KiedyPytam
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Czerwiec 2019
- Postów
- 21 106
Hej dziewczyny. Miałam dać sobie odpoczac ale muszę się wygadać.
Moja historia jest krótka. Wyjechaliśmy na sylwestra. Więc sobie myślę, dni płodne, Pregnyl, przytulanki poza domem, trochę szampana, luzik, relax. Nawet w trakcie sylwestra łapałam się na tym że zapominałam o tych moich problemach. Jak sobie przypomniałam, że są te staranka i w ogóle to sobie pomyślałam, że tak chciałam zajść do końca roku, no nie zaszłam, Święta minęły, ale mam do kolejnych cały rok. Że muszę zacząć nowy rok w mojej pracy, więc już nie nie zmienię. Że jest dobrze bo robię postepy w leczeniu. I ogarnął mnie nagle taki spokój, którego nie odczuwałam już dobre pół roku "nie w tym cyklu to może w nastepnym, w sumie i tak wolałabym urodzić końcem roku". I moje myślenie o tym się skończyło.
I wiecie co? Takich przytulanek na luzie już dawno nie mieliśmy. Mimo tego że wiedzieliśmy że to ten dzień, to było tak inaczej. Pensjonacik, szampan w pokoju no nic więcej do szczęścia nie trzeba.
No i po tym wszystkim dostałam dzisiaj znowu plamień!!!!!. Nic dziwnego. W sumie hormony mi już wczoraj spadały na łeb na szyję i endometrium zaczęło się robić cienkie na USG.
Więc powtarzam tutaj to już ostatni raz. Niech mi nikt nie wmawia, że to ze stresu i napięcia. Bo jak już wszystko idzie gładko, to muszę dostać obuchem w łeb. Ja rozpoznaje te plamienia. To nie jest plamienie owulacyjne.
Przeplakalam cały poranek.
Tak się zaczął mój nowy "szczesliwy rok".
Moja historia jest krótka. Wyjechaliśmy na sylwestra. Więc sobie myślę, dni płodne, Pregnyl, przytulanki poza domem, trochę szampana, luzik, relax. Nawet w trakcie sylwestra łapałam się na tym że zapominałam o tych moich problemach. Jak sobie przypomniałam, że są te staranka i w ogóle to sobie pomyślałam, że tak chciałam zajść do końca roku, no nie zaszłam, Święta minęły, ale mam do kolejnych cały rok. Że muszę zacząć nowy rok w mojej pracy, więc już nie nie zmienię. Że jest dobrze bo robię postepy w leczeniu. I ogarnął mnie nagle taki spokój, którego nie odczuwałam już dobre pół roku "nie w tym cyklu to może w nastepnym, w sumie i tak wolałabym urodzić końcem roku". I moje myślenie o tym się skończyło.
I wiecie co? Takich przytulanek na luzie już dawno nie mieliśmy. Mimo tego że wiedzieliśmy że to ten dzień, to było tak inaczej. Pensjonacik, szampan w pokoju no nic więcej do szczęścia nie trzeba.
No i po tym wszystkim dostałam dzisiaj znowu plamień!!!!!. Nic dziwnego. W sumie hormony mi już wczoraj spadały na łeb na szyję i endometrium zaczęło się robić cienkie na USG.
Więc powtarzam tutaj to już ostatni raz. Niech mi nikt nie wmawia, że to ze stresu i napięcia. Bo jak już wszystko idzie gładko, to muszę dostać obuchem w łeb. Ja rozpoznaje te plamienia. To nie jest plamienie owulacyjne.
Przeplakalam cały poranek.
Tak się zaczął mój nowy "szczesliwy rok".