A wiecie dziewczyny ze niezupelnie tak jest... Spotkalam sie ostatnio ze znajoma, ktora opowiadala mi o swojej znajomej. Dziewczyna ma jedno dziecko, poronila ciaze blizniacza, poplakala dzien czy dwa i koniec, przeszlo... Ja nie wiem czy my tu jestesmy takie slabe ze caly czas to wszystko to rozpamietujemy...? Niektore kobiety lzej to wszystko przechodza. I zapewne predzej dzieki temu znow sa w ciazy... moze to my przesadzamy z tym rozpamietywaniem? Najblizsi mi mowia ze przesadzam. Moj maz mnie wspiera, stara sie ale widze ze czasem ma juz dosc. Rozumiem go. Ale ja bardzo sie staram. Czasem mam super dni ze zajme sie i nie mam czasu myslec. Ale czasem jest bardzo zle. Szczegolnie jak widze sie z ciezarnymi kolezankami. Nie zazdroszcze im ale jest mi przykro ze nie jestem w tym miejscu co one.
Moze to glupie ale przykleilam sobie na laptopa karteczke "cierpliwosci". Jak zaczynam rozpamietywac zerkam na karteczke. Malymi kroczkami.
A jutro Wizyta u mojego doktorka. Musismy opracowac nowy plan dzialania. Ten miesiac bedzie nasz.
Dorcia jak bedziesz miec wyniki podziel sie z nami. Oby to byl przypadek a nie cos powaznego, zeby nigdy Cie nie spotkalo wiecej to samo