Dziewczyny, przedwczoraj do południa (nie był to pierwszy mocz z dnia) zrobiłam test ciążowy w 28 dc. To mój pierwszy cykl po stracie. Miałam zabieg 14 maja, ciąża obumarła w 10 tygodniu. Był to test firmy ApteoCare. Zrobiłam go na spontanie, w mega pośpiechu. Po jakiś 10 sekundach pokazała się dosyć wyraźna druga kreska. Normalnie już wpadłam w euforię, aż nieświadomie z wrażenia się przeszłam w tą i spowrotem z pokoju do łazienki ze trzy razy. I jak po tych jakichś 40 sekundach chwyciłam go znowu do ręki, to kreska zniknęła. Nawet się jemu lepiej wtedy nie przyjrzałam, bo akuraz zadzwonił kurier i musiałam jechać na drugi koniec miasta po paczkę i wróciłam do domu dopiero wieczorem. Wtedy się jemu przyjrzałam. Nie wiem, albo to moja psychika albo naprawdę w pewnych chwilach widzę tam cień cienia tej drugiej kreski. Ponadto, w tym miejscu gdzie daje się kropelki moczu wyszedł jakiś zielony wskaźnik, taka jakby folijka - ma jakieś 2 mm. Pierwszy raz z tym zielonym czymś się spotkałam... Jak wygooglowałam testy tej firmy to pokazały mi się między innymi pozytywne z bardziej wyraźną kreską i bardziej wysuniętą tą zieloną folijką. Wieczorem zrobiłam jeszcze jeden test firmy Bobo i tam już nie zobaczyłam nic.
Jutro chcę zrobić kolejny z pierwszego moczu.
Tylko teraz zastanawia mnie ten zielony wskaźnik na teście. Czy któraś miała z takim testem do czynienia?