Marcepanek dziekuje...
To wszystko jest takie dziwne obudzilam sie i bach- pierwsza mysl to ta, ze juz nie jestem w ciazy....za 2 tygodnie mialabym usg 1 trymestru, juz planowalam jak wytlumacze znajomym swoje ostatnie "ukrywanie sie" i to ze na spotkaniach nie pilam alkoholu itd....nie chce o tym opowiadac wszystkim bo po co, nie kazdy to zrozumie no i nie chce jakiegos litowania sie i komentarzy za plecami "ale ona biedna, wspolczuje" mimo, ze wiem, ze znajomi naprawde beda wspolczuc. Ale co z tego, kazdy z nich ma swoje zycie, powiedza ze wspolczuja ale nie pomoga a jak nie moga pomoc to wole zeby nie wiedzieli. Ja tez chaotycznie chyba pisze albo sie powtarzam, przepraszam
Ale piszac tutaj wylewam z siebie to co mysle i jest mi lzej. Nie zakladam, ze juz nie bede miala dzieci, chociaz wiadomo ze sa takie mysli, i wierze, ze w koncu wszystko sie ulozy i bedzie dobrze, pytanie tylko ile trzeba bedzie na to czekac? No i zamiast sie cieszyc z kolejnych 2 kresek znajac siebie od razu mimo wszystko zaloze ze i tak sie nie uda zeby ewentualnie sie pozniej nie rozczarowac.
Probowalam sie pocieszac tym, ze niektore dziewczyny przeszly gorsze tragedie, poronienia w bardziej zaawansowanej ciazy, liczac na to ze bedzie mi latwiej, a nie jest
Oczywiscie, moglo byc gorzej ale i tak zostal bol i pytanie "dlaczego ja". Na innych forach np. staraczkowych dziewczyny najczesciej sa ode mnie mlodsze i maja juz przynajmniej jedno dziecko a histeryzuja ze nie moga zajsc w ciaze przez pol roku....to sprawia ze czuje sie jeszcze bardziej uposledzona
I jak slysze ich komentarze ze "nie martw sie, napewno ci sie w koncu uda" i ze "co z tego ze mam dziecko jak chce kolejne i czuje sie tak samo jak ty" to mysle ze naprawde cos tu jest nie tak. Tylko nie wiem czy ze mna? Przeciez one wiedza, ze moga zajsc w ciaze i ja donosic no i juz jedno dziecko maja co by sie nie dzialo a ja nie:/ To takie ciagle porownywanie "ja mam lepiej, ja mam gorzej" juz nawet meczy mnie a i tak jednak to robie bo nie umiem inaczej, chyba probuje w ten sposob znalezc odpowiedz na pytanie dlaczego mnie to spotkalo.
Powiem wam, ze bedac jeszcze w ciazy, liczylam sie z tym, ze moze sie nie udac. Nie wiem czy to dobrze, ale przypominam sobie swoje myslenie jak jeszcze myslalam ze wszystko jest ok i to mi jakos troche pomaga. Ze jednak chcialabym urodzic zdrowe dziecko, a nie chore. Ze natura wie co robi. Ze Bog/los tak chcial, ze to przeznaczenie,karma, cokolwiek innego na co nie mialam wplywu i juz.
I wszystko to wiem ale jednak, cholera, boli tak ze sie tego nie spodziewalam!!