Nie rozumiem takiego podejścia. Dziecko to wspólna sprawa. Też mam taką koleżankę, która już 4-ty rok się stara i nic, a na wspomnienie o badaniu nasienia, wstępuje w nią demon. Ona nie chce, żeby mąż się poczuł "gorszy". Może facet nawet nie pomyśli o tym, że u niego coś może być nie tak i w tym rola kobiety, żeby go poprosić o przebadanie się. Tym bardziej, że coraz częściej młodzi mężczyźni mają problemy z jakością nasienia.
Bardzo się cieszę, że mój mąż po roku bez dzidziusia (a wtedy jakoś specjalnie nie pracowaliśmy nad tym, czasem się zabezpieczaliśmy, czasem nie, więc ja nie widziałam potrzeby badań) stwierdził, że pójdzie do lekarza, sprawdzić, czy w ogóle może mieć dzieci.