reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Starania po straconej ciąży

Progesteron wygląda ładnie, beta zresztą też. Cały czas trzymam kciuki kamkaz żeby wszystko dobrze się skończyło.
a może jak się nie uda w niedzielę do tego lekarza to warto w poniedziałek wybrać się na prywatną wizytę do kogoś, chociaż ten jeden raz żeby ktoś inny niż ten "lekarz" zobaczył co i jak.
A za Twój brak @ nadal zaciskamy kciuki:-):-)

Dziewczyny proszę Was o radę, co kupić na komunię dla chłopca? Nie chcemy dawać kasy, wolelibyśmy jednak coś kupić ale ja totalnie nie mam pomysłu.. jakoś dla dziewczynki chyba łatwiej wybrać :-)
 
reklama
Dziewczynki WITAJCIE

Kamkaz...mocno trzymam kciuki, jak nie przyjdzie @ to TY lepiej idź na betkę. Będziesz miała pewność

Migduch...ja czułam się tak jak Ty, nie chciałam nigdzie wychodzić, siedziałam tylko w domu i myślałam i płakałam. Najbardziej pomagały mi rozmowy na forum tutaj. Co do starań to mi strasznie dłuzyl sie czas do pierwszej @ po zabiegu. Potem z kolei po kolejnej @ i wizycie okazało się że mam torbiel na jajniku. Musiałam przez miesiąc brać tabsy anty, więc kolejny cykl stracony był i znów czekanie. Udało się dopiero pod koniec sierpnia, niestety nie na długo, bo okazało się, że to ciąża biochemiczna. I znów czekanie. Staranka i znów biochemiczna. Więc ja dalej na polu walki, obstawiona dziesiątkami leków. Może się uda niebawem.

Witam resztę Dziewcząt
 
Doris, dzieki za odpowiedz. Przepraszam ze zapytam ale jeszcze sie nie znamy;) Jak mozesz to napisz ile masz lat, czy masz dzieci, co i kiedy sie u ciebie wydarzylo...potrzebuje tych historii waszych bardzo teraz:)
Ja bym chciala tutaj wiecej pogadac ale widze ze praktycxnie wszystkie dziewczyny tutaj sa juz na innym etapie niz ja.... no i nie chce tu smucic albo pisac tysiac razy tego samego, bo wiem, ze mimo tego ze mnie rozumiecie to juz nie jestescie w tym samym miejscu co ja i takie smucenie moze byc meczace:(
Nie chce jechac na zadne chrzciny, juz powiedzialam, ze nigdzie nie jade, nie chce patrzec na to wszystko. Teraz wszystko jest ok dopoki nie pomysle o znajomych z dziecmi albo w ciazy, albo gdy zobacze kobiete w ciazy lub z noworodkiem to znowu wszystko do mnie wraca. Najbardziej bym chciala zeby temat seksu, staran, okresow, owulacji, dzieci,porodow, ciazy i tym podobnych, w ogóle NIE ISTNIAŁ.
A najbardziej boje sie powtorki z rozrywki, jak slysze co spotyka niektore dziewczyny....:( i z jednej strony marze o ciazy i az sie rwe zeby znowu probowac a z drugiej jestem przerazona wizja, ze znowu sie uda i sie cos spieprzy....:(((
 
Kamkaz zachowanie lekarza bardzo dziwne, wręcz karygodne, ja jak zaczęłam krwawić i trafiłam do szpitala, byłam badana przez różnych lekarzy i nikt absolutnie nie odważył się powiedzieć, że leczenie nie ma sensu, ja to wiedziałam, oni też, ale nikt tego nie powiedział... dopiero jakiś młody po moich naciskach powiedział, że u mnie wygląda to tak a powinno zupełnie inaczej...
Moja koleżanka z pracy trzydzieści kilka lat temu nie zgodziła się na łyżeczkowanie, bo z ciążą miało być coś nie tak, i urodziła dwie zdrowe dziewczynki bliźniaczki... Może to nie takie proste, ale jeśli lekarz ma jakiegoś przełożonego to złożyłabym do niego pisemną skargę... Odezwy pewnie nie będzie, ale jakiś sygnał pójdzie... a za to żeby @ nie przyszła nieustanne kciuki....

90_natka no z tymi cukrami to niestety tak jest, że bywają nieprzewidywalne, inaczej jest jak zjesz coś rano a inaczej jak wieczorem, ale zapewniam, że niedługo wszystko ci się ułoży...
 
