reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Starania po straconej ciąży

Aniu sa takie przypadki, ze dziewczyny krwawiły duzo, i niektóre prawie ciagle. Przede wszystkim leż! I łykaj progesteronu duzo. &&&&&&&&&&&&& i pamiętaj myśl pozytywnie. Bo zamartwiania nie służy dzidziusiowi.

rurka tylko Ci sie tak zdaje, ze duzo juz mam do wyprawki, ale to tylko takie złudzenie. Fakt, ze teraz juz sporo pozamawialam w necie, w przyszłym tygodniu dojedzie duzo. Poza tym remonty pokoncze, przejrzę rzeczy od koleżanki, lozeczko trzeba naprawić. No jest co robic.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Aniu, oby szybko ustalo to krwawienie. A gdzie leżysz w domu czy w szpitalu? Dali Ci w związku z tym jakies dodatkowe leki czy musicie wytrwać? Dobrze ze rodzinka jest to Cię wesprze i pomoże
 
Leże w domu,nie mam żadnych dodatkowych leków,wstaje tylko do wc...boję się strasznie,piję meliskę bo nie mogę się uspokoić.
Mam nadzieję,że będzie dobrze.

Pozdrawiam i dziękuję:)
 
Witam was wszystkie.Jestem nowa na tym forum, ale jak każda z was przeżyłam to samo.Straciłam moja dzidzie w listopadzie.Był to 6 tydz. Lekarz powiedzial, że obędzie się bez lyzeczkowania. Ale ja źle się czułam więc poszłam na kolejną wizytę. Okazało się że pękła mi 6 cm torbiel i dlatego miałam bóle do otrzewnej .Po kilku dniach zdecydowali zrobić zabieg.Wylyzeczkowali mnie bo nadal krwawiłam i ściągnęli płyn z zatoki douglasa po pęknietej torbieli.Było to przed świętami. W sylwestra kolejna wizyta, bo ból nie mijał. Okazało się że kolejna torbiel 6,5 cm. (Mam PCO) tym razem tabletki i chyba pomogły bo ból się zmiejszyl. Ale się rozpisałam .Mam nadzieje że to się skończy bo chcemy nadal się starać o dzidzie.
 
ania przede wszystkim bądź dobrej myśli musi być dobrze i koniec!!!!! trzymam kciuki&&&&&&&&&&&&&&

chciejka ja też mam PCO i też w grudniu miałam zabieg usunięcia ciąży:( niestety tak to u nas jest ciągle torbiele i przewlekły brak okresu... ja teraz właśnie czekam na krwawienie trzeba odczekać i też chce sie starać dalej.. ciężko jest ale ja po tym co przeszłam wychodzę z założenia że co nas nie zabije to wzmocni...:-/
 
Aniu leż, włącz sobie relaksującą muzykę albo poczytaj jakąś lekką książkę-zajmiesz się czymś i nie będziesz tyle myśleć :-) musi być dobrze! My tu wszystkie trzymamy kciuki &&&&&&

Chciejka32 witaj. Teraz trzeba odczekać kilka m-cy tak jak pisze Bafinka, a później trzeba walczyć dalej!
 
Aniu- zaciskam kciuki!

90 natka- ja mam własny doppler-baby sound.. ale trzeba mieć mocne nerwy na coś takiego.. np. wczoraj 20 min szukałam serduszka:-p.

Pietruszko- proszę..odezwij się..daj znać co u Was..
 
Martoocha właśnie też myślałam nad tym baby sound. Widziałam sporo opinii na forach, chyba sporo dziewczyn właśnie ten wybiera. A masz tą wersję A czy B? Jest godny polecenia?
A co do cierpliwości to wiem że na tym etapie trzeba mieć nerwy ze stali bo ciężko może być ze zlokalizowaniem serduszka. Ale mimo wszystko chyba chciałabym zaryzykować, w końcu chyba się uda usłyszeć a to na pewno trochę uspokaja :-)
 
reklama
Witam Was wszystkie serdecznie
happy.gif.pagespeed.ce.LIkchqCFGu.gif


Długo szukałam miejsca na forum dla siebie. Po tym jak straciliśmy naszą córeczkę we wrześniu minionego roku, miałam wrażenie, że nigdzie kompletnie nie pasuję...

