reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Starające się 2008

reklama
Dziekuje za słoneczko :-)

Ja sie własnie doczytałam że u nas w piatek bedzie juz słonko i 11 stopni a w sobote "aż" 15 :-D Normalnie taaaaaaki upał ;-)

Moze czas poinformowac was jak tam z moim nie paleniem...Otóż ten kto kiedys palił wie że rzucenie tak O jest dosyć trudne...Ale jesli mam byc szczera i tak jestem z siebie dumna...Ograniczyłam sie do 1-2 papierosów raz na 4-5 dni...Wynik zły nie jest biorąc pod uwage że wypalałam kiedys 20 w 24 godziny....czyli nie rzuciłam całkowicie....czasem mnie tak ciągnie że nie umiem sie opanować...Jak dowiem sie ze mam fasolke to oczywiscie nawet na jednego sobie nie pozwole...To bedzie inna sytuacja bo myslenie sobie że truje siebie mniej mnie obchodzi niz trucie mojego dziecka...To sprawa psychiki bardziej...Ale mysle że i tak czynie postepy...Jeszcze nie minał miesiąc od mojej decyzji o rzuceniu....Co wy na to ?
 
adiva, ja jestem z ciebie dumna!! Sama kiedys paliłam i wiem, że to nie takie łatwe, rzucić od razu. Ja rzuciłam jak się dowiedziałam, że jestem w ciąży z pierwszym synkiem, wtedy to nie było wcale trudne, gdy wiedziałam, że noszę zycie pod sercem, papierosy od razu odrzuciłam i wcale mnie do nich nie ciągnęło. I do dziś nie palę. Trzymam kciuki za dalsze porzucanie nałogu:-)
 
Dziekuje za słoneczko :-)

Ja sie własnie doczytałam że u nas w piatek bedzie juz słonko i 11 stopni a w sobote "aż" 15 :-D Normalnie taaaaaaki upał ;-)

Moze czas poinformowac was jak tam z moim nie paleniem...Otóż ten kto kiedys palił wie że rzucenie tak O jest dosyć trudne...Ale jesli mam byc szczera i tak jestem z siebie dumna...Ograniczyłam sie do 1-2 papierosów raz na 4-5 dni...Wynik zły nie jest biorąc pod uwage że wypalałam kiedys 20 w 24 godziny....czyli nie rzuciłam całkowicie....czasem mnie tak ciągnie że nie umiem sie opanować...Jak dowiem sie ze mam fasolke to oczywiscie nawet na jednego sobie nie pozwole...To bedzie inna sytuacja bo myslenie sobie że truje siebie mniej mnie obchodzi niz trucie mojego dziecka...To sprawa psychiki bardziej...Ale mysle że i tak czynie postepy...Jeszcze nie minał miesiąc od mojej decyzji o rzuceniu....Co wy na to ?

mam podobny system jak ty......ciagnie mnie coraz mniej do papierosow,najgorzej jak mnie cos albo ktos wkurzy to zaraz mi sie reka po papierochy wyciaga...;-)
mniej papierosow pale ale za to pozeram masakraczne ilosci orzechow, paluszkow,suszonych owocow itp:-)
 
nenius... milo spedzilas weeekend :-) nowa spodnica...korale....kolczyki.... i kobieta jest happy :tak::-)
no i miałam się w co wystroić na imprezke urodzinową hihihi

Moze czas poinformowac was jak tam z moim nie paleniem...Otóż ten kto kiedys palił wie że rzucenie tak O jest dosyć trudne...Ale jesli mam byc szczera i tak jestem z siebie dumna...Ograniczyłam sie do 1-2 papierosów raz na 4-5 dni...Wynik zły nie jest biorąc pod uwage że wypalałam kiedys 20 w 24 godziny....czyli nie rzuciłam całkowicie....czasem mnie tak ciągnie że nie umiem sie opanować...Jak dowiem sie ze mam fasolke to oczywiscie nawet na jednego sobie nie pozwole...To bedzie inna sytuacja bo myslenie sobie że truje siebie mniej mnie obchodzi niz trucie mojego dziecka...To sprawa psychiki bardziej...Ale mysle że i tak czynie postepy...Jeszcze nie minał miesiąc od mojej decyzji o rzuceniu....Co wy na to ?

Pewnie, że postępy są znaczne :-) Chwalimy :tak:. Ja się na paleniu nie znam (nigdy w życiu nie próbowałam) ale kto wie, może takie rzucenie całkowite od razu byłoby za dużym szokiem dla organizmu? Są przecież w sprzedaży te wszystkiecuda z nikotyną, które pomagają ponoć w rzuceniu...
Tylko kochana, radzę nie spocząć na laurach ;-), tylko ograniczać coraz bardziej, wydłużać np. ilość dni bez, jak juz zapalić to rzeczywiście tego jednego. Trzymam kciukasy mocno, mocno, mocno!!!!
 
no i miałam się w co wystroić na imprezke urodzinową hihihi



Pewnie, że postępy są znaczne :-) Chwalimy :tak:. Ja się na paleniu nie znam (nigdy w życiu nie próbowałam) ale kto wie, może takie rzucenie całkowite od razu byłoby za dużym szokiem dla organizmu? Są przecież w sprzedaży te wszystkiecuda z nikotyną, które pomagają ponoć w rzuceniu...
Tylko kochana, radzę nie spocząć na laurach ;-), tylko ograniczać coraz bardziej, wydłużać np. ilość dni bez, jak juz zapalić to rzeczywiście tego jednego. Trzymam kciukasy mocno, mocno, mocno!!!!