Ostatnia edycja:
Migduch każda z nas to przechodziła i tego się nie zapomina. Mimo bólu trzeba wrócić do codzienności. Poronilam ok ,ale życie toczy się dalej...i trudno gdy najbliżsi oznajmiają cudowną nowinę. Wyłam widząc wiszące ubranka których zdjąć i schować nie potrafiłam. Gdy idąc do sklepu akurat takim trafem otaczały mnie kobiety w ciąży. Czułam ,że cały świat ma lepiej. Bo po smutku przyszła złość i właśnie TY TERAZ masz ten etap. Moje poronienie było wyjątkowo trudne i na samą myśl czuje ten sam strach. O tym ,że to były bliźniaki dowiedziałam się po fakcie. A poronilam tuż przed pierwszym USG. Po powrocie ze szpitala tylko leżałam i płakałam na przemian ,a sen który przychodził ze zmęczenia był lekarstwem. Oczywiście szpital oferował specjalistę. Ale na to nie ma żadnej rady ,potrzeba po prostu czasu i pogodzenia się ze stratą. Jeśli tego nie zrobisz nie tylko Twoje życie zmieni się w koszmar ,ale i osób wokół Ciebie. Jak widzisz my już nauczyłyśmy się z tym żyć ,teraz Ty musisz odnaleźć na to sposób. Mój mąż był przerażony bo jako formę zajęcia głowy sprzątałam wszystko codziennie po kilka razy. Jednak było to lepsze od histerycznego płaczu który dopadał mnie w każdej chwili.
Twój mąż też cierpi uwierz ,ale na swój sposób. Bo trzeba iść do pracy ,bo trzeba funkcjonować normalnie żeby żyć normalnie. Co by było gdyby jeszcze on się załamał i rzucił wszystko...? Mowię z własnego doświadczenia. Wiem jak to wygląda i jakie to trudne. Ale musisz być silna bo przed Tobą wiele dni ,które mogą być jeszcze piękne.
 
migduch jeśłi ma ci to pomóc to pisz! wiem co czujesz i rozumiemy i nie będziemy krytykować... ja straciłam dwie ciąże w jednym roku (drugą ciaze miałam usuwaną 12.12) i nadal mam chwile strasznego smutku lub niekontrolowanego płaczu, choć oczywiście nie tak często jak na początku,,, mi najgorzej jest patrzeć na maluchy np moja rodzona siostra urodziła dwa tyg po moim poronieniu do tej pory jak patrze na Oskara to serce mnie boli.. do tego zaciążyłam równo z dwiema moimi koleżankami i one już mają pokaźne brzuszki.. juz zawsze jak będe patrzeć na ich dzieci to będę myśleć o swoich:-( smutne to bardzo ale cóż nam zostało trzeba zyć dalej i nie tracić nadziei musi się udać!
 
Kamkaz nie wyobrażam sobie jak tak mógł powiedzieć lekarz Twojej siostrze. U mnie walczyli do samego końca- poddali się dopiero jak spadła mi beta a na usg była już pusta macica i to też było sprawdzane przez dwóch lekarzy. Mi powtarzali że najważniejsza jest psychika iże mam się nie poddawać do samego końca- dopóki bije serce a beta przyrasta-jest nadzieja! Tak na pocieszenie jak leżałam w szpitalu na łyżeczkowanie przyszła pani po 40 z mocnym krwotokiem w ciąży i mimo "wyroku" od innego lekarza to posprawdzali wszystko i serce biło a beta rosła obstawili ją lekami i kobietka dalej jest w ciąży- trzeba walczyć póki piłka jest w grze!
A ja wczoraj się dowiedziałam że mój ukochany ginekolog wraca w końcu z l4, już przyjmuje prywatnie a dyżury w szpitalu będzie miał od połowy maja. Beędę chodzić teraz do niego bo mam do niego duże zaufanie.
Chciałabym się Was jeszcze o coś zapytać bo nie daje mi spokoju jedna sprawa- jak byłam u mojego ginekologa na kontroli z wynikami hist-pat to powiedział że wszystko jest ok i tyle- nawet mnie nie zbadał i nie zrobił usg- to normalne? właściwie to po zabiegu mi nikt tam nie zaglądał i się zastanawiam czy jest wszystko ok.
 
