Dziewczyny u mnie kaplica. Powiedział,że żadnej ciąży nie ma. Zrobił mi usg dopochwowe (zawsze bezbolesne,a u niego dzis bardzo bolało), żadnych torbieli niczego nie ma i zrobił cytologie, wyniki 24.04.
Powiedziałam,ze staramy się o dziecko i,ze robie testy owulacyjne i wykazały owulacje w tym miesiącu powiedział,że jak najbardziej zawsze owulacje wykryje,a jak powiedziałam,że robilam przez ostatni tydz i wychodzą jeszcze bardziej pozytywne,a przecież jest 8 dni od spodziewanej miesiączki to nagle,ze Eee te testy... nie ma sensu ich robić.
Potem zaczęłam temat o monitoringu owulacji to powiedział,że jak do wakacji nie zejde to można zacząć ten monitoring,a ja,ze od następnego cyklu bym chciała,a on na to,ze nie ma tak szybko potrzeby i zeby bzykać się ciągle i brać kwas foliowy. Olal sprawe,ze spóźnia mi sie okres i mam plamienia. Stwierdził tylko,ze to na okres,a ja mówię,że juz Ok tydz mam i żadnych boli miesiaczkowych nie ma ani krwi. Dodał tylko,ze cos z hormonami sie dzieje,ze mam takie nieregularne cykle. I to wszystko. Kur** zniechęcił mnie do siebie. Okresu jak nie było tak nie ma.
Powiedzcie mi czy jak bylyscie na badaniu i podejzewalyscie ciaze to robili inne badania np. usg brzucha lub inne?
Nie chcę na siłę nic sobie wmawiać bo lekarz jest lekarzem ale umowilam się jeszcze w piątek do innego gina.
Co o tym myślicie, proszę o opinie.