reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Starania po straconej ciąży

Bafinka miesiąc po tym jak straciłam dzieciątko siostra moja ur mi siostrzenice... Ja poronilam 16 października ona 16 listopada urodziła...jak Byłam w szpitalu to płakała moja siostra było jej tak mnie Żal. Kochana jest zresztą... I też jak widziałam już jak czeka łóżeczko na mała to serce mi chciało rozerwać że ka straciłam malenstwo
 
reklama
Kamkaz szczęściaro :-) mi się nie udało trafić na lekarza na NFZ, z którego opieki byłabym zadowolona. Ale przyznać muszę, że szybko się zniechęciłam i przestałam dalej szukać. Chodzę bo muszę, ale zaufania do ich opinii za bardzo nie mam. Nikt prawidłowo mnie nie zdiagnozował dopóki nie poszłam prywatnie.

Bafinka może faktycznie warto żeby sprawdzić czemu @ się nie pojawia. Może gin coś innego zaradzi jeśli duphaston nie zadziałał..
 
Hej dziewczyny :happy:

U mnie kolejny zabiegany dzień i dopiero mam czas coś napisać. Lubię jednak w przelocie poczytać sobie na telefonie co tam u Was :tak: Co chwilkę wyłania się ktoś nowy i chyba troszkę jeszcze nie nadążam, ale witam każdą z Was z osobna. Z czasem zacznę kojarzyć lepiej Wasz nicki. Obiecuję :happy:

Martaha
ja o tym clexane słyszałam różnie. Jedni lekarze włączają od testu pozytywnego, inni od 14 tc, a jeszcze inni profilaktycznie, tak jak u Ciebie teraz. Trudno powiedzieć, która teoria jest właściwa, ale myślę, że skoro lekarz tak radzi, to trzeba się tego trzymać. Powodzenia Ci życzę z całego serca! :happy:

Malgonia super, że Twoje zabieganie jest wynikiem opieki nad malutkim ;-) Ja zawsze swoim dzieciom robię albumy sama. Te gotowe jakoś nie mają dla mnie takiego uroku, ale jest to kwestia gustu, więc trudno mi coś doradzić. Trzymaj się i niech synuś rośnie zrowiuteńki :-)

Ewik
ja Cię troszkę pocieszę z tymi testami owulacyjnymi. Używałam ich z przerwami 6 lat. Przy synku (ciąża III) dość intensywnie, bowiem bardzo chciałam mieć synka i jako jeden z głównych czynników, by pomóc szczęściu, obrałam właśnie odstęp od owulacji (a w przypadku chłopca miała być to dokładnie owulacja). W moim przypadku, na wiele testów różnych marek żaden z nich nigdy nie pokazywał kreski tak samo mocnej, jak testowa. Gdzieś mam zachowane testy owulacyjne z ostatniej ciąży z Kają, więc mogę Ci wrzucić zdjęcie, jeśli chcesz. Dodam,że pomimo kreski tak słabszej od testowej miałam owulację, której dowodem jest 4 moich dzieci :tak: Kolejna sprawa, to wyłapanie piku LH. W moim przypadku LH szybko rośnie i szybko spada. Gdybym robiła testy tylko rano, albo nawet 2 razy dziennie, to w 90% przypadków na pewno bym przegapiła ten pik LH. Kiedy czułam,że owulka nadchodzi, robiłam testy co 2 godziny. Wydałam na nie majątek, ale warto było :-) Potrafiłam mieć skok LH w ciągu godziny, a spadał w ciągu kolejnej. Ot, taka moja uroda. Są babeczki, co pik się trzyma u nich kilka godzin i kreski są obie tak samo mocne. U mnie nie, a owulacja była :tak: Ja nigdy nie bazowałam tylko na podstawie testów. Tak jak dziewczyny piszą, sam pik LH to za mało, by owulację potwierdzić. Chodziłam też na monitoring, badałam progesteron w 21 dc (przy cyklach 28d, bo takie mam zazwyczaj) i stosowałam metodę objawowo termiczną. Po latach wiedziałam już kiedy owulacja nadchodzi, kiedy jest i kiedy jestem po. Ale uczyłam się siebie naprawdę długo :-) Mierzenie tempki ma sens jeśli śpisz regularnie. U mnie zdarzały się okresy typu praca na noce, albo naście pobudek do dzieci w nocy i niestety ta metoda odpadła wówczas :blink:


