Dzień dobry kochane!
Kobietka - moja ósemka już wyszła ale jeszcze zakrywa ją mały kawałek dziąsła. Podejrzewam, że to jest przyczyną stanu zapalnego. Teraz już dziąsło samo się cofa, więc po antybiotyku (dziś ostatni dzień) powinno być dobrze. Musze kupić płyn do płukania jamy ustnej, dentystka zalecała... Na razie szałwią płuczę.
beata13 - nie myślałam o usunięciu bo w niczym mi nie przeszkadzają w sumie. Jak zaczęły wyrastać to dentystka po prześwietleniu powiedziała, że miejsce jest i nie trzeba ich ruszać bo lepsze jest wrogiem dobrego

Więc jakoś przeboleję...
odnośnie bliźniąt -jest tak jak mówi kobietka, ja też o tym wcześniej pisałam - skłonność do bliźniąt jednojajowych przenosi się tylko po linii żeńskiej

info mam z książki jakiegoś lekarza naukowca, bo Mój jest z bliźniąt i mamy w domu trochę takich naukowych książek, więc myślę że źródło pewne. Jeśli Wasi faceci mają bliźnięta w rodzinie to spokojna głowa
Ritta - jesteś niezastąpiona, zawsze postawisz wszystkich na nogi jak zaczynamy snuć teorie i się dołować. Dobrze, że tu z nami jesteś kochana!

Jak samopoczucie dziś?
Widzę, że rozwinęła się dość spora dyskusja na temat ciąży w młodym wieku, aborcji i pokrewnych tematów... a ja będę mało oryginalna bo się nie wypowiem. Z licencjata pisałam pracę o młodocianych matkach, miałam w szkole pełno koleżanek które zaszły czy wpadły ale tak naprawdę na tym kończy się moja znajomość tematu. Dlatego nie mam w tym temacie jednostronnego, jednoznacznego zdania i opinii, bo ani nie byłam (nie jestem) matką ani nie musiałam tego przeżywać w młodym wieku. Jasne, mogę pisać co mi się wydaje, o odpowiedzialności, o miłości do dziecka, o przypadkach nieprzewidzianych ale chyba nic nikomu to nie da

Nie wiem co zrobiłabym w sytuacji gdy byłabym nastolatką i zaszła, więc nie mam żadnego prawa oceniać kto, gdzie i z kim wpadł. Nastoletnie matki, które dały radę szczerze podziwiam, bo nie da się zaprzeczyć, że często musiały naprawdę WIELE poświęcić dla dziecka. I nawet jeśli "zaszły na własne życzenie", bo natura dała czadu

to zawsze można było podjąć prostszą, łatwiejszą, szybszą decyzję - aborcja. Myślę więc, że odrzucenie tego najprostszego rozwiązania powinno być chwalone.

To tyle jeśli chodzi o moją opinię w temacie. Co do aborcji - wiem, że zabrzmi to dziwnie - ale nie mam zdania. Różni są ludzie, różne są sytuacje i przeżycia. Nie mnie to oceniać, co jest dla kogoś lepsze. Ja osobiście aborcji nie dokonałabym ale nie ze względu na wiarę czy przekonania, tylko dlatego że znam sama siebie i wiem, że nie dałabym sobie z tym rady emocjonalnie. Tylko tyle.
Amaliee - jak ząb? U mnie trochę lepiej ale dalej boli... kataklizm
Bella - testuj, proszę!

Potrzebujemy tu kresek