No ja własnie taką metode staram sie stosować....I rzeczywiscie najwiecej sie chce palić jak nerwy zaczynaja rządzic czlowiekiem.A plasterkow nie moge stosowac ze wzgledu na ewentualna fasolke....Co do jedzenia to nie mam smaków i nie pochłaniam jakos wiecej paluszkow czy chipsow...Tzn jeszcze 2 dni temu miałam smaczki ale to na @....znowu od dwoch dni mam straszny odrzut na widok jakiegokolwiek jedzenia...Podejzewam że mnie grypsko łapie i to coraz mocniej...temperatura mi skoczyła i dzis w nocy obudzilam sie mokra...takie w ogole sny miałam głupie że nic sie nie wyspałam...Wszyscy z otoczenia mojego byli już chorzy tylko ja sie dzielnie trzymam...no ale na każdego przyjdzie czas...I tak sie organizm długo bronił :-)
 
No ja własnie taką metode staram sie stosować....I rzeczywiscie najwiecej sie chce palić jak nerwy zaczynaja rządzic czlowiekiem.A plasterkow nie moge stosowac ze wzgledu na ewentualna fasolke....Co do jedzenia to nie mam smaków i nie pochłaniam jakos wiecej paluszkow czy chipsow...Tzn jeszcze 2 dni temu miałam smaczki ale to na @....znowu od dwoch dni mam straszny odrzut na widok jakiegokolwiek jedzenia...Podejzewam że mnie grypsko łapie i to coraz mocniej...temperatura mi skoczyła i dzis w nocy obudzilam sie mokra...takie w ogole sny miałam głupie że nic sie nie wyspałam...Wszyscy z otoczenia mojego byli już chorzy tylko ja sie dzielnie trzymam...no ale na każdego przyjdzie czas...I tak sie organizm długo bronił :-)

ale masz gorączkę?
bo to wszystko mi jakoś tak podejrzanie wygląda :sorry2::sorry2::sorry2:
 
Dziekuje za słoneczko :-)

Ja sie własnie doczytałam że u nas w piatek bedzie juz słonko i 11 stopni a w sobote "aż" 15 :-D Normalnie taaaaaaki upał ;-)

Moze czas poinformowac was jak tam z moim nie paleniem...Otóż ten kto kiedys palił wie że rzucenie tak O jest dosyć trudne...Ale jesli mam byc szczera i tak jestem z siebie dumna...Ograniczyłam sie do 1-2 papierosów raz na 4-5 dni...Wynik zły nie jest biorąc pod uwage że wypalałam kiedys 20 w 24 godziny....czyli nie rzuciłam całkowicie....czasem mnie tak ciągnie że nie umiem sie opanować...Jak dowiem sie ze mam fasolke to oczywiscie nawet na jednego sobie nie pozwole...To bedzie inna sytuacja bo myslenie sobie że truje siebie mniej mnie obchodzi niz trucie mojego dziecka...To sprawa psychiki bardziej...Ale mysle że i tak czynie postepy...Jeszcze nie minał miesiąc od mojej decyzji o rzuceniu....Co wy na to ?
Kochana, znam to doskonale:tak: są dni kiedy wcale mi się nie chce palić ale są takie, że aż z nerwów i chyba z przyzwyczajenia bakam. Przed chwilką miałam taką straszną sytuację, że aż się popłakałam:szok: Pracuję sobie w domku. Właśnie kończyłam tłumaczenie i na klatce usłyszałam straszne poruszenie. Patrzę przez judasza a do mieszkania mojej sąsiadki ładuje się jakiś pijany facet... Otworzyłam drzwi i chciałam jej pomóc. A gościu tak pijany, że pomyliły mu się piętra i władował się nie do tego mieszkania co powinien. I nie ma opcji-nie ruszy się. No to zaczęłyśmy go wypychać a on nic. Zaczął nas wyzywać.
Poszłam po sąsiada z dołu a on do mnie, że teraz nie ma czasu:no::wściekła/y::szok:Mnie zamurowało. Nikt, normanlnie nikt nawet na klatkę nie wyszedł!!!No to wzięłam telefon i mówię do pijanego, że albo robi wypad albo dzwonię na policję. w momencie wstał i poszedł. A ja tak się zdenerwowałam, że aż się poryczałam. Masakra. Na dzisiaj mam już dosyć wrażeń iu nikomu nie życzę takiej przygody. Aż normalnie zapaliłam papierosa a ostatnio paliłam tydzień temu.
 
hehehe nie Nenius w ciązy nie jestem....poprostu mnie łamie...w nocy miałam grubo ponad 37 (moze nawet 38) a teraz mam 36.8 wiec w normie...poczekam na @ i nafaszeruje sie jakimis antygrypowymi cudami....nie dam sie chorobie :-)
 
reklama
Lunia bidulko....dobrze ze pomogłas sasiadce....A gdyby nie ty....? Jeju aż strach pomysleć co by sie działo...Ja tez mam sąsiadke już staruszke...I nie raz zapomni wyjąc klucze z zamka albo domknac drzwi....i musze przyznac że kazdy sasiad dba o nia bardzo...gdyby cos sie stalo to na stowke natychmiast miała bym cały blok przy sobie...
Dzielna nasza Lunia :-) :-):-)
 
Do góry