30 grudnia byliśmy na wizycie z wynikami sekcji naszej Kajuni. Zabił ją wirus z grupy enterowirusów, prawdopodobnie coxackie. Byłam chora ok 18-19 tc i to właśnie wówczas paskudny los nam ją zabrał. Wirus wyrządził w jej (jak również i moim) organizmie tak poważne szkody, że zmian nie dało się cofnąć...Kaya odeszła w 29 tygodniu.

Do czasu poznania powodu jej śmierci, panicznie się bałam,że lekarze mi zabronią kolejnej ciąży. Jestem po 4 cc. Podczas owej wizyty 30 dowiedziałam się,że miałam placenta accreta, czyli łożysko przyrośnięte (poważne powikłanie ciąży i porodu). Mój lekarz zakłada,że przebyte cc były tylko pośrednią przyczyną problemów z łożyskiem, a za bezpośrednią uznaje fakt, iż w wyniku obrzęku naszej córeńki, moje łożysko w ciągu kilku tygodni rozrosło się do granic możliwości i jak podane mam w wyniku sekcji-było ogromne. Jak było faktycznie? Nikt mi nie powie na 100%. Jedyny oczywisty fakt, to że może się problem łożyska powtórzyć w kolejnej ciąży. Byłam zszokowana taką informacją, bo ani w trakcie porodu (operacji), ani tuż po nikt mi o tym nie powiedział. Z reguły przy tym powikłaniu i próbie oddzielenia łożyska w czasie porodu dochodzi do krwotoku i w wielu przypadkach usuwa się całą macicę. U mnie owszem, lekarze mocno szarpali, ale nie straciłam dużo krwi i operacja przebiegła bardzo sprawnie.

Mój lekarz, to specjalista najlepszy w rejonie, gdzie mieszkam (uk). Bohater roku 20010, który doprowadził do szczęśliwego końca ciążę u kobiety po 9 poronieniach. Tragedia z Kają doprowadziła nas do niego i za to dziękuję Bogu każdego dnia. To on właśnie podczas 2 tygodni walki o moją córkę zrobił więcej niż należało, aby ja ratować. I to on po odczytaniu opisu ostatniego cc powiedział,że "latka lecą" i muszę się spieszyć z kolejną ciążą. Nie mówił o czekaniu rok, czy dwa. Powiedział 2-3 cykle.

Wyszłam z tej wizyty i smutna (bo TYLKO wirus-pech odebrał nam naszą córeńkę) i szczęśliwa, że nie mamy genetycznych problemów i pomimo tych 4 cc możemy starać się już. Ja jednak jestem tak wystraszona na myśl o kolejnej ciąży,że aż mi słabo....Chcę. To wiem na pewno. Martwi mnie jednak to łożysko. Ufam swojemu lekarzowi. To na prawdę wysokiej klasy specjalista. Wiem,że będę mieć opiekę łączoną w kolejnej ciąży (on jest w mieście sąsiednim, a ja muszę podlegać również pod szpital u siebie w razie W). On sam mówi,że w kolejnej ciąży nie przewiduje szczególnych problemów...

Mąż mówi,żeby już działać. Ja zbieram siły i przychodzę tutaj. Potrzebuję wsparcia i otuchy, bo sama nie wiem, co robić. Dziecka pragnę najmocniej na świecie. Boję się jednak panicznie ciąży. Wiem,że to rozumiecie
yes2.gif.pagespeed.ce.odCVgD4k4B.gif


Wszystkim życzę powodzenia. I tym w ciąży i tym starającym się. Na koniec pytam, jak dałyście sobie radę z tymi wszystkimi obawami po stracie? Ja na razie się miotam :sorry:
 
Do góry