reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Staramy się, wspieramy i o życiu rozmawiamy!:)

Paulina_92 tak w ogóle to mamy tak samo na imie i mamy po tyle samo lat i obie tez tak dlugo sie staramy[emoji5] [emoji4] [emoji2]
 
reklama
Ja gdybym miala pewność ze zajde w ciaze, i urodze zdrowe dziecko czy to za rok, dwa lub nawet za piec lat to bym odpuscila to wszystko. Ale ja nie mam pewności i nikt mi jej niestety nie da.

Z niczym kochana nie ma w życiu pewności , tak jak mówisz....
Mi przyjaciółka właśnie napisała, ze jej siostra cioteczna miała problem 3lata temu z ciążą w 6mies. okazało się , że dzidziuś nie rozwija się prawidłowo i musiała rodzić go naturalnie i stracić, a teraz urodziła dzidziusia , dostał 8pkt i zmarło po 2h bo dostało jakiegoś krwotoku wewnętrznego - tragedia i najgorsza rzecz jaka może być, urodzić dziecko - zobaczyć je a po 2h się z nim pożegnać :sad::sad:
Okropne jest to co się teraz dzieje, ja kiedyś nie słyszałam o tylu tragediach, chorobach, wypadkach a teraz to co chwilę coś się dzieje... :wściekła/y:
 
Jak przestaniecie rozkminiac, że życie jest niesprawiedliwe, bo ktoś masz dzieci z wpadki to będzie wam łatwiej ;) są rzeczy, na które nie mamy wpływu. Mnie np. cholernie irytuje, że patologia mnoży się na potęgę, ale już przestałam się w to wczuwać, bo bym oszalala ;) ja ostatnio rozkminialam, że gdybym wiedziała, że starania tak "siada mi na banie" i że będzie to się dłużyło, to bym zaczęła się wcześniej starać. Teraz poprostu czekam co będzie

No przyznam Ci całkowitą rację, napisałam tak , bo to akurat jest niesprawiedliwe ale aż tak na poważnie nie biorę tego do siebie, bo akurat jej tego nie zazdroszczę .
Jeśli będzie mi dane być w ciąży w niedługim czasie to będę i będę miała swoje ukochane dziecko :)
Ale tak jak piszesz, żebym wiedziała, że "produkcja dzidzi" nie jest taka prosta jak się wydaje - to też bym wcześniej zaczęła , ale z drugiej strony te wcześniej to nie byłam jeszcze na to gotowa , więc staramy się w takim czasie w którym czujemy , że powinno być i jesteśmy na to gotowi ;)

Życzę nam wszystkim , aby każda miała ciążę i dzidzie zdrową w takim czasie, w którym jest na to gotowa i tego pragnie :tak::tak:
 
Ja drożność zrobię wtedy kiedy juz nie bedzie wyjscia i trzeba bedzie skorzystac z inseminacji lub in vitro bo oni wtedy wymagają drożności. Na rszie nie bede robic bo problem lezy w nezu a nie we mnie.
A u Was co jest problemem?
U nas... Już nie wiem sama. Mąż jeszcze nie jest przebadany, dopiero po nowym roku zaczniemy go sprawdzać, narazie niech się nie stresuje. Ja miałam tsh za wysokie ale już jest na fajnym poziomie (1,67), a tak to niby wszystko ok. Gin na wizycie w październiku powiedziała żeby jeszcze się nie stresować bo jesteśmy młodzi, a wszystko jest w głowie. Także te dwa miesiące daje głowie odpocząć :)
 
Azulka jak czytam twój post to tak jakby ktoś o nas pisał, też niedługo dobijemy do 2 lat i wcześniej kilka lat bez zabezpieczeń, tzn niby omijalismy płodne ale nie zagłębiałam się aż tak jak teraz kiedy one występują, więc na bank w trakcie coś działaliśmy. Mi jeszcze znajoma poleciła zbadać drożność jajowodów, sprawdzała któraś z Was? Ale póki co do końca tego roku olewam te temperatury i dni płodne, musi mi głowa odpocząć od tego wszystkiego. Ja te święto też olewam mam syf w aucie muszę iść posprzątać bo jak walnie jakimś śniegiem czy coś to nie ruszę go a na myjnie nie lubię dawać :p
Ja badalam drożnosc. Wyszlo ze sa ok ;)
 