Izka tak jak Natka wspomniała. Śluz nie jest gwarancją owulki. Bywają kobiety, co go prawie nie mają i też zachodzą w ciąże. Albo nie zachodzą, ale biorą coś na poprawę śluzu i po jakimś czasie im się udaje. Ja pisałam na podstawie swoich obserwacji własnego ciała. U mnie brak owulki = brak śluzu płodnego. Mam gęsty, nie płodny, ale nie ten płodny. Miewałam jednak cykle bardziej "suche", a mimo to owulacja była. Żadnego objawu nie można traktować jednostkowo. Tzn mi się tak wydaje. ;-)

Colly co za żart z tymi włosami ???:szok::-D Serio tak Ci ktoś mówił? Ja miałam różnie w ciążach i wszystko ma swoje plusy i minusy, ale nigdy nikt mi nie mówił,że jak długie to źle. Teraz zapuszczam i za chińskiego boga ich nie zetnę :-p Według mnie, to faktycznie zazdrość, albo kolejny zabobon :cool2: I ja np w ciąży mam zawsze piękne włosy. Dopiero po mi marnieją :sorry:

Natka trzymam mocno kciuki za badania prenatalne! Kochana, ja biorąc pod uwagę w jaki sposób straciłam Kaję w kolejnej ciąży spokoju nie zaznam :confused2: Z drugiej strony, muszę też myśleć pozytywnie. Z Kają mam zdjęcia z okresu ciąży, całą masę zdjęć z usg, zdjęcia z porodu itd i Ona też ma swój album. To dla mnie ważne.Chcę pamiętać wszystko i zachować tę pamięć w sercach reszty moich dzieci. Dlatego i w kolejnej ciąży nie będę tego unikać. Jedyne opory będą z wyprawką. Dla Kaji kupiłam tylko kołyskę. Ciągle sobie mówiłam,że mam czas, albo że mam tyle rzeczy po dzieciach....Dziś myślę,że miałam przeczucie. Ale wiesz co?W kolejnej kupie coś po usg w 12tc. Nie mogę zakładać,że znowu nas coś złego spotka. Bo teraz to mam znowu takie głupie myślenie,że właśnie coś się stało, bo nic nie kupiłam...ehhhh....i tak źle i tak nie dobrze :sorry2: A co do przeczuć odnośnie płci, to mnie zawiodła intuicja w ostatniej ciąży :-p

Bafinka jeśli pomimo leków @ nie przychodzi, to ja bym poszła do lekarza. U mnie była taka sytuacja jak starałam się o I ciążę 3 lata. Lekarz mi dość długo ustawiał leczenie wówczas. Mam nadzieję,że jednak u Ciebie nie będzie to konieczne i @ szybko przyjdzie :tak: Dużo sił na piątek kochana....ja odliczam do 16 :-(

Ewel ja też myślę,że warto takie kontrolne usg zrobić. Zawsze to będziesz spokojniejsza :happy2: Galwaygirl dobrze pisze o szpinaku ;-) Duzo lepsze jest żelazo z mięska, żółtka jajek,sezamu, siemienia lnianego czy pestek dyni. Herbatka z pokrzywy też ma masę żelaza. Oczywiście do tego pochodzenia roślinnego obowiązkowo witamina C (czerowona papryka i natka pietruszki jako najlepsze źródło). Bez wit c się nie wchłonie. Mi się udało już kilka razy dieta wyjść z anemii. Powodzenia :tak:

Kamkaz oby i u Ciebie po wizycie zapaliło się zielone światełko. Kciuki już trzymam :tak:

Kwiatuszku mi się wydaje, że takie przykre doświadczenia chyba każdego zmieniają. Osobiście nigdy nie miałam oporów z mówieniem o ciąży, czy wpisywaniem się na kolejne wątki ciążowe. Po tym, co przeszłam z Kają.....cóż...sama rozumiesz :blink: Do porodu na FB nie zamieszczę żadnej informacji, a i z informowaniem wszystkich dookoła będę ostrożna. Nigdy, na prawdę nigdy nie sądziłam, że takie coś mnie spotka....oby inni mogli się cieszyć do woli, bo na prawdę....takie rzeczy nigdy, nikomu dziać się nie powinny :happy2:

Chciejka koniecznie daj znać po wizycie. Ważne,że wyniki w normie. Mam nadzieję,że lekarz Cię uspokoi :tak: Kciuki moje już masz!