85justyna ja po operacji (cp) jak poszlam na kontrol do mojego gina tez mnie nie zbadał, przeczytał wyniki hist-pat zobaczył wypis, zapytał o @ czy dostałam, jak wyglądał ile trwał i powiedział, że na szczęście wszystko jest bardzo dobrze i że starania mogę zacząć od pierwszego cyklu. A u nas w mieście to naprawdę najlepszy ginekolog. Myślę, że lekarzowi wystarczy wynik hist-pat.
 
reklama
Marcepanek...ja tak mam jak ty, dokladnie!!! Sprzatam jak opetana....wczoraj bylismy na zakupach i bylo ok, generalnie tragedii nie ma ale boje sie ze schowalam to wszystko co sie we mnie dzieje gdzies gleboko pod dywan a wiem, ze to niezbyt dobre...Najcudowniej czuje sie wieczorem w tygodniu- kiedy wiem, ze "caly swiat" zasypia, ze nic sie nie dzieje, ze wtedy ja moge "pozyc" i poczytac, posiedziec w oknie patrzac tepo na ulice:( Gdy ktos dzwoni i chce sie z nami spotkac, szczegolnie w weekend to mowie mezowi ze absolutnie ja nie moge sie spotkac bo mam tyle sprzatania, prania i prasowania ze sie nie wyrobie. Caly czas lezy deska do prasowania, ja nigdy nie lubilam prasowac, ciagle mialam nieuprasowane rzeczy, generalnie prasowalam tylko mezowi koszule bo wiadomo....a teraz? Moglabym te uprasowane rzeczy prasowac jeszcze raz i mowic ze to jest konieczne, ze musze to zrobic. Moze to tez jakas forma terapii? I zakupy, wczoraj poszlismy kupic cokolwiek do jedzenia bo lodowka swiecila pustkami, mielismy cos kupic juz w zeszlym tyg ale wiadomo co sie stalo:(( Maz probowal wyciagnac mnie ze sklepu bo uparlam sie, ze szukam jakichs spodni i podobno wyciagalam coraz gorsze badziewie, przymierzalam i upieralam sie ze jest ok:/ Tak jakbym szukala zajecia na zasadzie "musze cos zrobic" nawet jesli mialoby to byc mycie jednego talerza 30 razy oby tylko minal czas:(
Dziwne jest to, ze przestalam plakac. Od soboty nie plakalam w ogole wczoraj wieczorem polecialo mi tylko 5 lez...sama sobie probuje zadawac rozne pytania i na nie odpowiadac, liczas na to, ze dotre do sedna problemu. Ze zrozumiem, ze przezywam to wszystko dlatego ze to i tamto i jak to zrozumiem to wtedy bede mogla sie z tym pogodzic i isc dalej. Wrocilam juz do pracy (pracuje sama dla siebie) i wtedy to jest znowu tryb zadaniowy: zrobic, zarobic, do widzenia i wracam do swojego swiata....

Do tego wszystkiego dochodzi okropny strach co dalej. Ok, tym razem sie nie udalo, to juz wiem. Musze to przetrwac jakos i tyle. Juz wiem jak to jest, jak to boli, jak to wyglada od strony technicznej....kiedys myslalam, ze poronienie na tym etapie to po prostu zwykle krwawienie, spozniony okres i tyle. Teraz juz wiem, ze nie, choc wolalabym nadal zyc w nieswiadomosci.
Bardzo sie boje, czy nastepnym razem sie uda? Jakie mam na to szanse? Wyszukuje statystyk, porownuje liczby...ze jak nie mialam lyzeczkowania to moze lepiej i latwiej bedzie mi zajsc w ciaze i ja donosic? I o czym swiadczy male endometrium? to lepiej czy gorzej czy bez znaczenia?
Tak naprawde chyba przestalam sie jakos czuc kobieta. Niby zdrowa, wyniki wzorowe, wszystko super a tu bach nawet ciazy nie umie donosic. Na dodatek teraz jestem wylaczona, w stanie zawieszenia, ze staraniami tez trzeba czekac....
Na razie juz nawet nie krwawie, krwawilam ok 2-3 dni po tym calym koszmarze a pozniej jedynie wkladka i wczoraj przestalo.

Bafinka dziekuje:) Od kiedy zaczelas sie starac po stracie? Masz dzieci? Kurcze dwie ciaze w jednym roku:(((( Tak mi przykro, rozumiem, co czujesz:((( Dziekuje za slowa wsparcia, heh dzieki wam czuje ze nie jestem sama....bo myslalam ze moze tylko ja tak wariuje:(

85justyna, ja bym nalegala na usg mimo wszystko. Super, ze wszystko jest ok z wynikami, ze dobrze sie czujesz itd, ale dla pewnosci lekarz powinien cie chociaz zbadac. Mysle, ze to powinno byc rowniez dla tojego spokoju psychicznego, zebys miala 100% pewnosc ze mest ok i dzieki temu mniej sie stresowala pozniej. Jesli chodzisz na usg prywatnie to moze zapisz sie jeszcze raz, trudno, wydasz kase ale bedziesz pewna, ja bym tak zrobila.
ps.A jak sie czujesz?
 
Do góry