co interpretować objawów...ale ja kciuki potrzymam
Kwiatuszku każde kolejne cc (nie ważne w jakim odstępie czasu) zwiększa ryzyko łożyska przyrośniętego. Mój lekarz jednak mówi,że nie może być w 100 % pewien,że powodem tego były poprzednie cc. Po pierwsze dlatego,że to może się zdarzyć już w I ciąży, albo po ciąży zakończonej porodem sn (czytałam o takich przypadkach-jest ich bardzo dużo). Po drugie, moja Kaya miała duży obrzęk. Moje łożysko miało wagę 1100g (gdzie zazwyczaj w 40 tc waży ok 700g!!!). Wynika z tego,że od tego ok 19tc kiedy złapałam wirusa moje łożysko rosło bardzo szybko (w wynikach sekcji mam wpisane,że było olbrzymie). Dlatego mój lekarz mówi,że mogło się nałożyć na to kilka czynników. Zadziwiające jest to,że pomimo tego placenta accreta operacja była szybka i sprawna (zero krwotoków itd). Jeszcze jak leżałam na stole, to mi ta babka, co mnie cięła oznajmiła,że mieli pewną trudność, bo macica była spuchnięta. To wszystko. No i moje było na tylnej ścianie (a zazwyczaj są takie problemy przy przodującym) i podczas wielu usg nikt tego nie wykrył ( a miałam usg z najlepszymi lekarzami już pod koniec). Trudno powiedzieć. Na pewno ryzyko jest (i boję się bardzo), ale skoro lekarze mówią,że to się nie musi powtórzyć, to staram się być dobrej myśli
Kwiatuszku każde kolejne cc (nie ważne w jakim odstępie czasu) zwiększa ryzyko łożyska przyrośniętego. Mój lekarz jednak mówi,że nie może być w 100 % pewien,że powodem tego były poprzednie cc. Po pierwsze dlatego,że to może się zdarzyć już w I ciąży, albo po ciąży zakończonej porodem sn (czytałam o takich przypadkach-jest ich bardzo dużo). Po drugie, moja Kaya miała duży obrzęk. Moje łożysko miało wagę 1100g (gdzie zazwyczaj w 40 tc waży ok 700g!!!). Wynika z tego,że od tego ok 19tc kiedy złapałam wirusa moje łożysko rosło bardzo szybko (w wynikach sekcji mam wpisane,że było olbrzymie). Dlatego mój lekarz mówi,że mogło się nałożyć na to kilka czynników. Zadziwiające jest to,że pomimo tego placenta accreta operacja była szybka i sprawna (zero krwotoków itd). Jeszcze jak leżałam na stole, to mi ta babka, co mnie cięła oznajmiła,że mieli pewną trudność, bo macica była spuchnięta. To wszystko. No i moje było na tylnej ścianie (a zazwyczaj są takie problemy przy przodującym) i podczas wielu usg nikt tego nie wykrył ( a miałam usg z najlepszymi lekarzami już pod koniec). Trudno powiedzieć. Na pewno ryzyko jest (i boję się bardzo), ale skoro lekarze mówią,że to się nie musi powtórzyć, to staram się być dobrej myśli