Magda, wiesz co, cieszę się, że przestałaś się spinać! Ja wiem, że fajnie byłoby trzymać Zosię na Twoim naturalnym pokarmie jak najdłużej. Jednak nie za wszelką cenę. Dobrze, że jakoś to do przodu idzie, że jest lepiej, a będzie jeszcze bardziej pozytywnie. Niech mała świetnie Wam się chowa :-). My w większości też jesteśmy pokoleniem wychowanym na sztucznym mleku i proszę jakie z nas laski ;-). Wszystko będzie dobrze! Buziaki
Madziorrek, podziwiam Twoje noworoczne samozaparcie! Uczysz się greckiego?! Pełen szacunek, ja angielskiego nie mogę opanować.. więc naprawdę zazdroszczę ludziom zdolności językowych. Eh..
A co do faceta.. Tulę mocno, naprawdę musiało być Ci bardzo przykro. Myślę, że nasze chłopy też przeżywają to na swój sposób. Też mnie wkurza, że to kobiety biorą na siebie zwykle cały ciężar. Obserwacja, niezbyt miłe wizyty u kolejnych lekarzy, tabletki i dużo innych nieciekawych rzeczy... Czasami sobie myślę sobie, że oni po części czują się winni, że nie mogą zrobić czegoś co przyniosłoby efekty.. No tak sobie gdybam. I przede wszystkim mam nadzieję, że już między Wami wszystko dobrze, a seks na następny dzień był bardzo przyjemny i przyniesie piękne owoce!
Agawa cieszę się, że tak optymistycznie jesteś naładowana!

Mocno trzymam kciuki za Ten cykl, żeby wszystko poszło jak należy. A Ty bierz z życia ile wlezie, bo później będziesz musiała przystopować ze względu na dziecko ;-).
A taki bieg w styczniowym deszczu, to bardzo fajna sprawa - wiem to z autopsji...
mika, maleńki, śliczny brzuszek!! Niech rośnie zdrowo jeszcze kilka miesięcy :-)
michalina, mam nadzieję, że burza hormonalna już troszkę mniejsza... I że maleńka spokojniejsza.
Trzymam za Was kciuki. Nie martw się, z biegiem czasu wszystko się poukłada, choć domyślam się jak jej płacz musi być dla Ciebie frustrujący.. Ściskam!
Ozila trzydziesty tydzień to już naprawdę lada moment! Vivienne mi się bardzo podoba :-)
Fajnie, ze tak masz wszystko poustawiane i pomoc do córeczki będzie obok, to bardzo ważne i człowiek mimo wszystko spokojniejszy. A poza tym syn niemal dorosły tylko się pewnie pali do tego, żeby z młodą na spacery chodzić. Mój to już rozgłosił w swoje paczce, że będą u nas dwa mikrusy, a cała reszta na to w euforii, że będą codziennie z nimi na spacery chodzić

Dbaj o siebie, odpoczywaj póki możesz ;-) Buziaczki!
P.s. ponoć w Was potworne upały?
Olusia, kuruj się i zbieraj siły do kolejnej rundy. Oby ta była wygrana na całej linii!
sysiq, karolina trzymam kciuki za efekty tego cyklu!
myszka, patrząc na takiego szkraba, aż chce się walczyć o własne marzenia :-). Gratuluję synka!
no
aniu niestety to co dobre szybko się kończy. Jednak mam nadzieję, że podładowałaś bateryjki dzięki temu, że rodzinka była tych kilka dni. Cieszę się też, że będziesz robiła te badania. Wszystko pójdzie dobrze! Uda się już wkrótce. No i super, że masz takie wparcie w mężu. No i ciekawe co z tą Twoją @ ;-) Buziak!
ewiku kochany. No rozumiem, że in vitro może budzić niepewność, trochę kasy trzeba mieć itd. ale Neta z Madziorrkiem dobrze mówią. Pisałaś, że nie próbowałaś nigdy stymulacji Clostilbegytem, pewnie też nie miałaś monitoringu cyklu. A to naprawdę mogłoby Ci pomóc. Nie wiem, czy dobrze zakumałam, że tego lekarza zaufanego masz daleko i będziesz u niego dopiero za miesiąc, ale może w tym czasie pójdź jeszcze do jakiegoś gina w Twojej okolicy, no musi ktoś przyjmować. Może da Ci receptę na clo powie co i jak i kolejny cykl ruszysz z takim wspomaganiem. O ile @ rzeczywiście przyjdzie - życzę Ci z całego serca, żeby nie przyszła. Całuski!
Wiem, że się martwisz. Kolejny cykl... Wiem, że masz podcięte skrzydła, ale nie wszystko stracone, szanse są i trzeba działać.
U mnie teoretycznie wszystko dobrze. Jestem zdrowa, życie mi się mniej więcej układa. Ten cykl mnie zadziwia. Tamten był bezowulacyjny na bank, ten stymulowany clo, i owulacja pojawiła się zdaje się dużo wcześniej niż zakładałam. Dziś 25 dc, a ja od 3 dni wyższe temperatury, śluz się zmienił. Kurka no, a okazji do seksu prawie nie było. Albo nie było jak, albo nie było ochoty, albo się pożarliśmy.... Testów owulacyjnych nie robiłam, bo mi się skończyły. Tak czy siak owulacja jeśli miała być to już była czym mnie totalnie zaskoczyła! Pewnie zmarnowana :-(.. Za kilka/kilkanaście dni przekonam się czy na pewno. No trudno....
Co do dzieci... Też mam ostatnio jakiś dołek w tym temacie. Nie wiem czy podołam, czy dam sobie radę z dwójką skrzywdzonych przez życie dzieci, czy jestem wystarczająco twarda... To nie do końca jest tak, że one chcą nowego domu, nowych rodziców. Najczęściej one chcą wrócić do domu jaki znają. Chciałyby tylko, żeby ich nikt nie bił, żeby miały co jeść.. Trafiając do nowego domu są potwornie wyobcowane, cierpią i ciężko im się otworzyć... Potwornie to jest trudne. Ale jak się powiedziało A, to muszę powiedzieć B, choć się boję.
Dwie rodziny, z którymi kończyliśmy szkolenie już doczekały się TEGO telefonu. Już odwiedzają dzieciaki w DD. I trochę im zazdroszczę, bo najgorsze jednak jest to czekanie...
Ściskam Was wszystkie bardzo mocno! Wszystkiego dobrego na początku tego nowego tygodnia