Goosiak
takich badań może być wiele. Począwszy od wirusów (a tych to już bardzo dużo), bakterii, tych w kierunku zespołu antyfosfolipidowego i całej immunologii, poprzez cała genetykę (np. testy nifty, czy PaPa), a skończywszy na wszystkich dotyczących hormonów, poziomu wit D, wapnia itd....no trudno coś doradzić. Myślę,że lekarz, który zna Twoją historię byłby najlepszym doradcą, które z nich warto wykonać, a które można sobie darować :sorry:

Aniu uffff....uważaj na siebie, ok? Ja wiem, że w domu zawsze jest coś do zrobienia, ale wiesz...to może poczekać. Teraz Ty i okruszek jesteście najważniejsi. I Ty przecież o tym wiesz ;-) Leż i pachnij :-) Resztą niech się inni przejmują :-p


Ok. Na razie tyle. Jeśli kogoś pominęłam, to bardzo przepraszam. Wszystkie Was cieplutko pozdrawiam i miłego wieczoru życzę:-)
 
ja też nie mam zaufania do lekarzy.. na NFZ byłam chyba u pięciu i wszyscy mnie olewali... teraz chodzę prywatnie też chyba u trzech byłam ale szału nie ma... do tego co chodzę teraz to już chyba najmniejsze zło więc na razie nie zmieniam choć zadowolona do końca tez nie jestem..
 
ewik - ja nigdy nie mialam mocniejszej od testowej, a dziecie z tego powstało. Wiec&&&&&&&&&&&&&&&&&;*

ania- odpoczywaj kochana, bo za kilka miesiecy bedziesz maiala zapierdziel az milo;*

pietrucha- zagladam codziennie zeby zobaczyc jakies dobre info od Ciebie. Martwie sie strasznie. Napisz cos do nas kochana;*

Witajcie nowe Aniolkowe mamusie(*)
 
Hey!

Nie było mnie kilka dobrych dni i nie mogę nadążyć z nadrabianiem.
Widzę,że forum nieźle ożyło. Witam wszystkie nowe dziewczyny.
Mam nadzieję,że szybko zakończycie starania z dwoma kreskami.

Chciałam się dowiedzieć co tam u Celty, Michalinki, Pietruszki, Ani, Doris?
Nadrobiłam parę stron a potem dałam za wygraną. Dlatego miło będzie jak się
odezwiecie.

Ja... jestem już w Szwecji. Jutro wracam do pracy.
Potrzebuje czasu, muszę przestać myśleć tylko w jednym kierunku.
Od ostatniej wizyty nie potrafię sobie poradzić. Tak bardzo chciałabym
mieć nadzieję, ale z miesiąca na miesiąc gaśnie. Nie dostałam dalej @.
Nadal bardzo bolą mnie piersi. Już mam dość swoich zrąbanych cykli odkąd
mnie wyłyżeczkowali. Odstawiam lekarzy, badania itd. Bo ileż można.
Mam ogromną potrzebę siąść z kimś i porozmawiać. Wypłakać się,
krzyknąć i wyrzucić wszystkie żale. Niestety nie potrafię komukolwiek
się otworzyć. Ukrywam głęboko swoje zmagania z samą sobą udając
na zewnątrz przed rodziną, mężem, znajomymi "Tak wszystko jest okej".
Już te 16 miesięcy niepowodzeń wymęczyło mnie okropnie. :-(
 
