imagination
Mama Tomka - maj 2009 :)
Cześć dziewczynki,
niestety nie udało mi się pospać, tak jak planowałam... Kochany wygania mnie do pracy z tym zwolnieniem i bym pogadała z przełożonym o ciąży... A ja nie wiem jak... to trochę dziwaczny człowiek i ciężko przewidzieć jak zareaguje... Pracuję tam dopiero 6ty miesiąc i już ciąża... Boję się, by mnie nie wylali, to co, ze prawnie nie mogą... Nie mam pojęcia jak zacząć rozmowę i ogólnie jestem załamana:-( Może coś doradzicie?
Z Ukochanym tak dziwnie nam się układa... Zera czułości... nawet za rękę na spacerze juz mnie nie trzyma... Wiem, ze mnie kocha, bo udowadnia mi to upartym staraniem o zapewnienie nam dachu nad głową. Bierze wiele wariantów pod uwagę... Najgorszym i ostatecznym jest zamieszkanie z teściami... Czego oczywiście NIE CHCE!!! :-(
Mimo iż wiem o uczuciach, chciałabym by mnie przytulał, całował... Nie mówię już o 'przytulankach; innego typu, bo jakoś mi libido spadło do zera... Ale czułość też jest ważna... A wczoraj było tylko "Mycha, ja o 6 wstaje..." i to wszystko... Żąda ode mnie pierwszego kroku, a sam nic nie daje od siebie...:-(
Pewnie uznacie, że niepotrzebnie panikuję... Ale jakoś mnie to juz męczy powoli...
Teraz najważniejsze są banki i kredyt... Uważa, ze zrzucam wszystko na jego barki a sama martwię się jedynie o to, czy Malec będzie zdrowy, nie zaś czy będzie miał dach nad głową... Wiem, denerwować mi się nie wolno... Ale jakoś nie potrafię. Jestem nerwusem z natury i nie wyzbędę się tego nigdy... A teraz zbyt wiele mamy oboje na głowie, dlatego się dodatkowo denerwuję... On ma tylko (albo aż) mieszkanie, a ja się boję o pracę, o to jak z ludźmi o tym rozmawiać, mam na głowie reakcje rodziców, pewnie będą chcieli nas ożenić i w ogóle martwię się o wszystko i wbrew pozorom o mieszkanie też:-(
Ale sie rozpisałam... ale wydaje mi się, ze tutaj mi coś doradzicie... Pewnie niejdena z Was ma jakieś doświadczenie za sobą, a przede mna wiele nowego...
I do dzis ciężko mi uwierzyć, ze dzidziuś jest we mnie:-
-
-
-(
niestety nie udało mi się pospać, tak jak planowałam... Kochany wygania mnie do pracy z tym zwolnieniem i bym pogadała z przełożonym o ciąży... A ja nie wiem jak... to trochę dziwaczny człowiek i ciężko przewidzieć jak zareaguje... Pracuję tam dopiero 6ty miesiąc i już ciąża... Boję się, by mnie nie wylali, to co, ze prawnie nie mogą... Nie mam pojęcia jak zacząć rozmowę i ogólnie jestem załamana:-( Może coś doradzicie?

Z Ukochanym tak dziwnie nam się układa... Zera czułości... nawet za rękę na spacerze juz mnie nie trzyma... Wiem, ze mnie kocha, bo udowadnia mi to upartym staraniem o zapewnienie nam dachu nad głową. Bierze wiele wariantów pod uwagę... Najgorszym i ostatecznym jest zamieszkanie z teściami... Czego oczywiście NIE CHCE!!! :-(
Mimo iż wiem o uczuciach, chciałabym by mnie przytulał, całował... Nie mówię już o 'przytulankach; innego typu, bo jakoś mi libido spadło do zera... Ale czułość też jest ważna... A wczoraj było tylko "Mycha, ja o 6 wstaje..." i to wszystko... Żąda ode mnie pierwszego kroku, a sam nic nie daje od siebie...:-(
Pewnie uznacie, że niepotrzebnie panikuję... Ale jakoś mnie to juz męczy powoli...
Teraz najważniejsze są banki i kredyt... Uważa, ze zrzucam wszystko na jego barki a sama martwię się jedynie o to, czy Malec będzie zdrowy, nie zaś czy będzie miał dach nad głową... Wiem, denerwować mi się nie wolno... Ale jakoś nie potrafię. Jestem nerwusem z natury i nie wyzbędę się tego nigdy... A teraz zbyt wiele mamy oboje na głowie, dlatego się dodatkowo denerwuję... On ma tylko (albo aż) mieszkanie, a ja się boję o pracę, o to jak z ludźmi o tym rozmawiać, mam na głowie reakcje rodziców, pewnie będą chcieli nas ożenić i w ogóle martwię się o wszystko i wbrew pozorom o mieszkanie też:-(
Ale sie rozpisałam... ale wydaje mi się, ze tutaj mi coś doradzicie... Pewnie niejdena z Was ma jakieś doświadczenie za sobą, a przede mna wiele nowego...
I do dzis ciężko mi uwierzyć, ze dzidziuś jest we mnie:-