Tylko wiecie dziewczyny to wszystko co piszecie jest proste w teorii, gorzej w praktyce. Szczegolnie chodzi mi o dziewczyny które starają sie o swoje pierwsze dziecko. I to starają się rok, dwa. Uwierzcie ze wtedy slowo "luz" po prostu nie istnieje. Wtedy to juz nie sa starania a walka. Walka przeplacona często depresją. Bo czemu mi sie nie udaje przez 20 cykli a ktos inny zajdzie od razu? Wtedy jest analizowanie, rozmyslanie, zal i rozpacz. Majac juz dziecko zupelnie inaczej bym podeszla do staran o kolejne. Wtedy moglabym wyluzowac, bo skoro mam juz dziecko to tylko kwestia czasu i bede miala nastepne. A nie majac w ogole dzieci, mozna sobie gdybac w nieskonczonosc czy sie uda czy nie. Czy bedzie mi dane zaznac macierzysnstwa czy nie. Ja aktualnie poswiecila bym wszystko aby zajsc w ciaze i urodzic zdrowe dziecko. Pieniadze, urode, zdrowie, no wszystko. I jak na razie mogę jedynie sobie wyobrazic siebie jako matkę. A to boli. I to strasznie boli. Szczegolnie kiedy wszystkim dookola sie udaje. Ale takie zycie. Widocznie my weteranki musimy poczekac dluzej[emoji8]
 
A wrócę jeszcze do tematu długich związków :
Bo te 7 lat jest decydujące dla związków w których nic się nie dzieje np. nie ma ślubu, nie ma dziecka i już po tak długim czasie ludzie albo się nudzą, albo nie widzą przyszłości dla siebie z tą drugą osobą..
Jedna moja koleżanka wyjechała pod Warszawę ze swoim chłopakiem , pracowali razem i byli ze sobą 10 lat i nie byli nawet zaręczeni - ona chciała tych zaręczyn, ślubu i dziecka a on nie był chyba jeszcze gotowy i ona była na ślubie jakiś czas wcześniej świadkową u siostry a świadkiem był brat męża no i po jakimś czasie do niej pisał, siedział za granicą i pisali ze sobą i on dla niej przyjechał do Pl i ona z dnia na dzień odeszła od tamtego zostawiając list - a on chciał się jej oświadczyć i nie zdążył bo ona odeszła , związała się z tym "świadkiem" i szybko zaszła w ciąże, wzięli ślub i są teraz szczęśliwi - ich córeczka ma ok. 6 miesięcy ;)
A druga moja dobra koleżanka z którą poznałyśmy się w Holandii też była ze swoim facetem , byli zaręczeni i też byli ze sobą 10lat , wrócili do Pl i znaleźli stałą pracę , wynajęli stancje i sobie mieszkali ale wcześniej nigdy nie mieszkali ze sobą , poza wyjazdami do Holandii bo tylko tam ze sobą mieszkali a w Pl każdy u siebie i zaczęło się psuć, ona chciała ślubu , dziecka - też trochę się starali ale nie wychodziło i co do ślubu mieli odmienne zdanie i w końcu się wydarzyło coś przez co się rozstali i już nie są ze sobą...

Także moim zdaniem jak te 7-10 lat w związku nic się nie dzieje, ani nie ma ślubu ani dziecka to chyba jest taki związek wystawiony na próbę i albo przetrwa albo każdy pójdzie w swoją stronę...
Dlatego ja bym chciała zajść w ciążę, bo już niedługo bd u nas 7lat i ostatnimi czasy za dużo się kłócimy :(
 
reklama
Do góry