Ostatnia edycja:
Magda ja powiem Ci szczerze że w ciąży z Małgosią od samego początku zaczęłam właśnie ciążowy album robić, mam tam i zdjęcia brzuszka i te z usg... ale nigdy nie dokończyłam i szczerze mówiąc na razie nie mam sił do tego wrócić. Kiedyś na pewno, ale jeszcze nie potrafię. Nauczyłam się żyć z tym co się stało, ale teraz chyba przez te ciążowe skoki hormonalne jest mi trudniej. Nie wiem dlaczego, ale tak właśnie jest.
Chciałabym tę ciążę przeżywać tak beztrosko jak tą z Małgosią, ale nie potrafię. Niby wiem, że to co się stało nie było moją winą, mała była chora i nic nie mogłam zrobić. Obrzęk był tak duży że nie było możliwości go odbarczyć. No ale jednak głupie myśli krążą po głowie- w ciąży wypiłam jedną jedyną kawę-a potem myślałam że może to właśnie ta jedna kawa zaważyła... chore myślenie, wiem, ale ostatnio naprawdę zaczynam wariować.
Naprawdę mam nadzieję, że prenatalne mnie uspokoją, choć prawda jest taka że nie wiem czy tak będzie. Jeszcze dwa długie tygodnie...
a jeśli chodzi o informowanie o ciąży to gdyby nie to, że jestem na zwolnieniu więc musiałam w pracy powiedzieć, to nie powiedziałabym nikomu chyba do połówkowego :-)

Sysiq może właśnie taka przerwa od myślenia dobrze Ci zrobi? Coś w tym jest, naprawdę, jakaś taka blokada psychiczna. U nas było właśnie tak, że w poprzednią ciążę zaszłam w cyklu, gdy odpuściłam leki i wizyty. Po prawie półtora roku starań i leczenia okazało się, że to wyluzowanie było u nas kluczowe. Trzymam za Was kciuki &&&&
 
Ostatnia edycja:
Sysiq 16 miesięcy to bardzo długo...Nie dziwię Ci się,że jesteś już zmęczona. Ja np. nie mówię wszystkim,że jest ok. Skoro jest mi źle z powodu odejścia Kaji, to nie robię dobrej miny do złej gry. Ludzie różnie reagują, kiedy ja wspominam, albo mówię o moich obecnych obawach...Trudno. Najbliżsi rozumieją i jest mi chyba lżej robiąc tak,a nie inaczej. Próbowałam udawać w pewnym momencie, ale nie chcę...Trzymaj się i nie wymagaj od siebie teraz zbyt dużo. Bardzo bym chciała Cię jakoś pocieszyć, ale nie wiem, czego najbardziej teraz potrzebujesz poza rozmową? Pisz tutaj....na pewno zrozumiemy i podamy łapkę. Może będzie Ci choć troszkę lżej :sorry:

Natka na pewno każdy z nas jest inny. Ja po stracie miałam takie parcie...coś na zasadzie,że jestem to winna mojej córeńce. Wiem,że niektóre mamy nie mogą nawet wspominać, bo to dla nich za trudne. Ja to rozumiem. Wiesz....ja na słowo obrzęk dostaję histerii...to obrzęk odebrał mi Kaję...to właśnie o nim usłyszałam najpierw, kiedy Ona zachorowała....tak bardzo trzymam za Was kciuki! Kiedy szłam na wizytę do lekarza z wynikami sekcji, miałam sporo pytań odnośnie tego, co ja mogłam zrobić więcej. Pytałam o pracę, stres, dietę, tryb życia...na każde pytanie padła odpowiedź nic! Bo jakąś odmianę tego wirusa łapie każdy z nas kilka razy w ciągu roku i z reguły nie szkodzi on kobietom w ciąży...ja musiałam być paskudnym wyjątkiem. I cieszę się,że mój lekarz mi dobitnie wytłumaczył,że nie mogłam zrobić nic więcej, bo miałam paskudne poczucie winy...O beztroskiej ciąży chyba nie ma mowy po stracie, ale staraj się cieszyć każdym jej dniem ile możesz. Będę Was wspierać duchem ile mogę :happy:
 
reklama
Magda u nas też pierwszym sygnałem że coś jest nie tak był obrzęk uogólniony... mi też wszyscy mówili, że nic nie mogłam zrobić i to nie moja wina, mówiła i rodzina, i ginekolog, i genetyk... tylko co z tego że prawdopodobieństwo, że to się powtórzy nie jest zwiększone, jest "tylko" populacyjne? Wtedy też takie było, a jednak choroba się pojawiła... ehh tak strasznie mi dziś smutno... jakiś taki okropny ten dzień dzisiaj mam. Od rana same czarne myśli... mam nadzieję, że jutro będzie lepiej... dziękuję za dobre słowa, za to że mogłam to wszystko z siebie wyrzucić...
 
Do góry